Żyję rajdami – rozmowa z Karoliną Matuszewską

Ma za sobą starty w ponad pięćdziesięciu KJS-ach jako pilot. Jej rajdowe zainteresowania sięgają dzieciństwa, ale od czasu poznania swojej drugiej połowy - Wiktora, przerodziły się we wspólne życie i udział w rajdach. Zobacz film z jej startów i wysłuchaj jak dyktuje trasę swojemu partnerowi.

 

fot. Wojciech Kot

 

Startujesz jako pilotka swojego męża, jaka była kolejność Twojej rajdowej przygody? Najpierw miłość, potem rajdy? Czy najpierw rajdowa pasja, a potem przyszła miłość?Moja przygoda rajdowa zaczęła się już w dzieciństwie. W domu bardzo dużo mówiło się o motoryzacji. Firma taty zajmowała się autoalarmami samochodowymi i sponsorowała jednego z ówczesnych czołowych polskich zawodników. Tata brał także udział w rajdach samochodowych jako pilot. Jako mały kajtek biegałam pomiędzy samochodami i zaglądałam gdzie się dało. Później tak życie się potoczyło, że cały czas miałam kontakt z rajdami samochodowymi. Chociaż obserwowałam je tylko z boku, starałam się jak najwięcej po cichu nauczyć. 

 

Wiktora poznałam na forum Toyoty Corolli. Nie mogłam sobie poradzić z usterkami, jakie pojawiały się w moim nowym samochodzie. Zawsze starałam się być samodzielna, ale w tym przypadku moja cierpliwość się skończyła i potrzebowałam opinii osób, które również doświadczyły takich problemów. Po pierwszym spotkaniu okazało się, że to jest ten mężczyzna, z którym chce spędzić resztę życia.

I wtedy powstały wspólne rajdowe plany?
Tak, okazało się, że Wiktor ma samochód, którym chciałby startować w rajdach – Peugeota 309 GTI 16, poczciwa „niebieska strzała”. Długo na ten temat nie myślałam – „Skoro on chce startować to, startujmy razem!” – nie ma chyba lepszego zestawienia. Razem zaczęliśmy prawdziwą rajdową przygodę.

Tradycja rodzinna chyba dalej będzie kontynuowana, bo moja 5-letnia siostra jest naszym wiernym kibicem i zobowiązała się do startów w rajdach. Na pytanie jaką rolę będzie pełniła: kierowcy czy pilota – krótko odpowiedziała, że po prostu będzie księżniczką!

 

 

fot. Wojciech Kot

Z jakimi kierowcami startowałaś do tej pory? Z Wiktorem jeździ Ci się najlepiej?
Do tej pory startowałam z Wiktorem w około pięćdziesięciu KJS-ach. Trzykrotnie pilotowałam innych kierowców – to było ciekawe doświadczenie. Nabrałam przez to pewności, że zaufanie i zgranie jest podstawą współpracy i dobrego wyniku. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że potrzeba bardzo dużo czasu, aby to opanować. 

 

 

Czy bliski kontakt z kierowcą – ułatwia pilotowi pracę, czy przeciwnie – emocjonalne podejście, sprzyja spięciom?
W naszym zespole nie ma napięcia emocjonalnego. To co w domu, zostawiamy w domu, a to co na rajdzie – jest na rajdzie. Staram się podchodzić do pilotowania w pełni profesjonalnie i najlepiej jak potrafię. Bliskość to jest na pewno dobre rozwiązanie logistyczne. Nie tylko razem jeździmy, ale uczymy się, trenujemy, przeżywamy zwycięstwa i porażki, ustalamy strategię marketingową i rajdową. My po prostu tym żyjemy!
 
Zdobyliście podwójne mistrzostwo (w klasie) Pucharu Polski Centralnej w  latach 2008-9, czy droga do tych tytułów była trudna?
Bardzo trudna. Zaczynaliśmy wspomnianym Peugeotem. Samochód miał swoją duszę, charakter i… lata. Bardzo ciężko było nad nim zapanować. Wieczne usterki i brak części na rynku ograniczało nam możliwość ukończenia rajdu i zaspokojenia ambicji. Wiecznie coś się działo! Począwszy od problemów silnikowych, blacharskich, a kończąc na odpadających drzwiach. Było bardzo wesoło, ale to był śmiech przez łzy – rywalizowaliśmy przecież po to, by w końcu coś wygrać. 

 

 

Czyli Wasze wspólne początki były najtrudniejsze, nie poddaliście się jednak.Udało się nam, po ciężkich zmaganiach w 2007 roku zostać II V-ce mistrzami Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Pucharu Polski Centralnej 2007 w klasie 4, V-ce Mistrzami Rally Sprint 2007 w klasie 4. Opieka nad Peugeotem jednak nas przerosła i musieliśmy się z nim pożegnać. Znalazł się kupiec, który wziął go od nas w celu przebudowania auta do klasy historycznej.  

 

W nasze ręce wpadł „cienki” – A-grupowy Fiat Cinquecento pochodzący z Rajdowego Pucharu Polski. Od początku pokochałam ten samochód. To było to! Z pomocą doskonałego mechanika, z rajdu na rajd robiliśmy ogromne postępy – to była ciężka praca całego zespołu. Mogłoby się wydawać, że na poziomie amatorskim rajdowanie nie wymaga pracy wielu ludzi, ale my staraliśmy się naprawdę podejść do tego tematu w pełni profesjonalnie i poważnie. Budżet nie pozwalał nam na starty w mistrzostwach Polski, więc ich substytutem został cykl – Pucharu Polski Centralnej. Jako jedni z nielicznych, pozyskaliśmy na sponsora firmę Sennheiser i się zaczęło! W 2008 roku wywalczyliśmy tytuł mistrza klasy 1 Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Pucharu Polski Centralnej, a ja wygrałam klasyfikację generalną pilotów RSMPPC 2008. Zdobyte tytuły obroniliśmy również w sezonie 2009, zajmując najwyższe miejsca na podium. Uważam to za ogromny sukces naszego zespołu i wielu naszych przyjaciół, którzy nam pomagali przez te 2 lata.

 

 

fot. Karolina Hendler

Który start wspominasz najmilej, a który był dla Ciebie czarą goryczy?
Najmilej wspominam start w Rally Piaseczno. Byliśmy doskonale przygotowani, był „piękny rajdowy dzień” tzn. strasznie lało! Staraliśmy się utrzymać tempo, bo punkty do klasyfikacji rocznej zbieramy przecież na każdym rajdzie. Zdobyliśmy wówczas 2 miejsce w klasie i 9 miejsce w klasyfikacje generalnej. Zostaliśmy wywołani na scenę po odbiór nagród, a ku naszemu zaskoczeniu chwilę później wywołano nas ponownie – nie wiedzieliśmy dlaczego. Okazało się, że zdobyliśmy puchar Burmistrza Piaseczna za wynik osiągnięty podczas Super Próby. Przy ówczesnej stawce różnych, mocnych aut oraz poziomie zawodników, to był ogromny sukces dla nas i naszego „cieniasa”! Czasem łza się w oku kręci… 

 

 

Najgorzej wspominamy rajd, na którym przez trzy błędy kierowcy straciliśmy 3 miejsce w klasyfikacji generalnej. To zdecydowanie nie był nasz dzień. W zasadzie to każdy rajd był dla nas sukcesem, pomimo popełnionych błędów, bo zbieraliśmy nowe doświadczenia – a te zawsze procentują. Przez 2 ostatnie lata tylko raz nie dojechaliśmy do mety, tym razem to półoś w „cienkim” miała kiepski dzień.

Jakim jesteś kierowcą? Chciałabyś kiedyś spróbować sił za kierownicą? 
Kierowcą jestem z pracy do domu i z powrotem. Jestem „mistrzem spod świateł”. Moim miejscem jest zdecydowanie prawy fotel! 

Jakie masz rajdowe plany na przyszłość? To już trzeci sezon w KJS, czy planujecie wspólne starty w Pucharze Polski?
Mogę zdradzić jedynie tyle, że jesteśmy na etapie robienia licencji i wszystko zależy od budżetu, jaki uda nam się zgromadzić. Aktualnie szukamy firm chętnych do współpracy. Z uwagi na koszty, prawdopodobnie sezon 2010/11 stanie pod znakiem Wyścigowego Pucharu Polski, a że w wyścigówce fotel jest tylko jeden – to ja wówczas zostanę na „bezrobociu”. Wiktor jeszcze zastanawia się nad moją propozycją, abym jeździła z nim na zmianę w wyścigach na długim dystansie – negocjacje idą w dobrym kierunku!

Oboje marzymy jednak o kolejnych rajdach i starcie w prestiżowym Rajdzie Barbórka 2010.

Więcej o teamie przeczytasz tu.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Super artykuł ! Życzę wielu sukcesów i niech ta pasja sprawia Wam duży frajdy przez długie lata

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Super artykuł ! Życzę wielu sukcesów i niech ta pasja sprawia Wam duży frajdy przez długie lata

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze