Vettel dominuje w GP Singapuru
Sebastian Vettel po raz kolejny pokazał, że zarówno on jak i jego bolid są w tym sezonie nie do pobicia.
Wyścig o Grand Prix Singapuru – przyznajmy sobie szczerze – był z tych lekka nudnych. Ciekawie zaczęło się robić dopiero po okresie neutralizacji wywołanej uderzeniem w bandę w połowie wyścigu.
Jednak wróćmy na start. Idealnie w punkt trafił Nico Rosberg, który próbował atakować z drugiego miejsca pierwsze Vettela. Niestety kierowca Mercedesa źle dohamował do pierwszego zakrętu i w rezultacie kierowca Red Bull Racing obronił swoją pierwszą pozycję. Genialnie ruszył Alonso, który już na starcie przebił się o cztery pozycję awansując na trzecie miejsce. Pecha miał Felipe Massa, który nie mógł przebić się do przodu ze względu na tłok i „zamknięcie drogi” przez bolidy przed nim. Słabo wystartował również Romain Grosjean, który nie obronił swojej pozycji.
W czasie kiedy Vettel spokojnie budował przewagę, zacięta walka toczyła się w połowie stawki. O dwunastą pozycję rywalizowało 3 kierowców – Maldonado, Perez oraz Hulkenberg. Ten ostatni co prawda zdołał wyprzedzić Pereza, jednak sędziowie uznali, że odbyło się to poza torem i Niemiec musiał oddać pozycję Meksykaninowi z powrotem.
Punktem zwrotnym była neutralizacja spowodowana przez Daniela Ricciardo. Do boksu na wymianę opony nie zjechała tylko dwójka Mercedesa oraz Red Bulla, co potem zamieszało stawką. Na 30 okrążeń przed końcem na czele niezmiennie był Vettel przed Rosbergiem i Webberem. Po wznowieniu wyścigu odpadł z niego Grosjean, który walczył z chłodzeniem silnika w swoim Lotusie. Niestety zjazd do boksu nie przyniósł efektów i Francuz ostatecznie wycofał się z rywalizacji. Ciekawe zaczęło się robić dopiero pod koniec a to za sprawą lekkich bolidów i zużywających się coraz bardziej opon. Będący na wysokich pozycjach kierowcy Saubera spadli poza punktowaną dziesiątkę. Do góry pięli się za to kierowcy Mercedesa oraz Kimi, który ostatecznie wywalczył trzecią pozycję – awans o 10 pozycji. Pecha miał Mark Webber, którego skrzynia biegów odmówiła posłuszeństwa na ostatnim kółku co skończyło się pożarem bolidu.
Podsumowując można powiedzieć, że były to dwa wyścigi. Jeden toczył Vettel sam ze sobą, drugi reszta stawki. Początkowe okrążenia nie były zbyt interesujące – dopiero wyjazd samochodu bezpieczeństwa zamieszał taktykami i wprowadził trochę zabawy. Aby tego było mało, Fernando Alonso postanowił podwieźć Webbera, za co zebrał razem z Australijczykiem reprymendę. Ponieważ jest to już trzecia reprymenda Australijczyka, zostanie on cofnięty w następnym wyścigu o dziesięć pozycji. Patrząc na to, że panowie stworzyli spore zagrożenie – należy im się.
Jedno jest pewne. Kolejna wygrana Sebastiana oraz buczenie kibiców pokazuje, że Ci mają już dość dominacji mistrza świata. Jednak z drugiej strony kibice powinni trzymać nerwy na wodzy – z Schumacherem tak przecież nie było…. Teraz dwa tygodnie przerwy. Następny przystanek – Korea.
Sebstia Vettel po zwycięstwie w GP Singapuru. |
fot. Pirelli |
Najnowsze
-
Za mały budżet i unieważniony przetarg – budowa nowego odcinka S17 wreszcie (chyba) może się zacząć
Procedury przetargowe na nowe odcinki dróg nie zawsze są proste, czego dowodem są na przykład problemy z kolejnym odcinkiem drogi ekspresowej S17. Najpierw okazało się, że wszystkie przedstawione oferty przekraczają budżet GDDKiA, a po ostatecznym wyborze wykonawcy, przetarg został unieważniony. Wszystko wskazuje jednak na to, że budowa nowego odcinka S17 wróciła na właściwe tory. -
Motocyklowe zabezpieczenia antykradzieżowe – przegląd rozwiązań na sezon 2024
-
Kierująca „nie zachowała ostrożności” nielegalnie zawracając prosto pod koła busa
-
Rząd dopłaci do zakupu używanych samochodów. Na stole 1,6 mld zł
-
Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat
Zostaw komentarz: