Weekend z F1

Weeekend z F1? Przecież to takie niekobiece! Co można robić na torze przez tyle godzin? Otóż można doświadczyć wielu ciekawych emocji niedostępnych nigdzie indziej...

Może wieczór nad jeziorem Como? Nieopodal Monza…
Foto: A. Banaszkiewicz

Mamy pasje, hobby, zainteresowania albo ich ciągle jeszcze poszukujemy. Kiedy przychodzi weekend lub gdy zastanawiamy się jak spędzić wakacje czasem pojawia się pytanie – a może inaczej? A może coś nowego? Najczęściej następstwem takich rozmyślań jest wybór miejsca, w którym jeszcze nie byliśmy. Niektórym wystarcza słońce, plaża i szum fal; im w zasadzie jest wszystko jedno w jakiej szerokości geograficznej się znajdują. Inni podążają tropem kultury, a jeszcze inni decydują się na aktywny, sportowy wypoczynek.

Od kilku lat część mojego wolnego czasu spędzam podążając szlakiem kalendarza wyścigów Formuły 1. Oczywiście wiem, że tam gdzie mnie jeszcze nie było jest wiele ciekawych rzeczy do zobaczenia.  Jednocześnie nadal uwielbiam narty i nurkowanie. Mimo wszystko zwykle i tak „ląduję” w okolicy toru wyścigowego, byle bliżej do zapachu spalin, do świdrującego warkotu mocarnych silników! Kiedyś były to tylko marzenia; nieliczni mieli możliwość uczestniczenia w tym wyjątkowym, a co za tym idzie elitarnym „spektaklu”.

może zakupy…
Foto: A.Banaszkiewicz

Dziś każdy może kupić bilet (np. przez internet)
i jechać na tor Hungaroring (Węgry) czy Silverstone (Wielka Brytania). Zachęcam zatem do spędzenia choć jednego weekendu z F1. A że należy się liczyć z ewentualnością złapania absolutnego bakcyla „formułowego”, warto już teraz odkładać odpowiednie fundusze! Zawsze można połączyć przyjemne z pożytecznym: emocje na torze i to co kobiety lubią najbardziej: zakuuupy!

Fakt, można zasiąść wygodnie w fotelu i oglądać wyścig na ekranie telewizora, ale zaręczam,
że z bliska to zupełnie co innego. Atmosfera, dochodzący z garaży i toru dźwięk silników, nowe znajomości i to niesamowite uczucie bycia cząstką światowej społeczności fanów. Nawet jeśli jeszcze nie wiesz, któremu zespołowi lub kierowcy będziesz kibicować, to kiedy siądziesz między ubranymi w koszulki Renault Hiszpanami, którzy przyjechali, aby dopingować Fernando Alonso i odznaczającymi się czerwienią czapeczek zwolennikami Kimi Raikonnena, zaręczam, że poczujesz się wyśmienicie!

GP France, Magny Cours, sezon 2008. Czasem nie tylko z toru, ale i nad głowami słychać warkot silników.

Foto: A.Banaszkiewicz

Nagle okazuje się, że nie jest potrzebna znajomość języków obcych; wszyscy wiedzą po co przyjechali. Chętni panowie zawsze użyczą lornetki, by zobaczyć odległy zakręt toru, przesuną parasol nad głowę chroniąc fankę przed zmoknięciem, czy uniosą kciuk do góry w geście aprobaty dla Roberta Kubicy, gdy zorientują się o pochodzeniu jego kibicki. W ciągu trzech dni naprawdę można się zaprzyjaźnić. I nikt nie ma nic przeciwko fanom Toyoty czy Williamsa, Ferrari czy Force India; wszyscy po prostu emocjonują się tym sportem. W przerwach między treningami można wypić kawę lub zjeść lunch z ludźmi z drugiego końca świata, czy to nie brzmi fascynująco? Norweg obieca przesłanie zdjęć, bo ma lepszy aparat, a Niemiec w koszulce z wizerunkiem Timo Glock’a wyjaśni dlaczego wszyscy zmieniają właśnie opony. I nawet kiedy ścigający Twojego ulubieńca kierowca wyprzedzi go na szykanie, to siedzący obok Włoch wyrazi współczucie, choć szczerze mówiąc kibicuje właśnie wychodzącemu na prowadzenie.

Aż w końcu…
Foto: A.Banaszkiewicz

Po wyścigu nowi znajomi nie spieszą się nigdzie
i zewsząd dobiegają dyskusje na temat strategii:
co powinno pójść inaczej, który zespół wypadł najlepiej i sondują, kto wybiera się na następny wyścig. Może więc jeszcze jedna wspólna cola, następna kawa i wymiana adresów mailowych? Chętnie, przecież mamy nadzieję znów się spotkać!
To wciąga!

 

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

z przyjemnością czytam Twoje artykuły,pisane z pasją.Brawo!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Świetne to! Napisane w taki sposób, że ktoś, kto nie należy do grona zagorzałych fanów F1, ma szansę załapać bakcyla. Tak sprawnie opisać emocje na torze może tylko ten, kto tam był! A raczej ta 🙂 I trzeba to kochać. Widać, że autorka tego felietonu tak ma 🙂 Tak trzymać!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

z przyjemnością czytam Twoje artykuły,pisane z pasją.Brawo!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Świetne to! Napisane w taki sposób, że ktoś, kto nie należy do grona zagorzałych fanów F1, ma szansę załapać bakcyla. Tak sprawnie opisać emocje na torze może tylko ten, kto tam był! A raczej ta 🙂 I trzeba to kochać. Widać, że autorka tego felietonu tak ma 🙂 Tak trzymać!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

bardzo ciekawie opisane. Brawno Agniecha!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

bardzo ciekawie opisane. Brawno Agniecha!

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze