Katarzyna Frendl

Test Skoda Superb 2.0.TSI – lepiej być nie może

Superbem może nie zrobisz wrażenia na mało inteligentnej blondynie, ale za to pozytywnie zaskoczy Cię jego gatunkowe wykończenie i przyjemność z prowadzenia. Zadaj więc kłam obiegowej opinii i ujeżdżaj go z klasą.

Prowadząc nowe Skody nie mogę się oprzeć wrażeniu, że gdyby na ich masce widniało logo jednej z marek uznawanych za bardziej prestiżowe, przykładowo Audi, BMW czy Volvo, każdy traktował by je z należytym pietyzmem. A przecież mamy do czynienia tylko ze Skodą! Popularne jest mniemanie, że cóż może wnieść do nowoczesnego wzornictwa eleganckich limuzyn potomkini Favoritki (projektowanej de facto przez Bertone), czy Felicji? Alians z Volkswagenem mógł uśpić charakter czeskiego brandu, lecz czy przez to Skoda zyskała, czy straciła resztki stylizacyjnego polotu? Pierwsza generacja Superba z 2001 r. zbyt ewidentnie przypominająca Octavię, zdawała się grzebać nadzieje na odrodzenie przedwojennej chwały burżuazyjnych limuzyn znad Wełtawy, ulubionych przez ówczesnego prezydenta Republiki Czeskiej – Edwarda Benesza. Nawet facelifting przeprowadzony dwa lata później nie wzbudził pozytywnych emocji. Mimo mdłej linii nadwozia oraz równie bezpłciowego wnętrza, flagowiec sprzedawał się całkiem nieźle. 126 tysięcy nijakich menedżerowozów trafiło do średniego szczebla kadry zarządzającej, a w 2002 roku nawet prezydent Vaclav Klaus przesiadł się z Mercedesa S-klasy do wątpliwie reprezentacyjnego Superba. Skodzie na szczęście nie wystarczył sukces sprzedażowy, a krytyka prostoty designu sztandarowego modelu nie dawała spać po nocy czeskim stylistom.

Dziś, w najnowszej generacji Subepra, już na pierwszy rzut oka można zauważyć usilne starania projektantów, by mimo taktycznego powinowactwa pomysłów z braćmi z Wolfsburga, odróżnić ten model od Passata, na którego platformie osadzono czeską limuzynę z Kvasin. Być może uda się dzięki temu rozszerzyć grupę odbiorców na wyższe szczeble zarządzających, dla których nie jest najważniejsze snobistyczne logo na masce.

Biznes plan
Oczekiwania: elegancja nadwozia, powiew luksusu wnętrza, wygoda podróżowania. Stylizacja karoserii nie może epatować ekstrawagancją, choć powinna zdecydowanie wyróżniać się na tle przeciętności otaczających pojazdów, zwłaszcza na firmowym parkingu. Zasiadający na tylnej kanapie menedżer, nawet po długiej trasie, musi być świeży, wypoczęty i nie wymięty. Powinien mieć możliwość nie tylko odpoczynku w przytulnej atmosferze, ale też wytężonej pracy w komfortowych warunkach. Auto ma cechować należyta ergonomia, by nie powodować stresogennego rozkojarzenia nieprzemyślanymi detalami. Pod maską mile widziane odpowiednio dynamiczne silniki ze względu na terminowość spotkań biznesowych oraz zadowolenie samego użytkownika. Oczywistym wymogiem przy tym jest ekonomia zużycia paliwa. Komplet za niewygórowaną cenę.

Test na najwyższym szczeblu
Pan dyrektor pozwoli: proszę spróbować zasiąść najpierw na tylnej kanapie. Jest tu tak przestronnie, przytulnie i komfortowo; na początek proszę dostosować sobie wysokość zagłówka do odcinka szyjnego. Stopy ułożone na specjalnych podnóżkach za przednimi fotelami pozwolą panu utrzymywać nogi w wygodnej pozycji. Uwaga ruszamy! Mogę wcisnąć, naprawdę? Do dyspozycji mamy 220 KM. Juuhuu!

Czy temperatura wewnątrz jest sprzyjająca? Trochę za ciepło? Z przodu wieje niemiłosiernie, czy ustawił pan regulację na maksimum? Niestety z tyłu nawiew zlokalizowano jedynie na środkowym panelu między fotelami. Tak, przydałyby się także te dodatkowe, w bocznych słupkach. Prawdę mówiąc ja też mam kłopot z dzisiejszym upałem; poza przydatną funkcją podgrzewania siedzeń, fotele powinny być również wentylowane. Mam wrażenie, że po wyjściu z auta nie będę już miała starannie wyprasowanego kanta na spodniach. Może życzy pan wyprostować nogi? Służę pomocą. Teraz można je włożyć w tę lukę w przednim siedzeniu (opcja). Cieszę się, że jest panu przyjemnie. Ależ oczywiście, że ściszę radio (30 GB twardy dysk), proszę się zdrzemnąć.

Jak się spało? Zgadzam się. Z silnikiem 2.0 TSI to rzeczywiście wspaniale wygłuszone auto; czy wie pan, że boczne szyby mają grubość blisko pół centymetra?! Tak, jechaliśmy po serpentynach i ja również nie odczułam bujania na zakrętach. W końcu wykorzystano tu zawieszenie z Passata i niektóre elementy z Octavii (Golfa). Wnętrze jest pefekcyjnie wyciszone, a do nas nie dochodzą z podwozia żadne wstrząsy. Przy odrobinie wyobraźni i zamkniętych powiekach można pomylić te podróż z rejsem żaglowcem.

Auto trzyma się drogi podobnie jak nasz dział wyznaczonego budżetu; to także zasługa wzmocnionej sztywności nadwozia. Spodobał mi się kompromis uzyskany między dość twardo zestrojonym zawieszeniem, a miękkim tłumieniem nierówności na szutrowych odcinkach dróg. Jednak gdy nasi menedżerowie będą częściej odwiedzać mazurskie oddziały, być może warto zainwestować w napęd na 4 koła? A dziękuję, na silnik nie mogę szczególnie narzekać. Może przydało by się trochę więcej momentu obrotowego w niskim zakresie obrotów, zwłaszcza na górskich duktach, ale za to cieszy zużycie paliwa. Mniej niż 10 l na setkę przy ważącej ponad 1,5 tony limuzynie to naprawdę przyzwoicie, nie sądzi pan? Dojechaliśmy. Zechce pan po spotkaniu poprowadzić auto?

Dyrekcja za kierownicą
Niech sprawdzę; co my tu mamy – dwulitrową benzynę z 6-biegową skrzynią DSG. Ile koni pod maską? 220? Czyż to nie tak, jak w Golfie GTI? Oto czym być może będą jeździć moi menedżerowie; przecież wygląd Superba od początku przypadł mi do gustu. Z przodu co prawda przypomina nieco Octavię, ale generalnie jest wystarczająco reprezentacyjny. Oczywiście wiem, że lista opcji jest równie długa, jak spis naszych dłużników: skrętne reflektory bi-ksenonowe i adaptacyjne (AFS), sensory deszczu, automatyczny asystent parkowania, tylko to przecież podraża cały zakup. No może zamówię im jakiś drobny gadżet… np. uchwyty na kubki, na pewno się ucieszą. Ważne, że za sterami jest równie przyjemnie jak z tyłu. Zegary troche nudne, takie typowo skodowe… Może ciut za duże jest koło kierownicy, ale za to jej pulchność zachęca do trzymania wieńca oburącz. Sporej wielkości, umiejętnie wkomponowany w deskę i mocno kolorowy ekran dotykowy na panelu centralnym przytłacza resztę przyrządów. Za to kokpit jest uporządkowany, schludny, a za sprawą drewnianych inkrustacji i ciepłego, beżowego wykończenia jednocześnie elegancki jak i przytulny. Nie będzie się chciało chłopakom wychodzić na spotkania!

Wciskam gaz do oporu. Przyspieszenie nie robi powalającego wrażenia, ale ta skrzynia to istne cudo! Płynnie przełącza przełożenia utrzymując przy tym obroty do wysokiego zakresu. Ale przy obecnych cenach ropy… czy inwestować w diesla? E tam – lepsza taka benzyna. Według komputera bieżące zużycie oscyluje wokół 8,0 l/100 km. Kiedy nam się to zwróci? Przecież i tak sprzedajemy auta po 100 tys. przebiegu, a zakup i eksploatacja są zdecydowanie droższe. Trzymaj się tam z tyłu, trochę poszalejemy! Lubię powachlować łopatkami przy kierownicy… i pierwszy zakręt. Zwinnie! I drugi, ciaśniejszy. Trochę za szybko… dobrze, już zwalniam. No jasne, to nie jest sportowe auto. Ale i tak nieźle sobie radzi ze swoją masą. Jestem pod wrażeniem.

A jak jest z pakownością? W końcu wysyłam personel w długie delegacje, zatem bagażnik powinien być przestronny. Ogromny! Ma się wrażenie, że upchnęlibyśmy tu nawet Chiny! To się chłopakom spodoba. Przecież i tak wiem, że przewożą tymi autami elementy wyposażenia swoich coraz droższych mieszkań.

Ekspresowe negocjacje
Panowie. Miała być rewolucja, a jest rozwinięcie. Nie do końca tego oczekiwaliśmy, choć uznajemy starania i potrafimy je docenić. Przemawia do nas stonowany design, dbałość o detale i bezpieczeństwo, a przede wszystkim radość z jazdy. Rozważamy zakup kilku sztuk do naszej firmy. Czekamy zatem na atrakcyjną ofertę. Ile? Od 86 130 zł, a 118 tysięcy z silnikiem 2.0 TSI 220 KM? To zamiast trzech, weźmiemy pięć egzemplarzy. Zapakować!

Czyli jaki?
Nie można było tak od razu? Nowy Superb jest większy, bardziej ekskluzywny i pomysłowy. Gdyby jeszcze krążownik z indiańską strzałą na masce miał choć trochę własnego charakteru… Przecież tradycja zobowiązuje, czyż nie?

NA TAK
– przytulne, ciepłe wnętrze;
– jakość wykończenia;
– uniwersalnie zestrojone zawieszenie;
– przepastny bagażnik.

NA NIE
– brak bocznych nawiewów na tylnej kanapie;
– spory wieniec kierownicy.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Strasznie bzdetna powieść. Na minus – spory wieniec kierownicy hahahahaha

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze