O czym marzą mężczyźni? Rozmowa z Jarosławem Hampelem

Rozmawiamy z dwukrotnym indywidualny wicemistrzem świata i sześciokrotnym drużynowym mistrzem świata w sporcie żużlowym, Jarosławem Hampelem.

Jarosław Hampel – dwukrotny indywidualny wicemistrz świata i sześciokrotny drużynowy mistrz świata w sporcie żużlowym – przekonuje w jednym z internetowych filmów, że prawdziwi mężczyźni marzą o… dobrych narzędziach. Udało nam spotkać się z Mistrzem podczas nagrywania tego spotu. Doskonała, świąteczna atmosfera sprzyjała szczerej rozmowie o sportowych – i nie tylko – marzeniach, zbliżających się świętach Bożego Narodzenia i narzędziach, które być może znajdziemy w tym roku pod choinką.  

Redakcja: O czym marzy mistrz Jarosław Hampel?

Jarosław Hampel – Każdy ma swoje marzenia, zwłaszcza zawodowe, które chciałby spełnić. Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem. Dla mnie od zawsze najważniejsze jest, aby zdobywać możliwie najlepsze wyniki w pięknym, ale trudnym sporcie żużlowym, którym zajmuję się na co dzień. Zależy mi zwłaszcza na skutecznej walce w Mistrzostwach Świata o lokaty medalowe. Największym marzeniem jest oczywiście zdobycie upragnionego indywidualnego złotego medalu Mistrzostw Świata.

Do tej pory już sześciokrotnie zdobył Pan drużynowe mistrzostwo świata, a dwukrotnie był indywidualnym Wicemistrzem Świata. Z pewnością może Pan czuć się spełnionym zawodnikiem. Czy pomimo tych ogromnych sukcesów, nie odczuwa Pan niedosytu związanego z brakiem indywidualnego złota?

J.H. –Wciąż mam motywację do tego, aby podnosić swoje umiejętności, dużo pracować i jak najwięcej dawać z siebie w walce o medale Mistrzostw Świata. Wiem doskonale, że mogę utrzymać wysoki poziom, a właśnie na tym bardzo mi zależy. Rzeczywiście, można powiedzieć, że dużo już osiągnąłem. Cały czas mam jednak w sobie niezbędną energię i chęć, aby starać się być jeszcze lepszym sportowcem, a w konsekwencji osiągać dalsze sukcesy.

Czyli osiadanie na laurach, zdecydowanie nie jest w Pana stylu?

J.H. – Jest jeszcze naprawdę dużo do zrobienia. Będąc w dobrej formie, można walczyć o trofea co roku. Nie zastanawiam się więc nad tym, co za mną, co udało mi się zdobyć, tylko nad tym, co jeszcze chciałbym osiągnąć w tym sporcie.

Czego potrzeba, żeby odnieść sukces w żużlu?

 J.H. – Na sukces składa się naprawdę wiele czynników. Trudno powiedzieć w kilku zdaniach, co konkretnie wpływa na wygraną. Myślę, że przede wszystkim liczy się ciężka praca. Świetnie, jeśli zostaliśmy obdarowani talentem, ale pamiętajmy, że musi go uzupełniać pracowitość. Jak wielokrotnie się przekonałem, tylko na talencie nie da się zrobić dobrego czy bardzo dobrego wyniku. Poza tym zawsze jest dobrze, jeśli w sporcie troszeczkę sprzyja nam szczęście.

Co jest ważniejsze w Pana dyscyplinie – sprzęt czy zawodnik?

J.H. – W żużlu sprzęt jest bardzo ważny i niejednokrotnie naprawdę wiele od niego zależy. Ja jednak zawsze uważałem, że przecież motocykl sam nie pojedzie. Choćby był najlepszy na świecie i wykonany z najbardziej zaawansowanych, kosmicznych materiałów, zawsze potrzebuje jeźdźca. Cała sztuka polega na tym, aby umieć to połączyć, zgrać razem w taki sposób, żeby zawodnik tworzył z motocyklem pewną całość. Tylko wtedy, jeśli umie odpowiednio wykorzystać posiadany sprzęt, będzie osiągał dobre wyniki. Warto też pamiętać, że motocykl zawsze powinien być dobrze przygotowany do zawodów.

Co będzie dla Pana największym wyzwaniem w przyszłym sezonie? Czy uda się Panu wrócić do ścisłego topu?

J.H. – Bardzo bym chciał. Nie ukrywam – to jest mój taki „cichy plan” na przyszły rok. Chciałbym wrócić do dobrego poziomu, który prezentowałem wcześniej.

W sporcie żużlowym nie da się obejść bez motocykla i zawodnika, ale również bez profesjonalnych narzędzi, służących do obsługi sprzętu. Jakie parametry muszą spełniać narzędzia, których używa Pan i Pana team serwisowy?

J.H. – Przede wszystkim muszą być bardzo wytrzymałe. Częstotliwość, z którą moi mechanicy używają tych narzędzi jest ogromna, bo w ciągu roku bierzemy udział w całym mnóstwie imprez sportowych. Zatem dobre narzędzia to według mnie takie, które charakteryzuje mnie trwałość, odporność na trudne warunki i niezawodność.  Mój team już od czterech lat korzysta z doskonałego sprzętu polskiej marki PROLINE. Używany jest zarówno do podstawowych zabiegów eksploatacyjnych, jak i wykonywania bardzo skomplikowanych napraw czy udoskonaleń. Mechanicy bardzo go sobie chwalą i nigdy nie mieli z nim żadnych problemów. Tak więc w żużlu narzędzia PROLINE jak najbardziej się sprawdzają.

W jednym z filmów, które można obejrzeć w Internecie, przekonuje Pan, że mężczyźni marzą, aby pod choinką znaleźć właśnie wysokiej jakości narzędzia. Jak to jest – czy rzeczywiście są dobrym pomysłem na prezent dla faceta?

J.H. – Z pełnym przekonaniem uważam, że tak. Na rynku mamy dzisiaj naprawdę mnóstwo sprzętu – od małych kompletów przygotowanych specjalnie dla początkujących majsterkowiczów, aż po zaawansowane zestawy dla profesjonalistów. Jestem pewien, że prezent w postaci dobrych narzędzi, jakimi są np. zestawy kluczy PROLINE, na pewno będzie mile odebrany.

Czyli mając do wyboru skarpetki, dezodorant lub narzędzia, wybrałby Pan tę ostatnią opcję?

J.H. – Z pewnością zdecydowałbym się na zestaw narzędzi. Tym bardziej, że przydadzą się one w każdym domu, zarówno do wykonywania prostych napraw jak i regularnego majsterkowania. Jeśli o mnie chodzi, byłby to naprawdę trafiony pomysł.

A zdarza się Panu coś zmajstrować?

J.H. – Zdarza mi się, naprawdę. Gdy coś się w domu zepsuje, zwykle staram się sam to naprawić, więc posiadam podręczny zestaw narzędzi. Oczywiście jest to sprzęt przeznaczony do wykonywania do drobnych napraw, a nie skomplikowane urządzenia, jakie wykorzystują moi mechanicy. Jednak podstawowy zestaw narzędzi posiadam nie tylko w garażu. Warto mieć je pod ręką, bo niemal zawsze facet ma coś do zrobienia – w mieszkaniu, w domu, w samochodzie.

Wróćmy do kwestii świąt Bożego Narodzenia? Lubi Pan ich klimat?

J.H. – Uwielbiam Święta Bożego Narodzenia. Mają swój specyficzny, niepowtarzalny klimat, do którego tęsknię cały rok. Zawsze spędzałem i będę spędzał je w gronie najbliższej rodziny. To okres spokoju, pewnej nostalgii, gdy czas nieco zwalnia, a my żyjemy tą niezwykłą atmosferą, która wszystkim udziela się już chwilkę wcześniej. Naprawdę – bardzo to wszystko lubię.

Rozmawialiśmy przez chwilę o prezentach. Jak to jest – woli je Pan dawać czy otrzymywać?

J.H. – Cieszę się, gdy sam znajdę coś pod choinką. Może to być nawet największa błahostka, ale to zawsze jest prezent i bardzo mnie cieszy. Osobiście lubię też prezenty rozdawać, zwłaszcza wtedy, kiedy mogę komuś sprawić prawdziwą przyjemność.

Co się znajdzie w tym roku pod choinką Jarosława Hampela?

J.H. – [śmiech] Naprawdę nie wiem jeszcze, co to będzie. Trudno przewidzieć, co nam Święty Mikołaj przyniesie. Ja wierzę w Świętego Mikołaja, więc ciężko mi powiedzieć, jakie niespodzianki dla nas szykuje…

Czego można życzyć Mistrzowi na Święta i na nadchodzący sezon?

J.H. – Przede wszystkim dużo zdrowia. Może to banalne, ale wciąż to powtarzam – dużo zdrowia. W moim sporcie bardzo się ono przydaje, bo naprawdę łatwo o poważną kontuzję. Także zawsze proszę, aby mi go życzyć. Jeśli jestem zdrowy, to mogę martwić się o resztę wszystkich spraw oraz starać się je zrealizować. Także zdrowie w zupełności wystarczy.

W takim razie właśnie tego Panu życzę oraz jak największej motywacji, aby udało się zdobyć to upragnione mistrzostwo indywidualne.

J.H. – Dziękuję. Będę się starał.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze