Volkswagen T-Cross 1.0 TSI DSG – TEST, opinia, wrażenia z jazdy – prawie im się udał
Skromne trzy cylindry, zestawione z dwusprzęgłową, automatyczną skrzynią biegów, w małym miejskim crossoverze. Czy tak brzmi przepis na sukces? Sprawdzamy to, testując Volkswagena T-Crossa 1.0 TSI w wersji wyposażenia Style.
Dla tych, którzy mają problem z rozróżnieniem T-Crossa od T-Roca, Kamiqa od Karoqa i Arony od Ateki, słowo wyjaśnienia – T-Cross to ten najmniejszy crossover w gamie Volkswagena, stworzony z myślą o wydajnym poruszaniu się, przede wszystkim po mieście.
Design nadwozia jest dynamiczny, młodzieżowy i nowoczesny. Wyróżnia go wiele ostrych linii i kanciastych form. Tak konsekwentnie zaprojektowany samochód świetnie wpasowuje się w krajobraz aglomeracji, a jego atrakcyjność podkreśla wyrazista paleta lakierów. Testowany przez nas samochód pomalowany był na pomarańczowo miedziany, metaliczny odcień o nazwie „Energetic Orange”. W katalogu dostępny jest m.in. turkusowy „Makena”, a każdy z nich wymaga dopłaty w wysokości odpowiednio 2190 i 2840 złotych. Standardowo T-Cross pokryty jest szarym lakierem „Ascot”.
Nie bez powodu przywołałam wcześniej Seata Aronę. T-Cross dzieli z tym pojazdem płytę podłogową, przyświecał im ten sam cel i wykorzystują podobne rozwiązania techniczne. Muszę natomiast przyznać, że w bezpośrednim zestawieniu T-Cross wydaje się być bardziej funkcjonalny, zapewniając we wnętrzu więcej przestrzeni oraz większą ładowność bagażnika. O ile w przypadku Arony jest to 400 litrów, o tyle T-Cross pozwala na zmieszczenie 455 l bagażu. W dodatku, Volkswagen ma podwójną podłogę bagażnika, pod którym jest jeszcze sporo miejsca na koło zapasowe. Bagażnik można dostosować, przesuwając podłogę o poziom wyżej, co ułatwi wkładanie i wyjmowanie cięższych rzeczy.
Przyjemnie dużo miejsca jest także w tylnym rzędzie. Siedząc za fotelem pasażera ustawionym na wzrost około 1,80 m, miałam jeszcze kilka centymetrów wolnej przestrzeni przed kolanami oraz nad głową. Czułam też, że wokół siebie mam całkiem sporo miejsca. Wygląda na to, że nasi znajomi, podwożeni T-Crossem, powinni czuć się całkiem komfortowo.
Jeżeli natomiast będziecie planowali wyruszyć tym autem w dłuższą trasę, przyjrzyjcie się najpierw fotelom. Siedząc w nich kilka godzin poczułam, że są zdecydowanie za płaskie i dość sztywne. Brakowało mi w nich jakiegoś mocniejszego wyprofilowania oparcia i siedziska tak, aby trochę lepiej dostosowywały się do sylwetki kierowcy i pasażerów. W efekcie czasami miałam wrażenie, jakbym siedziała po prostu na krzesełku obitym poduszką.
Volkswagen T-Cross 1.0 TSI DSG – wygląd: wszystko do siebie pasuje
Wyjściowo auto stoi na 16-calowych felgach, jednak opcjonalnie oraz w wersji Style montowane są obręcze 17-calowe, z błyszczącym srebrnym wykończeniem. Wizualnie i pod kątem jazdy pasują do tego samochodu idealnie, więc nie sądzę, by była potrzeba kombinowania z jeszcze większymi obręczami.
T-Cross w bazowej wersji „Life” wyposażony jest w tylne światła wykonane w technologii LED, światła do jazdy dziennej LED z funkcją automatycznego włączania oraz główne światła halogenowe. Opcjonalnie wykupić można pełne reflektory LED z przodu, które w testowanym wariancie „Style” należą już do wyposażenia podstawowego. To rozwiązanie sprawia, że nawet przydzierając się nocą przez las, nie ma w zasadzie potrzeby włączania świateł długich. Droga jest bardzo dobrze oświetlona, a system doświetlenia zakrętów znacząco poprawia orientację w otoczeniu.
Drugi poziom wyposażenia oznacza aktywny tempomat (do 210 km/h) z automatyczną regulacją odległości za poprzedzającym nas autem oraz Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście. Jest także asystent podjazdu, funkcja stabilizacji przyczepy, system poduszek i kurtyn powietrznych oraz m.in. system Lane Assist, utrzymujący obrany pas ruchu. Opcjonalnie, za niecałe 1400 zł można wykupić system monitorowania martwego pola z czujnikiem ruchu poprzecznego podczas cofania.
We wszystkich wersjach wyposażenia dostępna jest klimatyzacja z regulacją manualną, a za dopłatą klimatyzacja automatyczna dwustrefowa. Opcjonalne są również czujniki parkowania z przodu i tyłu, kamera cofania oraz system wspomagania parkowania Park Assist. Standardowy komputer pokładowy zastąpić można cyfrowym zestawem wskaźników, a system nagłośnienia oparty na 6 głośnikach, za dopłatą da się zamienić na nagłośnienie marki Beats, wyposażone dodatkowo w subwoofer.
Volkswagen T-Cross 1.0 TSI DSG – silnik: niby idealny do miasta, a jednak trochę za słaby
Trzycylindrowy benzynowy silnik 1.0 TSI wydaje się być idealną propozycją do miasta – zwłaszcza, że mamy tutaj do czynienia z jego mocniejszą odmianą, generującą 110 KM mocy. Jednostkę charakteryzuje też 200 Nm momentu obrotowego, dostępnego w zakresie 2000-3000 obrotów na minutę. W połączeniu z automatyczną skrzynią DSG, samochód rozpędza się maksymalnie do 189 km/h, a pierwszą setkę osiąga w aż 11,3 sekundy. Czy jest to zauważalne podczas jazdy? Owszem – między innymi przez dużą turbodziurę, odczuwaną praktycznie przy każdym starcie od zera lub przy próbie nagłego przyspieszenia.
Sytuacji nie poprawia też dwusprzęgłowa przekładnia, która, w sposób typowy dla konstrukcji DSG, ma opóźnioną reakcję przy redukcji i przyspieszaniu. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki uważam, że najlepszym wyborem do tego samochodu będzie topowy napęd 1.5 TSI o mocy 150 KM. W jego przypadku osiągnięcie 100 km/h następuje w 8,5 sekundy, co jest sporą poprawą.
W tzw. „trasie” jazda w ustawieniu napędu w trybie Eco, ze średnią prędkością 120 km/h, skutkuje średnim zużyciem paliwa na przyjemnym poziomie 6-6,5 l/100 km. Wygodnym rozwiązaniem jest tryb żeglowania, który powyżej prędkości 40 km/h, po zdjęciu nogi z pedału gazu imituje bieg jałowy – stosowny komunikat wyświetla się zresztą na ekranie komputera pokładowego. Wówczas silnik schodzi do minimalnego pułapu obrotów i nie wyhamowuje nam samochodu. Możecie więc puścić pedał gazu i jechać siłą rozpędu naprawdę długo. Osobiście ten tryb bardzo przypadł mi do gustu i często z niego korzystałam.
Zużycie paliwa podczas jazdy w mieście może być albo optymalne, albo niepokojąco wysokie. W zależności od warunków i wybranego trybu jazdy, moje wyniki oscylowały od minimum 7,5-8 (to rzadko, w warunkach niemal niewiarygodnie sprzyjających), do nawet 10-12 l/ 100 km. Wszystko przez liczebność skrzyżowań, korków, sygnalizacji świetlnej itd..
Volkswagen T-Cross 1.0 TSI DSG – cena
Volkswagen T-Cross w podstawowej wersji z napędem 1.0 TSI o mocy 95 KM i z 5-biegową skrzynią manualną wyceniony jest na minimum 82 890 zł. Testowany przez nas napęd 1.0 TSI 110 KM kosztuje najmniej 84 690 zł (w przypadku 6-biegowego manuala) oraz 93 090 zł w zestawieniu z 7-stopniową skrzynią DSG. Ceny wersji Style dla tej ostatniej konfiguracji rozpoczynają się od 101 490 zł. Topową odmianą T-Crossa jest napęd 1.5 TSI o mocy 150 KM, pracujący wyłącznie z DSG, którego ceny startują od 97 890 zł.
Volkswagen T-Cross 1.0 TSI DSG – opinia
TO NAM SIĘ PODOBA:
- ostry, ciekawy design nadwozia
- paleta lakierów dostępnych dla modelu
- pojemny bagażnik
- dużo przestrzeni w kabinie
- tryb żeglowania
TO NAM SIĘ NIE PODOBA:
- współpraca silnika ze skrzynią DSG
- duża ilość plastiku użytego do wykończenia wnętrza
Najnowsze
-
PARYSKI SALON SAMOCHODOWY 2024: CITROËN ROBI FURORĘ Z CAŁKOWICIE ODNOWIONĄ GAMĄ I STOISKIEM PEŁNYM ZDARZEŃ
Na Paryskim Salonie Samochodowym 2024 Citroën zaprezentuje swoją całkowitą odnowę, prezentując zupełnie nową i spójną gamę, wcielającą w życie nową tożsamość marki -
Imponujące wyniki polskich użytkowników Toyoty RAV4 Plug-in Hybrid. Auta przejechały już 43 miliony kilometrów
-
System audio w nowym Fordzie Explorerze. Idealne brzmienie podczas każdej podróży
-
Dominik Olszowy wraca na bramki startowe Mistrzostw Ameryki AMA EnduroCross!
-
Mattias Ekström dołącza do zespołu Ford Performance na Rajd Dakar 2025
Zostaw komentarz: