Test Seat Leon ST 1.4 TSI 140 KM – baletmistrz

Facet w leginsach zakrawa o perwersję. Za to tancerz baletowy to zmysłowe widowisko - połączenie męskiego ciała z gracją i siły mięśni z lekkością tańca. Świat motoryzacji również doczekał się swojego tancerza. Panie i Panowie, kurtyna w górę - Seat Leon ST.

Nie nosi leginsów, nie wzbudza kontrowersji. Wprawdzie ma hiszpańskie geny, ale wychowała go niemiecka „rodzina”. Zaszczepiła w nim wszystko to, co w germańskiej motoryzacji najlepsze – jakość wykonania oraz zegarmistrzowską precyzję. O zachodnim rodowodzie Seata Leona ST świadczy m.in. płyta podłogowa MQB, na której powstała również nowa Skoda Octavia, Volkswagen Golf oraz Audi A3. A to dopiero początek genetycznego łańcucha podobieństw.

Nadwozie nabrało lekkoatletycznych kształtów – ostre i zdecydowane rysy łączą się w delikatną całość. Samochód jest praktycznym i wygodnym kombi, ale zamkniętym w dynamicznej formie, z delikatnie sportowym zacięciem. Złośliwi twierdzą, że w czerwonym kolorze powinno być jedynie Ferrari. Czyżby? Z testowanego egzemplarza wręcz kipi testosteron!

Joan Richmond: australijska pionierka motoryzacji

Wnętrze – dyscyplina
Kabina pasażerska to nie jaskinia uciech, lecz niemal żelazna dyscyplina, niczym w szkole baletowej. Dominuje tu czarna kolorystyka oraz surowy minimalizm. Całość nie pozostawia złudzeń – dawcą „organów” był Volkswagen Golf.  Co nie zmienia faktu, że wnętrze zostało wykonane z materiałów bardzo dobrej jakości, a blasku dodają połyskujące, delikatne wstawki. Aby się do czegoś przyczepić, trzeba się mocno naszukać. Prawdziwą gwiazdą estradową są tutaj fotele. Wymagają dopłaty (3239 złotych), ale zdecydowanie są warte każdych pieniędzy. Doskonale wyprofilowane, o kubełkowym charakterze, przypadną do gustu nie tylko miłośnikom sportowego klimatu. Połączenie czarnej skóry z alcantarą to recepta na prawdziwą histerię niejednego serca.

Na tylnej kanapie wygodnie rozgoszczą się dwie dorosłe osoby. Aby komfortowi stało się zadość, do ich dyspozycji jest rozkładany podłokietnik z podwójnym uchwytem. Kubki, butelki, lakier do włosów – zawsze znajdzie się powód, aby z nich skorzystać.

Bagażnik – zasłużone świadectwo z czerwonym paskiem. To nie tylko bardzo ustawny kufer z niskim progiem załadunku. To również 587 litrów pojemności i praktyczne kieszenie po obydwu stronach (aby butelki z mlekiem nie ganiały się po całym bagażniku). Nie zabrakło również bezcennych haczyków na siatki z zakupami, które u konkurencji urastają do rangi Świętego Graala.

Jazda – uliczny spektakl
Łut szczęścia – pod maską testowanego egzemplarza została umieszczona jedna z mocniejszych jednostek benzynowych w ofercie: turbodoładowany silnik TSI o pojemności 1.4 litra i mocy 140 KM. Wprawdzie motor otrzymał od konstruktorów spory wycisk, ale nad jego pracą naprawdę można się rozpłynąć. Warto zacząć od bardzo cichej pracy jednostki napędowej. Do wnętrza kabiny dociera jedynie delikatny pomruk i szum powietrza, które oplata nadwozie podczas jazdy. Kultura pracy jest tak wzorowa, że nie dają się tu odczuć nawet najmniejsze wibracje. Jednocześnie silnik jest bardzo elastyczny: przyrost mocy można otrzymać już od najniższego zakresu obrotów, aż po jego kres. Samochód porusza się tak zwinnie i lekko, że można odnieść wrażenie, jakby przemykał na czubkach palców (a raczej opon) po asfaltowej nawierzchni. Z pewnością nie bez znaczenia pozostaje tu masa samochodu (1276 kilogramów) oraz 17-calowe, aluminiowe felgi, otulone niskoprofilowymi oponami. Mają one spory wpływ na przyczepność, ale jednocześnie kłócą się z komfortem podróżowania, zwłaszcza na warszawskich drogach.  Jednym słowem nie ma róży bez kolców.

Silnik współpracuje z manualną, 6-biegową skrzynią. Praca dźwigni zmiany biegów to już pewien rodzaj magii. Jej skoki są krótkie i bardzo precyzyjne nadając skrzyni sportowego charakteru, co wespół ze świetnym zestopniowaniem przełożeń potrafi dodać kierowcy motywacji do energicznej jazdy. Lepszy efekt w tym segmencie uzyskała jedynie Mazda 3. Jednak  dla tych  najbardziej wymagających producent przygotował również dwusprzęgłową, szybką jak wiatr, automatyczną przekładnię DSG (jest dostępna w duecie z najmocniejszym silnikiem benzynowym o pojemności 1.8 litra i mocą 180 KM). Na uwagę zasługuje również doskonały układ kierowniczy. Reaguje na każde polecenie kierowcy jednocześnie stawiając delikatny opór. Pod „skórą” tego samochodu zdecydowanie drzemie sportowy duch. Jego zaprzeczeniem może być jedynie apetyt na paliwo: zużycie 7 litrów w cyklu miejskim to powód do prawdziwej dumy.

Finał przedstawienia
Może i ciężko w to uwierzyć, ale z tego samochodu po prostu nie chce się wysiadać. Siedząc za jego kierownicą można odnieść wrażenie, że nie jedziemy, a jedynie przemykamy ulicami miasta. Elastyczny silnik, wyśmienite właściwości jezdne, dynamiczne kształty nadwozia – tak, to się musi udać. Ale wszystko, co dobre, szybko się kończy… albo sporo kosztuje. Ceny Seata Leona ST zaczynają się od 58300 złotych, ale za tę kwotę otrzymujemy benzynowy silnik 1.2 TSI o mocy 86 KM. To mniej niż za Peugeota 308 SW (od 59900 złotych), czy Mazdy 3 (od 64 900 złotych). Jednak cena egzemplarza z testowanym przez nas, benzynowym silnikiem 1.4 TSI o mocy 140 KM i 6-biegową manualną skrzynią startują od 80 900 złotych. To już całkiem sporo jak za kompaktowe auto, ale niemiecki rynek zdążył nas już przyzwyczaić, że tanio skóry nie sprzedaje.

Na TAK:
– bardzo elastyczny silnik
– niskie zużycie paliwa
– pojemny i ustawny bagażnik
– ładny wygląd nadwozia

Na NIE:
– wysoka cena wersji z mocniejszą jednostką benzynową w porównaniu z konkurencją

Dane techniczne Seat Leon ST 1.4 TSI 140 KM:
Silnik – benzynowy TSI, 4 cylindry, 16 zaworów, turbodoładowany
Pojemność skokowa – 1395 cm3
Moc – 140 KM przy 4500 – 6000 obr/min
Moment obrotowy – 250 Nm przy 1500-3500 obr/min
Prędkość maksymalna – 211 km/h
Napęd – na przednią oś
Pojemność bagażnika – 587 litrów
Długość/szerokość/wysokość – 4335/1816/1454 mm
Rozstaw osi – 2636 mm
Pojemność zbiornika paliwa – 50 litrów

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

gdyby tylko te vw nie były tak okrutnie awaryjne… wolałabym wybrać yarisa.

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

gdyby tylko te vw nie były tak okrutnie awaryjne… wolałabym wybrać yarisa.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze