Test Peugeota 208. Miłość od drugiego wejrzenia

„Istnienie Peugeota 208 jest bezcelowe. Blaszana puszka po lifitngu wnętrza, idealna do zdjęć z wakacji last minute w Grecji”. Takie wyobrażenia dotyczące tego samochodu zaczęły mi towarzyszyć po wiadomości o jego premierze. Co szczególnego możemy dostrzec w rodzinnym hatchbacku?

Czy to nie synonim wizyt u teściów i monotonnych dojazdów do pracy; kiepsko zaplanowanych i beznamiętnych podróży?

Wydawałoby się, że wszystko się zgadza. Kolejne auto w segmencie z kilkoma zmianami dla utarcia nosa konkurencji.

Historia jednej znajomości

Spotkaliśmy się na Mazurach – w miejscu, w którym, kiedy cichnie wiatr, miejscowi odmawiają pacierze. Kraina wielkich jezior wywarła na mnie tak duże wrażenie, że zapomniałam o celu mojej podróży. To chwilowe rozkojarzenie przerwał kolejny lodowaty podmuch i kiedy ta historia zaczęła robić się nudna, do akcji wkroczył bohater dzisiejszego tekstu – Peugeot 208.

Pierwsze wrażenie? To małe i zgrabne stworzenie wprost idealne do manewrów po ciasnych parkingach, które szybko poznaje reguły przetrwania w miejskiej dżungli.

Tym, co najbardziej przykuło moją uwagę w wyglądzie zewnętrznym nowego dziecka Peugeota, były przetłoczenia blachy, dzięki którym nadwozie nabrało dynamiki i płynności, w przeciwieństwie do całkowicie prostego i pozbawionego wizualnej finezji poprzednika: 207-ki. „Nowy” otrzymał w prezencie przedni zwis skrócony o 7 cm i tylny o 1 cm, szerokość o 2cm i redukcję masy aż o 110 kg (w stosunku do starszego, a teraz – w obliczu tych danych – wręcz  przestarzałego modelu 207).

Nadeszła też pora, by zajrzeć do 311-litrowego bagażnika. Na moje oko – liczba ta wyraża pojemność idealną, w sam raz na kilka par nowych butów. Co więcej, te dane ulegają ponad trzykrotnemu zwiększeniu w momencie, kiedy złożymy tylne siedzenia. Tak uzyskana przestrzeń 1152 litrów pozwala wówczas na zakupy w niejednym centrum handlowym bez obaw o brak miejsca.

Elegancki, ale czy faktycznie potrzebny? Przekonajmy się z bliska.
fot. Peugeot

Elegancja Francja

Podobno to nie wygląd zewnętrzny, lecz właśnie wnętrze liczy się najbardziej. Warto zacząć od opisu head-upu znajdującego się ponad kierownicą, tak, że chcąc odczytać liczby z zegarów nie musimy odrywać wzorku od drogi. Może brzmieć to dosyć egzotycznie, zwłaszcza po przesiadce z auta o „typowym” rozkładzie przyrządów, jednak przyzwyczajenie się do nowego środowiska zajęło mi dosłownie chwilę, a przyniosło rzeczywiście obiecywane przez producentów rezultaty, czyli możliwość pełnej koncentracji prowadzenia dzięki posiadaniu w zasięgu wzroku zarówno obszaru jezdni, jak i zegarów (kąt 20 stopni).

Wewnątrz znajduje się także 7-calowy ekran dotykowy, który umożliwia dostęp do odtwarzacza muzyki, operowania nawigacją czy zestawu głośnomówiącego Bluetooth. Niestety, odniosłam wrażenie, że z poskromieniem tego skomplikowanego interfejsu poradzić może sobie jedynie ożeniony z  elektroniką młodzieniec w przerwie między grą na PlayStation a pisaniem programu komputerowego.

Zbyt wiele opcji, które mogłyby być zastąpione jednym elementem, zdecydowanie nie sprzyjały swobodnemu operowaniu funkcjami ekranu.

Rzecz ma się podobnie z nawigacją, która po wcześniejszym wybraniu celu podróży (lotnisko), doprowadziła mnie do środka przejazdu kolejowego. Jednak przymknęłam na to oko. Fabryczne nawigacje to dość „młody” element wśród wyposażeń samochodowych, a tak osobliwe lokalizacje jak dawne hitlerowskie lotnisko mogą być w nich pominięte, może z uwagi na poprawność polityczną?

Peugeot 208 jest idealny w ruchu miejskim, na ciasnych parkingach, tam, gdzie trzeba się wcisnąć sposobem.
fot. Peugeot

Poza tym…

In plus:

–         Panoramiczny, szklany dach (dostępny w jednej z wersji), który tworzy wrażenie niesamowitej przestrzeni. W połączeniu z LEDowym oświetleniem wnętrza kabiny o niebieskiej poświacie, z pewnością pozwoli niejednej parze obejrzeć gwiazdy na letnim niebie.

–         Obecność systemu ISOFIX. Za tym skrótem kryją się mocowania fotelików dziecięcych na siedzeniach samochodu. To niewątpliwe udogodnienie dla mam dbających o bezpieczeństwo dzieci i stabilną wartość własnych punktów karnych.

–         Wygodnie i praktycznie, czyli obecność foteli tak komfortowych, że pokochałam je od pierwszego siedzenia, plus – ergonomiczne rozmieszczenie schowków, do których można sięgnąć nawet podczas jazdy.

In minus:

–         Zapewne osobom o sylwetce supertankowca pochylenie przednich siedzeń w wersji 3-drzwiowej nie sprawiłoby problemu.. Ja musiałam użyć wszystkich sił i podejrzewam, że kobieta z dzieckiem na rękach nie miałaby w tym starciu zupełnie żadnych szans.

–         Dyskusyjne położenie już wcześniej wspomnianego ekranu dotykowego, który, świetnie sprawujący się w warunkach dziennych, może przyczyniać się do rozproszenia uwagi podczas jazdy nocą. No, chyba że go wyłączymy.

Let your body drive?

Pod maskami dwóch aut, które testowałam, pracowały kolejno silnik benzynowy o pojemności 1,4 litra i mocy 95 KM, a także 92-konny diesel w wersji 1.6.

Bezdyskusyjnie tę rywalizację wygrywa wersja zaopatrzona w silnik diesla. Być może wynika to z sentymentu; jednak dynamika jazdy zarówno w mieście, jak i w trasie znacznie przewyższa lekko „apatycznego” benzyniaka, który może rozpędzić was od zera do setki w mniej więcej półtorej godziny.

Jeżdżąc 208-ką nie uda wam się również nabrać masy ani rozwinąć muskułów. Mała kierownica i elektryczny układ jej wspomagania nie pozwalają na wyczerpanie pokładów sił (które często zużywamy podczas kręcenia większymi kierownicami) i umożliwiają łatwość lawirowania na małych przestrzeniach.

Miękkie zawieszenie redukuje częstotliwość drgań wywołanych pokonywaniem poprzecznych nierówności – innymi słowy, Peugeot świetnie sprawdza się w przejazdach przez miejskie wyboje.

Ta właściwość ma też i swoją wadę, którą jest lekkie kołysanie na boki podczas hamowania, a także  nieznaczne przechylenia nadwozia w czasie pokonywania zakrętów –momentami czułam się jak podczas rejsu statkiem

Przyspieszenie Peugeota nie należy do tych z serii „wciskających w fotel”, cała akcja rozgrywa się stopniowo i nie powodując dużego hałasu (dzięki wyciszeniu kabiny), a 5-biegowa, manualna skrzynia biegów o bardzo krótkim skoku dźwigni nie przypomina zwrotnicy kolejowej, dlatego jazda przebiega płynnie bez obaw o jakiekolwiek potknięcie. Współpraca z przekładnią okazała się być wyjątkowo udana.

I w zasadzie… nie da się go nie lubić.
fot. Peugeot

Morał

Wszystkie moje teorie na temat nowego Peugeota powstałe przed pierwszą jazdą prysły jak mydlana bańka.

208-ka nie szokuje od razu. Jest to samochód z tej grupy aut,  których nie jesteśmy pewni, które trzeba bliżej poznać, gdzie nie ma w nich miejsca na dosłowność. A podobno wszystko, co niedostępne – tylko bardziej przyciąga naszą uwagę, a następnie kompensuje swoją zagadkowość dobrymi wrażeniami z jazdy.

Dlatego nikt mi nie powie, że tego auta nie da się lubić.

Da się i to bardzo. Ja polubiłam Peugeota 208. I nawet jego cena nie zdołała tego zmienić.

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze