Kupił Ferrari i rozbił je po 3 kilometrach. Zrobił sobie ponury żart na prima aprilis
To że kogoś stać na supersamochód i ma prawo jazdy, nie znaczy, że potrafi jeździć takim pojazdem. Ta uniwersalna zasada znowu się (niestety) sprawdziła.
Pewien Brytyjczyk zrobił sobie piękny prezent na prima aprilis – kupił Ferrari 488 GTB. Egzemplarz z 2017 roku miał przejechane tylko 21,5 tys. km i bez wątpienia utrzymany był w idealnym stanie.
Kolejne Ferrari rozbite na polskich drogach. Kierowca nie ogarnął mocy i napędu na tył?
Niestety nie nacieszył się długo swoim nowym nabytkiem. Zaledwie 3 km od komisu, w którym zakupił auto, stracił nad nim panowanie i uderzył w barierę energochłonną. Na szczęście nic nikomu się nie stało, a auto zostało uszkodzone nietypowo – maska, reflektory oraz górna część zderzaka.
Pijany wjechał Ferrari na torowisko i rozbił je na słupie!
Policja z Derbyshire nie podała przyczyny zdarzenia, ale chyba się go domyślamy. Doładowany silnik V8 o mocy 670 KM, rozpędzający 488 GTB do 100 km/h w równe 3 sekundy, wymaga sporo doświadczenia i pewnej ręki. Nowy właściciel pewnie chciał sprawdzić, jak przyspiesza jego nabytek, a suchy asfalt zachęcił go do mocnego wciśnięcia gazu.
Derby. 1st April. Driver bought a Ferrari this morning and crashed it after driving it less than 2 miles. No injuries. #DriveToArrive pic.twitter.com/X4IMuflPa5
— Derbyshire Roads Policing Unit (@DerbyshireRPU) April 1, 2022
Najnowsze
-
Renault 5 o włos od wygranej! Jak Fiat Panda odniósł zwycięstwo w najważniejszym polskim konkursie Car of the Year?
Mokry Tor Modlin, sześć finałowych modeli i jedna zwycięska tytułowa statuetka. Zdradzamy kulisy decyzji jury, emocje podczas jazd testowych i powody, dla których to właśnie Panda okazała się bezkonkurencyjna. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Prosty sposób na szybsze rozgrzanie kabiny samochodu. Trzeba wcisnąć jeden przycisk
-
Za co można dostać mandat na 30 tys. zł? Najwyższe kary, jakie można dostać w Polsce
-
Uważaj na znak D-13 – to podpucha, na którą łapie się wielu kierowców.
Zostaw komentarz: