Kamila Nawotnik

TEST Range Rover Sport Autobiography p510e. Mało sportowy, ale to nie szkodzi

Do naszej redakcji trafił Range Rover Sport w wersji wyposażenia Autobiography, z napędem p510e. Ten kod oznacza benzynowy silnik 3.0 R6, współpracujący z baterią o pojemności 38,2 kWh. Czy ważącemu niespełna 3 tony SUV-owi do twarzy z układem hybrydowym?  

Trzecia generacja to niejako powiew świeżości, jeżeli chodzi o Range Rovera Sporta. Już po wyglądzie widać znaczące zmiany, jakie zaszły w sylwetce auta – jedną z nich są reflektory. Zarówno z przodu jak i z tyłu, stały się dużo bardziej wysmuklone. Wyposażono je w światła LED, które swoją stylistyką wyróżniają się bardzo mocno, zwłaszcza po zmroku. Cyfrowe reflektory posiadają tu funkcję projekcji obrazu oraz animowane kierunkowskazy.  

Fot. Kamila Nawotnik

Cała sylwetka modelu Sport stała się bardziej masywna i mocniej osadzona na ziemi. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, że ten samochód potrafi pokonać wszelkie przeszkody i wjechać we wszelkiej maści nieutwardzony teren. Testowany egzemplarz postawiono na 22-calowych felgach w odcieniu Satin Dark Grey – to już jest “kawał” obręczy, choć wciąż katalog przewiduje jeszcze większy rozmiar, bo 23-calowy.  

Opisuje swoją historię 

Trafiła do nas wersja Autobiography – jedna z najwyższych w katalogu. Wyróżnikami są tu chociażby emblematy umieszczone na bokach nadwozia oraz na listwach progowych wykonanych z ryflowanej blachy. W skład tej wersji wchodzą ponadto dach panoramiczny i podgrzewane elektrycznie sterowane lusterka z pamięcią ustawień i automatycznym przyciemnianiem po stronie kierowcy. 

Fot. Kamila Nawotnik

Range Rover ma jedne z tych foteli, które najchętniej postawiłabym w salonie. W omawianej wersji są to siedziska podgrzewane i wentylowane z przodu, z elektryczną 22-punktową regulacją. Ponadto mają funkcję porządnego masażu – w tym nawet “gorącymi kamieniami”. Z tyłu natomiast są one podgrzewane i wentylowane, a ponadto mają system elektrycznie sterowanego odchylania – dzięki temu można je składać i rozkładać z pozycji kierowcy (za pomocą ekranu multimedialnego) lub poprzez przyciski umieszczone w bagażniku. O ile nie ma akurat 34 stopni, gwarantuję, że nawet kropla potu wam z czoła nie kapnie.  

Fot. Kamila Nawotnik

Za obsługę multimediów odpowiada tu Pivi Pro, obsługiwany poprzez 13-calowy ekran dotykowy. W Autobiography kierowca otrzymuje pakiet internetowy z planem taryfowym transmisji danych i usługą Amazon Alexa. Jest też Andorid Auto i Apple CarPlay, przy czym tutaj obsługiwane są bezprzewodowo. Obecny na pokładzie jest również head-up wyświetlany na szybie czołowej oraz fenomenalny system audio Meridian 3D Surround.  

Fot. Kamila Nawotnik

Range Rover Sport to również przestrzeń  

O ile jednak we wnętrzu je nie brakuje, o tyle bagażnik potrafi zaskoczyć. Standardowo mieści on 714 litrów bagażu, choć przy bezpośrednim spotkaniu ta wartość wydaje się dużo mniejsza. Po złożeniu tylnych siedzeń pojemność rośnie do 1950 litrów. Dostępna jest modułowa ścianka, którą bez problemu można postawić i złożyć jednym ruchem ręki, oraz półki na kable do ładowania. Z pozycji bagażnika można również zmieniać wysokość auta, a także, o czym wspominałam wcześniej, automatycznie składać fotele tylnego rzędu. 

Fot. Kamila Nawotnik

Współpraca prądu z benzyną 

P510e jest wariantem z silnikiem elektrycznym i do niedawna była to najmocniejsza odmiana w katalogu. Mamy tu sześciocylindrową, rzędową turbodoładowaną jednostkę benzynową 3.0, która w pojedynkę dostarcza 400 KM mocy. Współpracujący z silnikiem spalinowym silnik elektryczny sprawia, że całkowita moc tego układu wynosi 510 KM i 700 Nm momentu obrotowego. Prędkość maksymalna wynosi 242 km/h, natomiast katalogowo sprint do setki zajmuje 5,4 sekundy. Nieźle jak na auto o masie własnej w okolicach 2,8 tony.  

Fot. Kamila Nawotnik

Układ hybrydowy typu plug-in pozwala na naładowanie baterii o pojemności 38,2 kWh z gniazdka domowego lub za pomocą stacji szybkiego ładowania. Teoretycznie, według WLTP, w doskonałych warunkach auto na samym prądzie przejedzie nawet 114 km, ale Land Rover oficjalnie mówi raczej o 90 kilometrach. W momencie odebrania auta, zasięg wskazywał na niecałe 70 kilometrów, ale to wciąż niezły rezultat, biorąc pod uwagę parametry Sporta. 

Jedną z największych supermocy tego modelu jest zawieszenie 

Poza aktywnym dyferencjałem sterowanym elektronicznie, w wersji Autobiography mamy do dyspozycji dynamiczne zawieszenie pneumatyczne ze skrętną tylną osią. Dzięki temu rozwiązaniu, promień skrętu zamyka się w niecałych 11 metrach, a więc jest to najbardziej zwrotny Range Rover Sport w historii. 

Fot. Kamila Nawotnik

System Adaptive Dynamics zapewnia z kolei ciągłą i niezależną dla każdego z kół, elektroniczną kontrolę tłumienia zawieszenia. Odczytuje on na bieżąco nawierzchnię drogi i polecenia kierowcy, a także ruch nadwozia pojazdu i wykorzystuje te informacje do określenia optymalnych poziomów tłumienia dobicia i odbicia. 

Kolejnym elementem jest Dynamic Response Pro, który zmniejsza stopień przechyłu nadwozia podczas pokonywania zakrętów, a dodatkowo zapewnia lepsze wyczucie układu kierowniczego i ułatwia sterowanie kołami w warunkach jazdy terenowej. 

Fot. Kamila Nawotnik

Natomiast wspomniany na początku akapitu aktywny mechanizm różnicowy ułatwia kontrolowane, bardziej precyzyjne pokonywanie zakrętów. Elektroniczny mechanizm różnicowy i układ hamulcowy równoważą rozkład momentu obrotowego silnika na obie osie podczas pokonywania zakrętów, poprawiając trakcję pojazdu, poprzez dohamowanie poszczególnych kół.  

Sportu jest w nim dość mało 

I trudno się temu dziwić, skoro mówimy o hybrydowym kolosie, ważącym prawie 3 tony. Reakcja na szybkie wciśnięcie pedału gazu do oporu (tzw. kick-down) jest lekko opóźniona, a pomimo wsparcia baterii auto nie wciska kierowcy w fotel, gdy próbuje ruszyć. 510 KM i 700 Nm momentu zapewnia bardzo fajną dynamikę podczas jazdy, ale bez szarpnięć, przeciążeń i ogólnie pojętego szaleństwa. Nie ma też typowo sportowych doznań akustycznych. Range Rover Sport p510e powinien być traktowany raczej jako auto luksusowe, zapewniające bardzo wysoki poziom komfortu podczas jazdy i w tej roli radzi sobie doskonale. Jazda nim to po prostu czysta przyjemność, niezależnie od warunków i dystansu.

Jeśli chcecie posłuchać więcej na ten temat, zapraszam do obejrzenia wideo z testu na naszym kanale na Youtube – TUTAJ.  

Fot. Kamila Nawotnik

Ile to kosztuje? 

Cena bazowa testowanego Range Rovera Sport Autobiography p510e wynosi 732 000 zł. Po dodaniu wyposażenia opcjonalnego, czyli m.in. systemu audio Meridian, lodówki w konsoli centralnej czy elektronicznie wysuwanego haka holowniczego kwota ta rośnie do 787 490 zł – dokładnie tyle kosztował bohater naszego testu. 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze