Kamila Nawotnik

TEST Opel Corsa F 1.2 100 KM 6MT GS line – Czy charakter idzie w parze z urodą?

Corsa szóstej generacji w dniu premiery zwróciła na siebie uwagę. Okazała się nowoczesna, atrakcyjna i po prostu ładna. W dodatku na rynku miała pojawić się elektryczna odmiana, co tylko potęgowało ciekawość. Wtedy jedno było pewne – o tym aucie będzie głośno. Kilka miesięcy później pierwsze egzemplarze wyjechały na ulice, a nasza redakcja mogła w końcu sprawdzić faktyczne możliwości Corsy F.

Podsycony apetyt

Zdarzają się w życiu kobiety (przepraszam za ten podział – własne doświadczenie podpowiada mi, że jednak często dotyczy to płci żeńskiej, choć oczywiście i wśród panów zdarzają się takie przypadki), które mają szalenie ciekawą urodę, styl lub sposób poruszania. Słowem, mają w sobie to magnetyczne „coś”, co wyróżnia je na tle tłumu. Intrygują, sprawiają, że chce się je bliżej poznać, spędzać z nimi czas, dowiedzieć co lubią i jakie mają zdanie czy poglądy na różne tematy. Gdy jednak to nastąpi, okazują się… po prostu nudne. Teoretycznie nie uprzykrzają życia, ale też nie dodają mu fajerwerków. Po prostu są.  

Taka właśnie jest nowa Corsa. Z zewnątrz – auto ciekawe, zadziorne, lekko drapieżne. Nowa generacja otrzymała nowoczesną, bardzo atrakcyjną linię i ładną gamę kolorystyczną. W pomarańczowym lakierze potrafi przypominać Audi A3, ale w zasadzie w każdym malowaniu wygląda bardzo dobrze. Jest też bardzo fotogeniczna. Nawet w testowanym przez nas metaliczno-szarym odcieniu robi świetne wrażenie. Nie ma przesadnie eksponowanych przetłoczeń, krzykliwych felg ani szokującego kształtu lamp. Ale jej projekt jest bardzo spójny, a ta konsekwencja sprawia, że podoba się w zasadzie każdemu.

Nie jest też już tak mała jak dotąd. Szósta generacja jest najdłuższą w historii modelu, mierząc 4,06 m długości. Z wiekiem Corsa rośnie, a jej obecne wymiary zbliżone są do Astry F. Corsa jest przy tym bardzo lekka, w swojej „najchudszej” wersji nie osiągając tony. Aby poprawić aerodynamikę jazdy, projektanci postanowili obniżyć linię dachu, ale nie martwcie się o zapas miejsca nad głową, bo to samo stało się z fotelem kierowcy. Dzięki temu w środku (w pierwszym rzędzie) nadal jest sporo miejsca. Przy wzroście 170 cm, również z tyłu nie narzekam na ciasnotę. Siedziska nie są szalenie komfortowe, ale do codziennej jazdy zupełnie wystarczą. Nawet przy dłuższej trasie nie powinny nikomu doskwierać, choć są mało wyprofilowane i trochę za twarde. Jeśli chodzi o możliwości ładunkowe, to bagażnik zdolny jest pomieścić 309 litrów ładunku, a więc o 24 litry więcej niż poprzednia generacja. Poszerzono także otwór załadunkowy, co pozwala lepiej wykorzystać dostępną przestrzeń bagażową.

Wymiary i masy Opel Corsa 1.2 100 KM GS line:

Długość: 4060 mm
Szerokość: 1960 mm
Wysokość: 1433 mm
Masa własna: 1 055 – 1 233 kg
Rozstaw osi: 2538 mm
Pojemność bagażnika: 309 l
Pojemność zbiornika paliwa: 44 l

Dlaczego tak wysoko?

Czas przejść do bolączek, a podczas jazdy kilka wyszło na jaw. To zdecydowanie nie jest jedno z tych fenomenalnych aut, niemal zupełnie pozbawionych wad. Takie, od czasu do czasu, zdarzają się chyba w każdym segmencie. Corsa nie dołączy do tego grona, choć to nie oznacza, że należy ją skreślić, absolutnie! Problemem okazała się ergonomia podczas jazdy i szeroko rozumiany komfort, co – dodam to w ramach obrony honoru tego auta – jest zawsze tematem mocno subiektywnym.

Wsiadłam do Corsy, przejechałam pierwszy kilometr i od razu zaskoczyła mnie absurdalnie wysoko zamontowana dźwignia do obsługi kierunkowskazów. Mogłoby się wydawać, że element ten jest mało istotny, ale przecież podczas jazdy używamy go właściwie co chwilę. Za każdym razem tak banalna czynność jak włączenie kierunku, wymuszała szczególną koncentrację. Manewr skrętu nie ograniczał się do odruchowego ruchu, został natomiast zastąpiony zdziwieniem, pt. „Znowu w tę dźwignię nie trafiłam!”.  

Oderwanie myśli od tego faktu szybko ułatwił mi pedał sprzęgła, a właściwie jego zagłębienie. Przy maksymalnym wciśnięciu pedału, komora okazuje się na tyle ciasna, że wadziłam czubkiem buta o jej ściany. To mi utrudniało dociśnięcie sprzęgła, przy czym warto podkreślić, że bierze dość nisko. Zastanawiam się, jakie jest wrażenie przy typowo męskim rozmiarze obuwia ok. 45, nie miałam jednak okazji tego sprawdzić. Gdy już ruszyłam, spodobała mi się natomiast płynnie działająca skrzynia, z lewarkiem bez problemu odnajdującym drogę do konkretnego biegu. Wprawdzie bardzo długa “jedynka” irytowała podczas jazdy po parkingach, ponieważ w sytuacjach, w których normalnie poruszałabym się na drugim biegu, konieczna czasem była redukcja. Ogólnie jednak przekładnia jest dobrze zaprojektowana i przyjemna w obsłudze.  

Na panelu środkowym pojawił się przycisk, którego, mówiąc zupełnie szczerze, jakoś nie spodziewałam się w tym egzemplarzu. W nowej Corsie przycisk SPORT nie tyle dodaje kopa pojazdowi, co zwyczajnie przestaje przytępiać jego dynamikę. Silnik pracuje nieco żwawiej, wkręca się na wyższe obroty i chętniej reaguje na gaz. Różnica nie jest diametralna, ale fakt, że silnik potrafi nagle osiągnąć więcej niż 5 000 obrotów, to swojego rodzaju ulga. Kultura pracy motoru jest przyzwoita, choć przy wyłączonym audio irytujące stają się dźwięki emitowane na wolnych obrotach i podczas przyspieszania. Silnik potrafi przyciągać naszą uwagę, a w dodatku ton jego pracy jest średnio przyjemny.   

W tym miejscu płynnie przejdę do pochwał, ponieważ czas wspomnieć o zawieszeniu i układzie kierowniczym.

Cienka kierownica chodzi bardzo miękko, w sposób typowy dla aut miejskich, być może kręcąc się aż zbyt łatwo. To jednak pozwala na banalnie proste manewrowanie autem na parkingach. Reakcja kół również jest szybko wyczuwalna, a to cecha pożądana w ruchu miejskim. Zawieszenie z kolei jest nieco twardawe, ale nie przesadnie. W GS-line (oraz w każdej wersji ze skrzynią automatyczną) nabiera sportowego wyrazu. Charakteryzuje je bardzo optymalne zestrojenie, które nieźle wybiera nierówności i praktycznie niweluje przechyły. Corsa F to generalnie auto posłuszne, bardzo zwrotne i łatwe w prowadzeniu, którego wyczucie przychodzi w sposób naturalny.  

Jest też zaskakująco dynamiczna. Wyposażona w mały silnik 1.2 może poszczycić się potencjałem okrągłych 100 KM, dostępnych przy 5500 obr./min oraz przyzwoitym momentem obrotowym 205 Nm przy 1750 obr./min. Przy wadze wynoszącej ok. 1200 kg pozwala to na rozpędzenie auta do 100 km/h w 9.9 sekundy, ale przecież nie to w tym samochodzie jest najważniejsze. W połączeniu z 6-biegowym manualem Corsa zapewnia przyzwoitą dynamikę, pozwalając na sprawne przemykanie ulicami miast. Dla tej wersji wyposażenia dostępny jest także mocniejszy wariant benzynowy 130 KM oraz 102-konny diesel.

Testowana przez nas odmiana poszczyciła się nienajgorszym spalaniem. Jadąc po mieście w 90% z w trybie „sportowym” średnie zużycie paliwa wyniosło niewiele ponad 7 litrów. Przy ostrzejszym traktowaniu auta spalanie podskakuje do nawet 8,5 l/100 km, ale jeśli jeździcie rozsądnie i kulturalnie, to możecie liczyć na wynik oscylujący wokół 6,5 litra, być może nawet niższy.  

Więcej światła

Od 3. poziomu wyposażenia (Elegance) standardowe halogeny do jazdy dziennej zostają zastąpione przez wyjątkowe w tym segmencie matrycowe reflektory LED z asystentem świateł drogowych oraz ledowymi światłami przeciwmgielnymi. Przy odblokowaniu drzwi, światła wykonują kilka radosnych błysków niczym stęskniony psiak na widok właściciela, ale po zmroku dbają także o utrzymanie dobrej widoczności bez oślepiania kierowców aut jadących z naprzeciwka.

Środek na pierwszy rzut oka wykonano porządnie, choć sporo w nim plastiku i próżno szukać gadżeciarskich rozwiązań pokroju wyświetlacza 3D, dostępnego w konkurencyjnym Peugeocie 208 (oba auta powstają zresztą na tej samej platformie CMP). W przypadku Opla, pomiędzy bardzo surowymi zegarami pojawił się mały ekran, na którym można wyświetlić dane dot. jazdy jak prędkość, aktualne ograniczenia czy spalanie. Nie ma też wrażenia miękkiego, przytulnego wnętrza, jaki zapewnia Renault Clio V. W Corsie GS line jest prosto, a ewentualną nudę przełamują czerwone i grafitowe akcenty na desce rozdzielczej i sportowych fotelach. Jest też bardzo ciekawy efekt przetłoczeń na wierzchnim płacie deski rozdzielczej, który zwykle przecież okazuje się najnudniejszym elementem kokpitu. Tutaj ten element zdecydowanie podnosi atrakcyjność wnętrza. 

Miejsca jest przyzwoicie dużo, także nad głową. Z tyłu natomiast na lekką ciasnotę mogą zacząć narzekać osoby o wzroście powyżej 180 cm, co w zasadzie nie jest w tym segmencie zaskakujące. Bagażnik wyjściowo oferuje 309 litrów – o dziwo, to dwa litry mniej niż w 208 i aż o 80 l mniej od Clio V. Po złożeniu siedzeń jego ładowność rośnie do 1015 litrów. Znowu, mniej niż konkurenci, choć nie jest to wcale wyraźnie mniejsze auto. Corsa na tle Clio, 208 i Polo może pochwalić się najszerszym rozstawem osi (ex-aequo z Renault) i najdłuższym nadwoziem.  

Fotele z lekko profilowanymi oparciami (opcjonalnie podgrzewane, podobnie jak kierownica) są dość twarde, ale ogólnie wygodne. U szczytu konsoli centralnej widnieje wbudowany ekran dotykowy o przekątnej 7 lub 10 cali, obsługujący Android Auto oraz Apple CarPlay i nawigację 3D z łącznością on-line (to też opcja, standardowo jest 5-calowy wyświetlacz monochromatyczny). Poza tym pozwala na odczyt plików za pomocą modułu Bluetooth lub portu USB umieszczonego przy ładowarce indukcyjnej (opcja skomponowana z dodatkowym gniazdem USB dla tylnego rzędu).

W Corsie brakuje możliwości wykupienia dwustrefowej klimatyzacji, ale za to są dwa pokrętła do ustawienia temperatury w kabinie (tak, tej samej). Nie pytajcie, dlaczego – być może trzeba było jakoś uatrakcyjnić prawą stronę konsoli. Za rozruch odpowiada z kolei przycisk Start/Stop, który mógłby 10 razy szybciej/skuteczniej reagować na wciśnięcie, bo nie zawsze zaskakiwał „za pierwszym”. Standardowo w Corsie dostępny jest m.in. układ wspomagający ruszanie na pochyłościach, utrzymanie pasa ruchu i pakiet NCAP (rozpoznawanie znaków ograniczenia prędkości, system ostrzegania przed kolizją – również z pieszym, automatyczne hamowanie przy niskich prędkościach i alarmowanie o zmęczeniu kierowcy).

Ile to kosztuje?

Najtańszą Corsę F, z 75-konnym benzyniakiem, można kupić już za 49 900 zł. GS line to według całorocznego katalogu wydatek rzędu minimum 66 500 zł. W tej cenie wyposażenie uzupełniają m.in. aluminiowe nakładki na pedały, światła tylne LED, wystająca końcówka wydechu oraz 16-calowe felgi, w testowanym egzemplarzu zastąpione przez opcjonalne 17-calówki ze stopów lekkich z dynamicznym, grafitowym wzorem.

Naszym zdaniem

W zasadzie od początku testu miałam w głowie wrażenia z jazdy jeszcze innym konkurentem Corsy niż wymienione w artykule Clio czy 208. Mowa o Volkswagenie Polo, który był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Choć Corsa jest autem ładnym i prostym, którego właściciel raczej będzie zadowolony z zakupu, to wciąż, Polo za niewiele wyższą cenę (72 190 zł. za wersję Highline z silnikiem 1.0 TSI 115 KM) oferuje po prostu więcej przyjemności z jazdy. Ma też ciekawsze multimedia i świetną kierownicę. Opel zrobił krok w dobrą stronę i wzorem nowej Astry zaprojektował auto ciekawe stylistycznie. W odróżnieniu jednak od większej siostry, Corsa ma trochę do nadrobienia pod względem wykończenia wnętrza i komfortu użytkowania. Gdy to się stanie – Polo zyska godnego rywala. Muszę jednak uczciwie dodać, że Corsa ma coś, czego Volkswagenowi zabrakło. Jest to tempomat w standardzie.  

TO NAM SIĘ PODOBA:

  • Nowoczesne, atrakcyjne nadwozie
  • Łatwość prowadzenia
  • Dużo systemów bezpieczeństwa w standardzie
  • Matrycowe reflektory LED

TO NAM SIĘ NIE PODOBA:

  • Mało przytulne wnętrze
  • Dużo plastików

Dane techniczne Opel Corsa 1.2 100 KM GS line:

Silnik: Benzynowy R3
Pojemność skokowa: 1199 cm3
Moc: 100 KM przy 5500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 205 Nm przy 1750 obr./min
Skrzynia biegów: manualna 6-stopniowa
Prędkość maksymalna: 194 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 9.9 s

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze