Test Infiniti FX30d – ekscentryk

„Nie biorę narkotyków - sam jestem narkotykiem” mawiał o sobie Salvador Dali. Wyglądem zewnętrznym Infiniti FX30d wybija się z tłumu równie skutecznie, co kontrowersyjny surrealista. Czy jednak jazda tym samochodem jest jak narkotyk?

Infiniti FX30d
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Galerię zdjęć z naszego testu zobaczysz tu.

Luksus to taki wielki sejf wypełniony po brzegi skarbami. Jachty, wycieczki, domy, drogie samochody – każdy w tym sejfie znajdzie coś dla siebie, nie każdy jednak zna do niego  szyfr. Ludziom, którym ten szyfr udaje się złamać, sejf uchyla swoje podwoje, dzięki czemu swoje marzenia o życiu w luksusie mogą przekuć w rzeczywistość. Samochód to jeden z tych skarbów, po który sięga się w pierwszej kolejności. A że zamożni klienci to dosyć wąska grupa, walka o ich względy toczy się każdego dnia. Nissan marką luksusową nie był, i nie jest. Ale jest marką ambitną, która postanowiła włączyć się do tej walki. Tak powstało Infiniti – złota broń w rękach Nissana.

Infiniti oznacza po japońsku nieskończoność. Na model FX30d można patrzeć w nieskończoność i nigdy go nie pokochać, lub na odwrót – nigdy nie przestać darzyć uczuciem. Jego wygląd jest tak specyficzny, że albo pociąga, albo odrzuca, tu nie ma miejsca na pośrednie emocje. Jest potężny jak tur, ale wbrew pozorom to tylko SUV, który wyglądem skutecznie wybija się spośród licznej konkurencji. Kto raz zobaczy to auto na ulicy, zapamięta je na wieki. Jednak obok bycia środkiem transportu ma jeszcze jedno, proste zadanie: obwieszczać wszem i wobec, że jego właściciel śpi na pieniądzach, nie na łóżku. Czy zatem w środku czekają złote dukaty i kierownica z szafiru?

Infiniti FX30d do spa dr  Ireny Eris na Wzgórzach Dylewskichrelację czytaj tu.

Umiar czy pycha?
Nie ma dukatów i szafirowych guzików. Są za to materiały wysokiej jakości, w otoczeniu których nawet najbardziej wymagający koneser poczuje się w pełni dopieszczony.  Jako pierwsze moją uwagę zawłaszczają fotele. Potężne i masywne gabarytami nie ustępują tym z samolotu Baracka Obamy. Pikowana skóra to już istny majstersztyk, od którego wręcz nie mogę odlepić oczu. Odnoszę wrażenie, że siedząc w fotelach mogłabym okrążyć świat siedem razy i mój zapał do dalszej podróży wcale by nie malał. Czy pozostali pasażerowie również? Niekoniecznie. Tylna kanapa nie jest ani tak wygodna, ani tak dobrze wyprofilowana. W dodatku miejsca nad głowami z tyłu nie jest zbyt wiele. Infiniti FX30d jest więc bezkompromisowy – dostarczy czystej frajdy, ale tylko kierowcy.

Infiniti FX30d
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Przyciski – tu zdecydowanie poniosła kogoś fantazja. Księga Rekordów Guinessa powinna jak najszybciej zainteresować się tym samochodem. Przycisków jest sporo, trochę straszą, trochę ciekawią, jedno jest pewne: to zło konieczne, z którym trzeba się oswoić, aby w pełni móc korzystać ze wszelkich dobrodziejstw tego samochodu. Na szczęście wkradła się tu również odrobina normalności. Zegary są klasyczne, bez zbędnej ekstrawagancji – za to kierownicy jakby brakuje polotu. Jej dobre imię ratują łopatki ze stopu magnezu służące do samodzielnej zmiany biegów, jeżeli posłuszna, automatyczna skrzynia biegów zacznie nas zbytnio rozpieszczać. Mimo wszystko to wyjątkowe Infiniti.  Ma klucz, za pomocą którego ma otworzyć bramy do sukcesu. Tym kluczem jest silnik napędzany ropą.

Infiniti FX30d
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

My się ropy nie boimy
Przez całe lata marka Infiniti skutecznie udawała, że silniki diesla dla niej nie istnieją. Samochody japońskiej marki doskonale przyjęły się głównie w Stanach, a tam, jak wiadomo, silnik wysokoprężny to zło. Ale poglądy poglądami, a życie życiem. ¾ samochodów tego typu na rynku europejskim to egzemplarze wyposażone właśnie w silniki na ropę. Chcąc walczyć o względy europejczyków inżynierowie Infiniti musieli szybko się pogodzić z tym faktem. W efekcie tego FX30d to pierwszy samochód tej marki uzbrojony w silnik wysokoprężny. Jak się udał marce ten debiut?

Infiniti FX30d – luksusowe wnętrze
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Pod maskę trafiło trzylitrowe serce V6 o mocy 238 KM i potężnym momencie obrotowym wynoszącym 550 Nm. To pierwszy silnik diesla skonstruowany na rynek europejski – tym większe emocje towarzyszyły mi podczas jazdy. Do współpracy z jednostką została oddelegowana siedmiobiegowa, automatyczna skrzynia biegów. Całość działała bez najmniejszych zarzutów pozwalając rozpędzić ten czołg (masa własna 2150 kg) maksymalnie do 212 km/h. Czapki z głów, mając na uwadze, że pierwszą setkę udaje się osiągnąć w 8,3 sekundy (dane poroducenta). Maksymalny moment dostępny jest już w niskim zakresie obrotów silnika. Do tego zużycie paliwa na poziomie 11 litrów i możemy mówić o prawdziwym cudzie.

Infiniti FX30d – czytelne zegary
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Mimo sporej masy, a co za tym idzie – jeszcze większych gabarytów samochód prowadzi się wyśmienicie. Nie bez znaczenia pozostaje tu zawieszenie, które już tradycyjnie dla tej marki, zostało zestrojone z wyczuwalną skłonnością w kierunku sport.  Oczywiście taki zestaw ma pewne minusy, które na polskich drogach szybko dadzą się nam we znaki. Otóż na wszelkiego rodzaju koleinach samochód może zrobić się nerwowy i niespokojny. Ale to stanowczo za mało, aby przerwać mi rozkoszowanie się jazdą tym olbrzymem. Ani przez chwilę nie odczuwam również, że pod maską kracze diesel, nie benzyna. Czy to za sprawą doskonale wyciszonej kabiny? A może ten silnik to ósmy cud świata? Którakolwiek z odpowiedzi nie byłaby poprawna, liczy się wynik. Naprawdę dobry wynik.

Infiniti FX30d
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

System kamer ma za zadanie zredukować stres za kierownicą praktycznie do zera, także podczas manewru parkowania. A powiedzmy sobie szczerze: zarysowanie 20-calowej, aluminiowej felgi o wrogi krawężnik, jakich w mieście pełno, może przyprawić o rozerwanie serca. Dlatego widok z lotu ptaka na cztery koła pojazdu ma zapobiegać wszelkim stresom. Obręcze to również jasny przekaz, studzący fantazje: to duży i umięśniony, ale jednak mieszczuch. Asfalt jest jego żywiołem, przed trudnym terenem odczuwa strach i zakłopotanie. Warto zatem delektować się jazdą puszczając w niepamięć zabawy w błocie.

Infiniti FX30d
fot. Jan Zagrodzki, jzshots.tumblr.com

Czy jest grzechu wart?
Jest jak posąg Chrystusa ze Świebodzina – kto raz go zobaczy, już nigdy nie zapomni. Gabarytami przypomina blok jednorodzinny chociaż na tylnej kanapie możemy zostać odarci ze złudzeń. Prowadzi się doskonale, dopieści nas komfortem, a zużycie paliwa na poziomie 11 litrów to prawdziwy deser dla każdego nabywcy. Jego ceny startują od 245 490 złotych, zatem wypada dość atrakcyjnie na tle konkurencji. Czy namiesza w Europie? Z pewnością tak.

Dane techniczne:

Silnik – wysokoprężny

Pojemność – 2993 cm3

Moc – 238 KM przy 3750 obr/min.

Moment – 550 Nm w przedziale 1750-2500 obr/minutę

Skrzynia biegów – automatyczna 7-stopniowa

Długość/szerokość/wysokość – 4865/1925/1680 mm

Masa własna – 2150 kg

0-100 km/h – 8,3 sekundy

Prędkość maksymalna – 212 km/h

Bagażnik – 410 litrów/1305 litrów

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze