Test Seat Leon FR 1.8 TSI – (…) oraz że Cię nie opuszczę…

Zakochanie - kiedy idziesz przez pusty parking w stronę samochodu, a tak naprawdę masz ochotę do niego biec. Kiedy przestaje się liczyć cel, tylko czas, jaki spędzisz za kierownicą zmierzając w jego kierunku. Jeżeli ktoś tego nie przeżył obcując z samochodem, to znak, że musi pojeździć Seatem Leon FR.

Jeszcze do niedawna samochód tej marki był równie hiszpański, co sam Enrique Iglesias. Dziś przedsiębiorstwo Seat to własność koncernu Volkswagen, a jak wiadomo, za niemieckim rodowodem stoi „precyzja i najwyższa jakość”. Czy to wystarczy, aby samochód znalazł nabywców? Czy „made in Germany” otwiera portfele wszystkich konsumentów?

Bogatą galerię zdjęć Seat Leon FR 1.8 TSI z naszego testu zobaczysz tu.

Odbieram kluczyki, wychodzę na parking. Nie tak go sobie wyobrażałam. Mój czerwony towarzysz podróży to najmocniejsza odmiana – tymczasem nie pręży muskułów, nie ma wydętych nadkoli, a grube spojlery na progach i zderzakach nie ciągną się po ziemi. W urodzie Seata zaszły jednak spore zmiany i to zdecydowanie na lepsze. Obchodzę go dookoła, oglądam, dotykam. Na pierwszy rzut oka łudząco podobny do Volkswagena Golfa VII generacji. Linie nadwozia są długie i ostre, zaś wszelkie krągłości i wybrzuszenia zostały przytępione. Patrząc na kształt reflektorów można odnieść wrażenie, że zostały wycięte skalpelem chirurgicznym. Jedynie 18-calowe ponętne felgi Performance ze stopów lekkich wprowadzają w tym idealnym ładzie odrobinę szaleństwa.

Seat Leon FR 1.8 TSI
fot. Paweł Kucharczyk

…w bogactwie i biedzie
Wewnątrz bogactwa jak na lekarstwo. Wprawdzie całość została utrzymana w eleganckiej czerni, która została przełamana czerwoną nitką tu i ówdzie, ale nie jestem w stanie pokonać rozczarowania. Ani grama chromu, ani deka karbonowych wstawek, tylko niemiecki minimalizm. Choć tworzywa są dobrej jakości, zegary czytelne, a całość solidnie spasowana, jednak liczyłam w duchu na więcej polotu. Na szczęście sportowe fotele są ładne i bardzo wygodne, a skóra, którą zostały pokryte dobrej jakości. Ich koszt to dodatkowe 2314 złotych, ale są tego warte. Tylna kanapa pomieści wygodnie tylko dwie dorosłe osoby, nie będzie się wzbraniać również od najmniejszych pasażerów. Mocowania ISOFIX są tego najlepszym przykładem.

Na desce rozdzielczej panuje niemiecki ład i porządek. Pokrętła i guziki odpowiedzialne są tylko za podstawowe funkcje. Cała reszta została ulokowana za ciekłokrystalicznym ekranem dotykowym o przekątnej 5,8 cala. Z obsługą komputera pokładowego poradzi sobie nawet świnka Piggy, a to kolejny plus na konto Seata. Kiedy jednak zapada zmrok, wnętrze nabiera prawdziwego czaru; wszystkie elementy mienią się krwistą czerwienią, biel dostaje szansę jedynie w postaci cyferek na zegarach oraz napisach w menu komputera. Na czerwono zostały podświetlone również oznaczenia biegów, co w środku nocy pozwoli uniknąć ich przypadkowych wyborów. Taka konsekwencja i dbałość o szczegóły zasługuje na liczne i gromkie oklaski.

Seat Leon FR 1.8 TSI
fot. Paweł Kucharczyk

W podłokietniku znajduje się symboliczny schowek; związane z tym niedogodności skutecznie rekompensuje duży i głęboki schowek umieszczony naprzeciwko dźwigni zmiany biegów. W dodatku zamykany za pomocą klapki ukryje wszystko, czego nie zechcemy pozostawiać na widoku. O gustach się nie dyskutuje, zatem ja również o wnętrzu przestaję. Przekręcam kluczyk, a serce mi drży.

…i ślubuję Ci miłość
Wystarczyło, abym przejechała kilka metrów, aby uczucie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Samochód prowadzi się jak wystrzelony pocisk – odnoszę wrażenie, że nic nie jest w stanie zakłócić jego toru jazdy. Moje zaskoczenie jest tym większe, że w segmencie aut kompaktowych nigdy nie spodziewałabym się tego typu wrażeń. A jest ich cała gama, od radości zaczynając, a na zakochaniu kończąc. Ale przecież to dopiero początek naszej wspólnej przygodny, zatem rozpoczynam proces wnikliwego poznawania.

Seat Leon FR 1.8 TSI
fot. Paweł Kucharczyk

Sercem samochodu jest benzynowy, turbodoładowany silnik o pojemności 1.8 l i mocy 180 KM. To sporo, ale nie tylko to decyduje o tym, że dla Leona FR można szybko stracić głowę. Jednostka napędowa jest wspomagana dwusprzęgłową, automatyczną skrzynią DSG, tak dobrze znaną z samochodów marki Volkswagen. Co oznaczają w praktyce dwa sprzęgła? Że skrzynia jest szybka, jak mrugnięcie powieką. Że można spędzić w tym samochodzie cały tydzień nie wysiadając z niego, i nie być w stanie wyczuć, kiedy nastąpiła zmiana biegu na kolejny. Już po pierwszym dniu wiem, że od tego samochodu trzeba będzie mnie odrywać siłą. Dla bardziej wymagających kierowców dostępny jest również wariant pozwalający na zmianę biegów za pomocą łopatek umieszczonych po obu stronach kierownicy. A wtedy dopiero zaczyna się zabawa, bo silnik nieco żwawiej reaguje na każdy dotyk stopą gazu, a i układ wydechowy zaczyna jakby ładniej mruczeć. Nawet kiedy pole na obrotomierzu dobiega już końca, żadna elektryka nie będzie się wtrącać w celu zepsucia nam zabawy. To my i tylko my decydujemy kiedy i czy zmieniać bieg na wyższy. Osobiście wolę jednak zdać się na pracę automatu i cieszyć się szczęściem, jakim jest prowadzenie tego auta.

Czas jednak z siódmego nieba zejść na twardą ziemię. Zużycie paliwa to temat bolesny, aczkolwiek konieczny do poruszenia. Podczas spokojnej jazdy w cyklu miejskim samochód wykazał zużycie paliwa na poziomie 9,2 litra. To trochę więcej, niż deklaruje producent (7,1 litra) ale przecież takie stado koni po prostu wypić musi. Trochę mniej optymistycznie te dane wyglądają, jeżeli mamy ochotę trochę się zabawić; wtedy komputer może nam wykrzyczeć nawet 14 litrów. Ale zabawa jest tak przednia, a radość tak duża, że nawet tak zawrotna liczba nie jest w stanie zepsuć humoru.

Seat Leon FR 1.8 TSI
fot. Paweł Kucharczyk

Z lotu ptaka
Leon FR jest jak jajko niespodzianka – zaskoczy każdego, nie ma innej możliwości. Prowadzi się jak po sznurku, a dwusprzęgłowa skrzynia DSG skradnie niejedno serce. Wbrew pozorom jest bardzo wygodny w codziennym użytkowaniu, a zawieszenie nie sprawia wrażenia odlanego z betonu. Nawet na spiczastych muldach plomba z zęba nie wypadnie, a bagażnik (pojemność 380 litrów) pozwoli nam spakować więcej niż może się wydawać. Doskonale wcieli się w rolę spokojnego mieszczucha jak również zabawki, nie tylko dla chłopców. Ceny Seata Leon FR zaczynają się od 76 500 złotych. W tej cenie otrzymamy egzemplarz z silnikiem 1.4 TSI o mocy 122 KM. Za szatana 1.8 o mocy 180 KM trzeba już zapłacić 88 500 złotych (manualna, 6-biegowa skrzynia) lub 96 500 złotych (automatyczna skrzynia DSG).

Na TAK:

– ładny wygląd

– komfortowe zawieszenie

– doskonała skrzynia DSG

– świetnie trzyma się drogi

– wyśmienicie się prowadzi

Na NIE:

– cena

Dane techniczne Seat Leon FR 1.8 TSI:

Silnik – benzynowy, 4-cylindrowy, rzędowy, turbodoładowany

Pojemność – 1798 cm3

Moc – 180 KM przy 5100-6200 obr/min

Moment obrotowy – 250 Nm przy 1250-5000 obr/min

Skrzynia biegów – 7-biegowa, dwusprzęgłowa, automatyczna DSG

Liczba drzwi – 5

Prędkość maksymalna – 224 km/h

Napęd – na przednią oś

Masa – 1252 kg

Długość/szerokość/wysokość – 4263/1816/1459 mm

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Po co robić recenzje nie podając przyspieszenia 0-100km/h

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

„poradzi sobie nawet Aborygen”… Jeśli Aborygen, to znaczy, że co? Że to dziki człowiek? Może uważasz, że biały człowiek siedzi wyżej na drzewie ewolucji? Pojechałaś po bandzie autorko Anno.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze