Z Magdaleną Węglewską rozmawiamy o motoryzacyjnym PR

Długoletni PR-owiec Citroena, dziś jest głównodowodzącą działem public relations w Mazda Polska. Z Magdaleną Węglewską rozmawiamy o jej pasji do samochodów i pracy...

Skąd ten pomysł, żeby zainteresować się motoryzacją?
Motoryzacja była w moim życiu zawsze obecna. Samochody zawsze w moim życiu były obecne. Mój tata i brat są bardzo zainteresowani samochodami. To pasjonaci, więc nigdy nie miałam problemów z odróżnianiem modeli, czy danych wersji. Pamiętam, jak moje koleżanki interesowały się jakimiś kosmetykami, kremami i niektóre z nich zaczęły pracować w tej branży. Dzięki temu również miałam możliwość pracy w tej dziedzinie, jednak ona zupełnie mnie nie pociągała i stwierdziłam, że to nie dla mnie. Myślę, że na moje zainteresowania duży wpływ ma moje dzieciństwo. Do firmy motoryzacyjnej tak naprawdę trafiłam trochę z przypadku. Po studiach pracowałam dla komisji europejskiej przy funduszach unijnych. Szybko jednak zauważyłam, że bycie urzędnikiem nie jest moim powołaniem że i potrzebuję czegoś bardziej dynamicznego. A już na studiach interesowałam się pijarem, zaczęłam szukać pracy i faktycznie trafiłam do Citroena z ogłoszenia w gazecie wyborczej, gdzie po wielu rozmowach kwalifikacyjnych zostałam przyjęta. Najpierw na stanowisko asystenckie, a później pracowałam już jako specjalista ds. PR.

To był przypadek, czy jednak liczyłaś na to, że będzie to francuska firma?
Chciałam francuską firmę, dlatego, że studiowałam we Francji i czułam się przygotowana językowo. Jak zobaczyłam to ogłoszenie to pomyślałam: ”kurcze, to jest coś, co chciałabym robić!”. I udało mi się tam dostać i w sumie w Citroenie pracowałam cztery lata, zdobywając doświadczenie w branży. Po Citroenie dostałam się w ramach rekrutacji do Mazdy i już od roku pracuję właśnie tutaj.

Jakie są różnice w pracy między firmami z francuskim kapitałem, a japońskim?
Różnice są spore. W Maździe nie tyle czuć tą japońskość co bardziej niemieckość, bo centrala Mazdy jest w Niemczech, więc organizacja pracy jest jakby bardziej po niemiecku. Wszystko jest świetnie zorganizowane, dopięte na ostatni guzik i szczerze mówiąc bardzo mi taki system odpowiada. Muszę mieć kontrolę nad tym co robię, tym bardziej że jestem sama więc muszę ogarnąć wszystko i fakt, że to jest takie poukładane bardzo ułatwia mi pracę. Tak że różnica jest duża. Oprócz tego Mazda nie ma sformalizowanych struktur, nie ma hierarchii, wszyscy są dostępni i komunikatywni. Pracują głównie młodzi ludzie, ostatnio liczyliśmy jaka w naszej firmie jest średnia wieku i wyszło nam 34 lata, więc sama przyznasz, że jest to dość młoda grupa wiekowa. Mniej więcej tak jesteśmy dobrani, że mentalnie i osobowościowo do siebie pasujemy, tak że jest to taka raczej dynamiczna praca.

W sumie ile lat już siedzisz w branży?
W motoryzacji to już można powiedzieć, że pięć lat.

Jak ci się pracuje z dziennikarzami?
Kiedyś stwierdziłam już, że żeby być pijarowcem to trzeba po prostu lubić ludzi. A ja właśnie mam dobry kontakt z ludźmi. To, że mam kilkadziesiąt telefonów dziennie, to jest dla mnie produkt bardzo fajny i bardzo ważny.

Czy widzisz różnicę w pracy z dziennikarzami regionalnymi, a ogólnopolskimi?
Taką różnicą, którą dostrzegam jest to, że w mediach regionalnych jest zdecydowanie mniejsza rotacja. Jeżeli ktoś pracował w jakiejś redakcji pięć lat temu, to zazwyczaj jest na tym samym miejscu. Natomiast w tych centralnych redakcjach trochę tych roszad jest, aczkolwiek w ostatnim czasie też trochę mniej.

Przywiązujesz się w pewnym sensie do współpracy z niektórymi dziennikarzami?
Na pewno. Są dziennikarze, z którymi łatwiej jest złapać jakiś kontakt, pracuje się łatwiej. Ci dziennikarze regionalni na pewno mają problem z przebiciem się i problem terytorialny. No bo jeżeli ktoś pracuje w Gdańsku, to trudno, żebyśmy się jakoś często widywali. Przy okazji jakiś imprez to tak, ale tak to wiadomo, że bardziej bezpośredni kontakt jest z dziennikarzami tutaj na miejscu.

No a jak na przestrzeni tych pięciu lat wyglądają kobiety dziennikarki w twojej pracy?
Kobiety to niestety zdecydowana mniejszość, ale myślę, że w nich jest duży potencjał. Zauważyłam też, że w środowisku zdobywają sobie coraz większe poważanie. Dawniej, jak dziennikarzem motoryzacyjny była kobieta to wydawało się, że „Jakieś tam swoje wrażenia opowie, na technice to się w ogóle nie zna, nie ma pojęcia o samochodach.”. Natomiast teraz widzę, że kobiety traktowane są już może nie na równi z mężczyznami, ale już da się zauważyć, że nie ma takiego dystansu i odtrącenia. Widać, że już są równoprawnie traktowane.

Chciałabyś żeby pojawiało się więcej kobiet dziennikarek motoryzacyjnych?
Tak, jak najbardziej. Bo jednak ujęcie mężczyzny a kobiety jest zupełnie inne. Jeżeli kobieta pisze dla kobiety, to jak by też wie, na co czytelniczka zwraca uwagę, co jest dla niej ważne. Wiadomo, mężczyźni mają bardziej techniczne podejście, nastawią się bardziej na moment obrotowy, niż na to, czy jest na przykład uchwyt na torebkę. Aczkolwiek coraz więcej kobiet też zna się na silnikach – te informacje są ważne, ale takie damskie ujęcie również jest jak najbardziej potrzebne.

Miałaś do czynienia ze sportami motorowymi? A może ze względu na pracę sama gdzieś startowałaś?
W Citroenie miałam bardzo duży kontakt ze sportami samochodowymi ze względu na zaangażowanie w rajdach, więc jeździłam na wszystkie eliminacje Mistrzostw Polski, na rallycross (zresztą do tej pory jak tylko mam czas to na rallycross obowiązkowo jeżdżę), skończyłam jakiś kurs jazdy sportowej. Pracując w Citroenie zamierzałam zrobić licencję rajdową, ale przez to że zmieniłam pracę nie udało mi się to. Mazda ma zupełnie inne nastawienie do sportów. Zresztą, nawet jak zrobię licencję, nie wiem czy będę miała czas na starty, więc póki co odpuściłam. Ale lubię jeździć sportowo, ciągnie mnie do szybkiej jazdy i do tego, żeby sobie czasami wdepnąć pedał przyspieszenia.

No ale odpuściłaś zupełnie z racji zmiany pracy, czy jednak w swoim prywatnym życiu masz jakieś tego typu plany?
No odpuściłam, dalej ciągnie mnie w tym kierunku, ale jednak bardziej jako kibica na rajdy. Tak, że jeżeli jest jakiś rajd w weekend i mam czas to jak najbardziej jeżdżę sobie na tzw. „oglądarę”. Jak tylko mam czas, to jak najbardziej.

W opinii dziennikarzy jesteś jedną z niewielu kobiet w pijarze, które nie wiedzą o czym mówią…
Technicznym ekspertem nie jestem. Cały czas się uczę i na pewno popełniam jakieś błędy. Nie skończyłam uczelni technicznej więc absolutnie nie uważam się za eksperta.

A co skończyłaś?
Skończyłam stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Łódzkim, później zrobiłam MBA polsko-francuskiego, i później podyplomowo public relations.

Czy w twojej pracy motoryzacyjnej przewinęły się kobiety, działaczki, które jakoś szczególnie utkwiły ci w głowie? Być może związane ze sportami motorowymi, niekoniecznie Polki.

Hmmm…

Jednak to jest rzeczywiście bardziej męska domena…
Tak. Te kobiety nawet jak są, to jakoś tak giną. Jest na przykład dużo pilotek kierowców rajdowych, ale samych kierowców już zbyt wielu nie ma. Poza panią Bublewicz, która się udziela, to chyba nie  znam żadnej takiej kobiety.

A co w ogóle lubisz robić poza pracą? Być może masz jakieś hobby nie motoryzacyjne?
Ojej, jest tego dużo. Uprawiam różnego rodzaju sporty, ale nie mam jednej konkretnej dyscypliny. Generalnie lubię się ruszać. Przez to, że jednak siedzę trochę w tym biurze, kumuluję w sobie dużą porcję energii. I jak wychodzę, to naprawdę muszę się wyszaleć. Jestem taką dosyć energiczną osobą, więc potrzebuję trochę się wyskakać. Oprócz sportu innym takim moim hobby jest języka japoński, którego kiedyś się uczyłam. I to hobby do tej pory mi zostało.

Uczyłaś się tego języka z zamiarem używania go kiedyś w przyszłości?
Nie, to było na zasadzie uczenia się języka jako części japońskiej kultury. Zwłaszcza, że przedmiot na studiach nie nazywał się ”język japoński”, tylko „język i kultura”. Mieliśmy i kaligrafię i parzenie japońskiej herbaty, a nawet orgiami. Generalnie lubię języki obce. Jak byłam we Francji zaczęłam się uczyć jeszcze włoskiego. Teraz niestety nie mam aż tak dużo czasu, żeby to rozwijać.

Na koniec mam jeszcze takie pytanie: co nowego w Maździe będzie się działo w tym roku?
No przede wszystkim MX-5 po faceliftingu, która już jest i niedługo pojawi się w salonach i najnowsza Mazda3 – to jest najważniejsza premiera w tym roku. Jesienią pojawi się wersja MPS 260-konna oraz ekologiczna wersja I-stop i pod koniec roku również CX-7 po faceliftingu, co ważne, w końcu z silnikiem diesla.

Czy w ofercie Mazdy są samochody, które są launchowane jako samochód dla kobiety?
Nie, właśnie my staramy się tego unikać. Na przykład Mazda2, która jest małym samochodem może być postrzegana jako samochód kobiecy, jednak nasza kampania reklamowa byłą nastawiona na młodych dynamicznych odbiorców, zarówno kobiet jak i mężczyzn.

A czy są jakieś rozwiązania w Mazdach, które ułatwiają życie kobiecie? Jakieś uchwyty, specjalne schowki…?
Tak, są schowki na okulary, ale to już jest tradycyjne rozwiązanie. Dużo jest praktycznych rozwiązań, myślę, że dla kobiety też ważnych, bo składanie drugiego rzędu oparć czy to w Maździe6 czy w CX-7 odbywa się za pociągnięciem jednego przycisku. Kobieta nie musi manewrować tymi fotelami, składać ich, szukać – to jest wszystko bardzo proste i takie intuicyjne. Tego typu rozwiązania stosujemy.

Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze