To koniec sprowadzania aut zza granicy? Rząd ma takie plany!

Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zdradziła bardzo niepokojące plany rządu. Gdyby weszły w życie, okazałyby się prawdziwą katastrofą dla rynku aut używanych, a co za tym idzie, dla większości polskich kierowców.

Brzmi to jak ponury żart, ale sprawa jest śmiertelnie poważna. Podczas konferencji prasowej „Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności. Wyniki programu akceleracyjnego Pilot Maker Elektro ScaleUp” wicepremier Emilewicz snuła wizje ekologicznego jutra, z którą to wizją kłóci się fakt, że Polacy chętnie kupują samochody używane sprowadzane z zachodu.

Jej zdaniem problem tkwi w opłatach akcyzowych, które były ustalane jeszcze przed 1989 rokiem. Jak tłumaczyła, oznacza to, że „wzmożoną opłatę płacą ci, którzy mają samochód w lepszym standardzie ekologicznym”. Prawdopodobnie chodziło jej o to, że akcyza naliczana jest od wartości sprowadzonego pojazdu – jeśli ktoś zatem kupi auto droższe (w domyśle nowsze), to zapłaci wyższą akcyzę od kogoś, kto kupił samochód o wiele starszy. Nie mamy jednak pewności, czy taki był tok rozumowania wicepremier Emiliewicz, szczególnie że używana przez nią nomenklatura wskazuje, że jest w tych sprawach laikiem.

Da się jednak wysnuć z tego logiczny wniosek, który już dawno wyciągnięto na zachodzie. Akcyza zależna od pojemności silnika jest zaszłością, szczególnie w obecnym, proekologicznym świecie. Zamiast tego należałoby wprowadzić akcyzę zależną od spełnianych norm emisji spalin. Niższe opłaty związane ze sprowadzeniem nowszego i droższego auta można potraktować jako zachętę do kupowania przez Polaków bardziej ekologicznych samochodów.

Tak brzmi logiczny wniosek. Wicepremier Emilewicz ma natomiast kompletnie inny: „Chcielibyśmy stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać”. Przeczytajcie to jeszcze raz lub dwa na spokojnie. My musieliśmy. Wicepremier polskiego rządu uważa, że rozwiązaniem kwestii sprowadzania przez Polaków starych samochodów, jest zablokowanie możliwości sprowadzania jakichkolwiek samochodów. Oczywiście nie mówimy tu o blokadzie jako takiej, ani tym bardziej o zakazie. To „tylko” podatek „ekologiczny”, który ma być tak zaporowy, że wszyscy podporządkujemy się wymysłom rządu.

Co gorsza, pomysł nie jest wcale nowy. Jak wspominała sama minister Emilewicz, odpowiednia regulacja było już opracowana w ubiegłej kadencji, a jedyne co robi rząd, to „rozważanie powrotu” do niej. Nie jest zatem tak, że mówimy o nowym pomyśle, takim który wypłynął niedawno, nikt się nad nim poważnie jeszcze nie zastanowił, a pani minister bez zastanowienia wspomniała o nim, sądząc, że pomoże to w kreowaniu wizerunku rządu troszczącego się o środowisko. Mowa o regulacji, która już powstawała, została odłożona na bok i teraz ktoś w ministerstwie uznał, że to wyborny projekt i trzeba wprowadzić go w życie. Możliwie jak najszybciej.

W opozycji do podobnych wymysłów stanął wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. Napisał on na Twitterze: „Wbrew niektórym głosom w rządzie, uważam, że podnoszenie akcyzy na używane auta to bardzo zły pomysł!”. Dobrze, że pojawiają się takie głosy rozsądku, ponieważ dają nadzieję na zablokowanie pomysłów zablokowania importu aut używanych do Polski. Nawet jeśli poparte są one takimi słowami: „Dzięki rządom PiS coraz więcej Polaków stać na nowe auto. Jestem przekonany, że lepsza sytuacja finansowa Polaków będzie napędzać sprzedaż nowych aut, jednocześnie nie będzie podnoszony podatek dla tych, których na zakupy w salonie samochodowym nie stać”.

To urocze, że pan Szefernaker tak wysoko ceni wpływ formacji rządzącej na możliwości zakupowe Polaków. Ale przynajmniej nie uważa, że powinniśmy być pozbawieni wyboru, jak chciałaby tego minister Emilewicz.

A o nieograniczanie Polakom wyboru tutaj także chodzi. Zatrzymanie napływu samochodów używanych z zachodu nie doprowadziłaby do sytuacji sprzed przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Po naszych drogach jeżdżą miliony aut już sprowadzonych, z różnych przedziałów cenowych. Do tego dochodzą pojazdy kupione w polskich salonach – w dużej mierze przez firmy, które po zakończeniu leasingu wymieniają flotę, trafiającą potem na rynek samochodów używanych. Nadal mielibyśmy więc wybór. Tylko jak bardzo ograniczony!

Mylne jest przy tym uważanie, że Polacy kupują auta używane, wyłącznie dlatego, że nie stać ich na nowe. Ktoś dysponujący kwotą 40-50 tys. zł mógłby sobie pozwolić na nowy samochód. Czy to oznacza, że osiągnął już poziom „zamożności” o który chodzi panu Szefernakerowi? Bynajmniej. Ktoś taki zwykle nie marzy o miejskim autku segmentu A (a to jedyny wybór w tym przedziale cenowym), ale o rodzinnym kombi albo SUV-ie. Podobnie ktoś dysponujący kwotą 100 tys. zł na samochód, często zamiast nowego kompaktowego hatchbacka z dobrym wyposażeniem, wybierze wypasioną używkę z segmentu premium. Odbieranie nam możliwości wyboru i tłumaczenia typu „wielu Polaków stać już na nowe auta”, jest zaprzeczaniem zasad wolności i wolnego rynku.

Dla większości Polaków co innego jednak jest o wiele ważniejsze. Średnia wieku sprowadzonego samochodu w zeszłym roku to niemal 12 lat. Do naszego kraju przyjechało wtedy nieco ponad milion pojazdów. 12 lat to dużo. Te samochody nie spełniają obecnych norm emisji spalin. Tylko czy ktoś się zastanowił, jakim autem jeździł wcześniej ktoś, kto kupuje 12-letni pojazd? Ile starszym i bardziej szkodliwym dla środowiska? O ile mniej bezpiecznym? 12 lat brzmi jak dużo, ale kiedy zestawimy to z 20-letnim pojazdem to już nie wygląda to tak źle, prawda? Każdy chciałby mieć nowe albo prawie nowe auto. Żyjemy jednak w zupełnie innych realiach i kupno 12-letniego auta jest dla wielu polskich kierowców poprawą sytuacji i na lepszą nie mamy co w najbliższym czasie liczyć.

Na koniec zostawiliśmy kwestię która, w przeciwieństwie do poprzednio poruszanych, powinna być oczywista dla każdego, nie tylko dla osób mających pojęcie o motoryzacji i o wiązanym z nią rynku. Zabicie importu aut używanych oznacza upadające firmy i masowe zwolnienia. W zeszłym roku do Polski przyjechało ponad milion pojazdów. Same nie przyjechały. Przywiozły je polskie firmy, polscy przedsiębiorcy.

Co się z nimi stanie, jeśli nie będzie można sprowadzać samochodów? Co z komisami, które będą ograniczone tylko do sprzedaży aut z polskiego rynku? Co z warsztatami zajmującymi się naprawą sprowadzonych pojazdów? Czy ktoś się zastanowił nad tym, ile osób straci pracę?

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Dobry ruch, to co dzieje się na naszych drogach to masakra, jezdza tymi trupami robiąc za sobą chmurę!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Chyba minister zwoju ,a nie rozwoju.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Brawo ,w końcu będzie walka z zużytymi starymi samochodami. Przecież za 50 tyś kupimy nową Dacie czy Skodę które są autami wybitnymi ,rodzinnymi ,bardzo szybkimi i co najważniejsze nowymi
z Polski.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Pis się sam nie wybrał. Polacy zabiją.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Dokładnie odwrotnie. Kto już ma stary samochód ten go będzie trzymał w nieskończoność, bo nie będzie miał na co wymienić.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Jasne, że zwoju. Żydki są z nami na wojnie.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Jakby nie te „złomy” z zachodu, to po drogach ciągle jeździłyby Maluchy, Trabanty, Wartburgi, Łady itd jak na Ukrainie.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Niby co się dzieje? Polacy wymieniają auta na co raz lepsze, bo są tanie, bo jest ich dużo. Jak żydzi podniosą nam ceny samochodów, to zahamuje naturalna wymiana starszych na nowsze i dopiero wtedy zobaczysz trupy na drogach.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Bardzo dobrze, sprowadza się stare rumple zamiast normalnych dobrych samochodów.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

znajomy mówi, że dotąd będzie jeździł starym kopcącym dieslem, dopóki nie zabiorą mu dowodu rejestracyjnego. Na znajomej stacji kontroli nie ma problemu.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

ten pis zabije nasz kraj,precz!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

O jakie ekologiczne jest produkowanie ciągle nowych samochodów? Stary, dobrze utrzymany samochód jest ekologiczniejszy niż te nowe elektryczne wynalazki. W całościowym zakresie.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Precz z pisem.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Jak ktoś zrobi prawo jazdy to z pewnością ma 50 000 na nowe auto.Co za kretyni,2600 brutto (1900netto),nawet w Warszawie nie ma pracy przez pieprzony covid.Ale auto za 50 000 to grosze,każdego stać!El dorado!

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

tylko PIS, zawsze PIS, w Polski Naród Piniadz wcis

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

I bardzo dobrze. Same złomy jeżdżą po drogach po szwalnie lub innym Turku co nabył od szwaba a Polak to już kolejny bogocz-3 właściciel.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze