Test czytelniczki – Honda CBR 600 RR

Nadszedł kolejny tydzień, a wraz z nim, następny test z cyklu artykułów tworzonych przez nasze czytelniczki. Tym razem, przedstawiamy historię Anny i jej Hondy CBR 600 RR.

Motocykl: Honda CBR 600 RR
Rok produkcji: 2007 
Staż: przejechałam na nim na razie jeden sezon

Skąd wziął się pomysł na ten, a nie inny motocykl?
Wcześniej przez dwa lata jeździłam na CB 600S Hornet. Miałam okazję pojechać na tory kartingowe do Bydgoszczy oraz Koszalina, gdzie mój Hornet bardzo ładnie się zachowywał, ale czegoś mi w nim brakowało. Z uwagi na to, że bardzo spodobała mi się taka jazda, to narodził się pomysł na kupno sportowego motocykla. Osobiście z wyglądu bardziej podobają mi się nakedy – silnik na wierzchu, żadnych plastików, wyprostowana pozycja kierowcy. Mimo wszystko zdecydowałam się na zmianę, czego dziś nie żałuję. Zaczęłam szukać w sieci czegoś, co mnie zainteresuje i tak oto znalazłam RR-kę. Motocykl okazał się być jak najbardziej dopasowany do moich potrzeb, co było dla mnie miłym zaskoczeniem.

Anna i jej Honda
fot. archiwum prywatne bohaterki

Jakie były Twoje pierwsze wrażenia?
Pierwsza jazda była przerażająca. Do dziś tego nie zapomnę. Przyzwyczajona do wyprostowanej pozycji wsiadłam na RR-kę i po ruszeniu miałam wrażenie, że zaraz przelecę przez przód motocykla. Może głupio to brzmi, ale ciężko było mi się przestawić przy pierwszych jazdach. Na szczęście po paru razach już wszystko było dobrze.
Poza tym, to łatwo się ją prowadziło, sprawiała uczucie lekkiej i zachęcającej do jazdy – rzekłabym nawet, że sama się do tego rwała. Zachęca do jazdy w mieście i poza nim… i nie mówię tu o spokojniej jeździe.

Krótka charakterystyka jednostki silnikowej i jej pracy podczas użytkowania motocykla
RR-ce zafundowano silnik czterocylindrowy chłodzony cieczą. Motocykl ma moc 120 KM, które dają całkiem niezły zastrzyk adrenaliny, ale dopiero przy 13000 obr./min. Wtedy CBR-ka po prostu dostaje bzika, to szał na dwóch kołach, który trzeba okiełznać, ale jak już się to zrobi, to buzia się cieszy i pragnie jeszcze więcej.

Zużycie paliwa
Motocykl używam w zasadzie do każdego rodzaju jazdy: dojazdy do pracy (20 kilometrów przez miasto, w jedną stronę), wyjazdy weekendowe, bliższe i dalsze oraz (jak się uda) jazdy na torze kartingowym. Nigdy nie sprawdzałam, ile pali przy każdym rodzaju poruszania się, ale nie zdarzyło mi się też przekroczyć 7l/100km. Moja jazda nie jest jednostajna. Są dni, że wykorzystuję maksymalnie (jak na moje umiejętności) możliwości motocykla i dni gdzie bardziej się cieszę z samej możliwości pojechania, a nie tym, że mogę w kilka sekund rozpędzić się do setki od świateł.

fot. Maciej Bożydar Lipiński

Praca zawieszenia
Cóż mogę powiedzieć… jest bardzo dobre, zachowuje odpowiednie właściwości. W zakrętach daje się odczuć pewność, że wszystko jest pod kontrolą. Bardzo ładnie i gładko daje się przejechać łuki mniejsze i większe. Zdarzyło mi się słyszeć, że zawieszenie jest zbyt twarde, ale ja takiego odczucia nie mam, a poza tym mamy możliwość pełnej regulacji zawieszenia zgodnie z naszymi potrzebami.

Odczucia co do jazdy z pasażerem
Przyznam, że przed zakupem RR-ki mówiłam już, że nie będę nikogo wozić. To jest zabawka dla mnie, a nie dla pasażerów. Do tego służył mi Hornet. Teraz jestem tylko ja i motocykl.
Na początku pozbyłam się tylnych setów, abym nie usłyszała: „tylko tutaj, taka mała rundka”. Co prawda już je założyłam z powrotem, ale to tylko dlatego, że z prawej strony set jest połączony z ochroną zbiorniczka na płyn hamulcowy. Gdyby nie to, nadal bym ich nie miała.
Mogę się wypowiedzieć jak to jest z mojego doświadczenia, ponieważ miałam okazję jechać na takim samym motocyklu jako „plecak”. Jest niewygodnie, bo wciąż trzeba przyjmować złożoną pozycję. Ja do niskich nie należę, więc naprawdę ciężko mi było. Problemem jest też wejście, bo siedzenie jest dość wysoko. Kiedy uda się już wspiąć, to plecy zaczynają boleć już po 15-20 minutach, a pupa skacze przy każdym małym wyboju. Generalnie, nie polecam…

Czy jeździłaś tym motocyklem na torze – jeśli tak, to jakie masz odczucia?
Tak, ale tylko na kartingowych: Bydgoszcz i Koszalin. Odczucia są jak najbardziej pozytywne. Motocykl jest stworzony do tego typu jazdy. Perfekcyjnie się zachowuje na dohamowaniu, a także w zakręcie i wyjściu z niego. Motocykl chętnie się „kładzie”, tak jakby sam jeździł, a ja jestem tylko dodatkiem do tego wszystkiego. Ma w sobie to zacięcie, którego nie odczuwałam w Hornecie.
Jeżeli chodzi o RR-kę, to szczerze polecam. Zwłaszcza, że jest drobniejszy od innych sportów, dzięki czemu nawet i mały tor jest czymś fascynującym.

fot. archiwum prywatne bohaterki

Czy uważasz, że Twoja maszyna nadaje się na pierwszy motocykl? Jaki Twoim zdaniem powinien być poziom doświadczenia motocyklistki, która ten model kupuje?
Ta maszyna wręcz rwie się do agresywniejszej jazdy, więc polecałabym ją raczej kobietom z jakimś większym doświadczeniem, które  jeździły już na innych sprzętach.
Jeżeli chodzi o  prowadzenie: sama pozycja nie zachęca, wręcz może odrzucać przy pierwszej jeździe. Lepiej uczyć na czymś, gdzie siedzi się prosto, bo łatwiej jest opanować motocykl.
Samo odkręcanie manetki może przerażać. Delikatny ruch, a tu już setka na liczniku. Honda jest bardzo zadziorna i raczej nie jest to motocykl polecany do nauki. Przesiadając się z innej maszyny, to tylko kwestia przestawienia się, co moim zdaniem jest prostsze i bezpieczniejsze.

Gdybyś miała jednoznacznie określić, dla jakich kobiet stworzony jest ten motocykl?
Nie jest to motocykl dla kobiet które chcą sobie kupić ładny sprzęt i porobić przy nim fotki na portale społecznościowe albo do spokojnej jazdy po bułki do sklepu. Stworzony jest raczej dla rozważnych osób, które potrafią odróżnić zabawę od głupoty. Moc ma, jak sądzę, dość dużą. Nie trzeba 200-konnych motocykli, aby zaszaleć, nie dajmy się zwariować, 600-tka w zupełności wystarczy.

fot. archiwum prywatne bohaterki

Kilka słów o mnie
Już cztery sezony na motocyklu są za mną i z niecierpliwością czekam na piąty. Swoja „karierę motocyklową” zaczynałam od Hondy CB 450S z roku 1990, na której przejeździłam jeden sezon, osiągając przebieg około 12 000 kilometrów. Niezawodna, bezawaryjna, po prostu nie do zajechania. Następnym motocyklem była Honda CB 600S Hornet z roku 2001. Ten motocykl bardzo sobie chwalę. Bardzo dobry na długie wypady, wygodny i kiedy było trzeba, potrafił szybko i zwinnie wykonywać manewry. Miałam go dwa sezony i zrobiłam około 20 000 kilometrów. W zeszłym roku przywitałam Hondę CBR 600RR z roku 2007. Nadal u mnie jest i cieszy mą osobę. Zdążyłam zrobić na niej 9 000 kilometrów i będzie więcej, ponieważ na razie nie planuję zmiany motocykla.

Jak widać, jestem wierna marce Honda. Kiedyś usłyszałam, że maja bezawaryjne maszyny i zdecydowanie to potwierdzam.

Chcesz podzielić się wrażeniami dotyczącymi Twojego motocykla? Napisz do nas!
Na zgłoszenia chętnych Pań czekamy pod adresem dragun@motocaina.pl

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Jeżeli lubi Pani sportowe 600ki to polecam przejażdżkę R6. Silnik, a zwłaszcza zawieszenie R6 to klasa sama dla siebie. Jedynie porównywalna, a może i lepsza maszyna, w tej klasie to Daytona. Natomiast Honda, oczywiście nie jest zła, ale z Japońskiej czwórki to zdecydowanie najmniej „ostra” maszyna w tej klasie. Honda poszła tutaj na za duże kompromisy. A jeśli chodzi o niezawodność – to fakt, dobre motocykle, chociaż według ostatnich statystyk ustępują Yamasze, będąc porównywalne z Suzuki. Kawasaki nieco odstaje w tej statystyce od pozostałej trójki.
Pozdrawiam,

Odpowiedz

Piotr - 16 marca 2023

Witam zgadzam sie w 100% mialem R6 i w tym samym czasie jezdzilem na cbr mialem wrazenie jak sie przesiadalem na rr ze jezdze komarem:-)

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze