Wyższe mandaty za parkowanie i akcyza za stare auta. Czy można zrezygnować z samochodu na dłużej niż jeden dzień?

W stolicy pięciokrotnie wzrośnie wysokość mandatów za brak biletu z parkometru, aż do 250 zł. Z kolei rząd zastanawia się, nad podwyższeniem akcyzy na sprowadzane stare samochody. Tymczasem warto spróbować czegoś innego. Wczoraj po raz szesnasty obchodziliśmy w Polsce „Dzień Bez Samochodu”. Akcja przybiera na znaczeniu, bo ochrona środowiska i walka ze smogiem – a zatem walka o zdrowie – stają się priorytetowe. Dziś łatwiej niż kiedyś zrezygnować z samochodu na jeden dzień. Ale czy można na dłużej?

Od 7 września w stolicy obowiązują jednak nowe stawki mandatów za nieopłacony postój w Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. Kierowca musi liczyć się z karą w wysokości 250 zł. Wcześniej było to 50 zł. Jeśli mandat zostanie opłacony w ciągu siedmiu dni, wówczas stawka spadnie do 170 zł. Każdy, kto jeździł kiedyś po Warszawie, wie jak trudno znaleźć jest miejsce do zaparkowania auta. Tymczasem strefa płatnego parkowania została dodatkowo rozszerzona o nowe ulice na Pradze i Woli. 

To jednak nie koniec zmian, z którymi będą się musieli zmierzyć fani czterech kółek. Minister Jadwiga Emilewicz na ostatniej konferencji poświęconej elektromobilności powiedziała, że rząd zastanawia się nad wprowadzeniem wyższej akcyzy na auta używane zza granicy. Nie podano jednak żadnych szczegółów. Wprowadzenie takiej stawki może być trudne. Polska miała już kiedyś stawkę 65 proc. obowiązującą przed wejściem Polski do UE.

Dzień bez Samochodu – dlaczego warto?
W Polsce „Dzień bez Samochodu” obchodzony jest pod patronatem Ministerstwa Środowiska od 2004 roku. Liczba miast, które włączyły się do akcji, już dawno przekroczyła 100 i rośnie z roku na rok. Akcja nie jest wymierzona przeciwko koncernom motoryzacyjnym, ale ma za zadanie promowanie wiedzy na temat negatywnych skutków korzystania z samochodów dla środowiska i zdrowia człowieka. W tym dniu samorządowcy chcą zachęcić do pozostawienia auta w garażu i skorzystania z innej formy transportu. 

Jeszcze kilka lat temu mieliśmy  tylko do wyboru tylko środki publicznego transportu, z których można było skorzystać w tym bardzo ważnym dniu za darmo. Dziś mamy już całą paletę innych możliwości: rowery miejskie, carsharing elektryczny, a także hulajnogi elektryczne. Warto podkreślić, że geneza Światowego Dnia bez Samochodu sięga lat siedemdziesiątych XX wieku. Akcja wpisała się ówczesny kryzys naftowy, z którym borykała się globalna gospodarka. Dziś nie mamy większego problemu z ropą, ale cały świat walczy ze szkodliwym smogiem i zanieczyszczeniami środowiska.

Emisja spalin, a zdrowie
Szacuje się, że w Polsce jest zarejestrowanych ok. 30 mln samochodów, z czego znakomita większość to auta osobowe. Niestety Polacy nie mają najnowszych modeli w swoich garażach. Średni wiek auta w Polsce to trzynaście lat. Jak podaje Instytut Samar, w ubiegłym roku nad Wisłę sprowadzono ok. 1 mln samochodów, których średni wiek wynosił 15 lat. Jest to duży problem, bo samochody sprzed 2006 roku były produkowane według normy emisji spalin Euro 3 – dopuszczającej dwukrotnie bardziej emisyjne jednostki, od produkowanych obecnie. Wskaźnik motoryzacji miast Polski stale rośnie. W stolicy na 1000 mieszkańców przypada 661 samochodów, co jest trzykrotnie wyższym wskaźnikiem od wyniku Nowego Jorku. W Warszawie jeden samochód przewozi statystycznie 1,3 osoby, emitując ok. 140 g dwutlenku węgla na osobę.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska z 2018 r. w Polsce smog prowadzi do przedwczesnej śmierci ok. 50 tys. osób rocznie. W Europie przyczynia się do 485 tys. zgonów. Zanieczyszczenia powietrza są także jednym z głównych czynników kancerogennych i według WHO odpowiadają za 8 proc. przypadków nowotworu płuca w Europie.

Ruch samochodowy to nie tylko emisja CO2, ale także pyłów. Najwyższa Izba Kontroli na ubiegłorocznej konferencji wskazywała powołując się na swój raport z 2011 roku, że w niektórych miastach Polski, takich jak Warszawa, samochody stanowią większy problem niż emisja pyłów z tzw. kopciuchów. Według NIK ruch samochodowy w stolicy odpowiadał za 63 proc. stężenia PM 10, przy czym większość smogu powodowanego przez samochody wynika ze wzbijania pyłu z jezdni, a kilkanaście procent to drobinki z opon i klocków hamulcowych. Obecnie Izba przygotowuje nowy raport na temat zanieczyszczenia.

Eco-transport
Jednym z wiodących trendów walki z zanieczyszczeniami jest elektromobilność. Z Licznika Elektromobilności prowadzonego przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wynika, że na koniec lipca w Polsce było zarejestrowanych 13057 samochodów z napędem elektrycznym. Ich liczba znacząco urosła w 2020, bo tylko w pierwszych siedmiu miesiącach roku odnotowano wzrost o 78 proc. Przybyło również autobusów elektrycznych, których na koniec lipca jeździło po polskich drogach 335 sztuk.

Ostatnie lata przyniosły również rewolucję w poruszaniu się elektrycznymi jednośladami. Z danych Stowarzyszenia Mobilne Miasto wynika, że do 2025 r. rynek pojazdów na minuty ma wzrosnąć do 118 tys. sztuk, z czego 43,8 tysięcy to właśnie elektryczne hulajnogi. Na rynku pojawiają się też kolejni producenci ścigający się w swoich ofertach, tacy jak: Rider ze swoją miejską hulajnogą „Freak”, który wypuścił w ostatnim czasie również wersję terenową – Rider Monster, czy firmy kojarzące się wyłącznie z motoryzacją – Fiat500, który doczekał się już wersji deskorolki elektrycznej, a także Kawasaki.

Szwedzka firma Berg Insight szacuje, że rynek będzie dalej wzrastał. Z jej danych wynika, że współdzielonych rowerów było na świecie pod koniec zeszłego roku ponad 23 mln. Do 2024 roku liczba ta ma sięgnąć poziomu 35,8 mln. Podobnie będzie z hulajnogami. Ich operatorzy na koniec 2019 r. udostępniali 774 tys. sztuk tego typu pojazdów. Berg Insight prognozuje, że w 2024 r. będzie ich 4,6 mln.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze