Tesla łatwopalna? To mit. Najgorzej wypadają hybrydy
Marka Tesla nie ma ostatnio dobrej prasy w konteście pożarów. Najnowszy raport pokazuje, że skala problemu nie jest jednak taka duża jakby się wydawało.
Samochody elektryczne to w ostatnim czasie bardzo gorący, a nawet płonący temat. Sczególnie w kontekście marki Tesla. W mediach pojawia się coraz więcej informacji o płonących „elektrykach”. Okazuje się jednak, że w tym przypadku gorzej wypadają hybrydy.
Według najnowszego raportu Autoinsurance EZ, w ramach którego przeanalizowano pożary z udziałem samochodów na terenie USA w 2021 roku, wyniki są zaskakujące. Wbrew powszechnemu stereotypowi, że samochody elektryczne są łatwopalne, to nie one są głównym winowajcą. Oczywiście ze względu na skalę w raporcie nadal dominują samochody z silnikiem spalinowym – takie jak Hyundai Elantra, Kia Cadenza, Honda Odyssey czy Hyundai Genesis. Modele, które nie są dostępne w Europie, ale są bardzo popularne za wielką wodą.
Sytuacja zmienia się, gdy dla założymy przelicznik liczby pożarów na każde 100 tys. sprzedanych egzemplarzy. Największa liczba pożarów przypada na nie na samochody z silnikami spalinowymi czy elektrycznymi, ale na hybrydy. Według amerykańskich badaczy auta z takim napędem zapłonęły aż 3475 razy na każde 100 tys. sprzedanych sztuk. Dla szybkiego porównania zestawiono samochody spalinowe (1529 pożarów na 100 tys. egz.) oraz elektryczne (zaledwie 25 pożarów na 100 tys. egz.). Niestety, nie podano ile z tych samochodów to Tesla.
Analitycy z Autoinsurance EZ zwracają jednak uwagę na fakt, że gdy dojdzie już do pożaru, samochody elektryczne stanowią naprawdę duże wyzwanie dla straży pożarnej. Wynika to z dużych akumulatorów, które gasi się dużo trudniej. Czasami całkowite ugaszenie zajmuje kilka godzin, ponieważ bardzo często trzeba zanurzyć cały samochód w proszku gaśniczym lub przykryć go specjalnym kocem.
Najnowsze
-
Znaleziska sprzed ponad 4000 lat na budowie drogi S1. Co dalej z budową ekspresówki?
Budowa dróg często wiąże się z występowaniem nieprzewidzianych utrudnień. Rzadko zdarza się, aby były one tak interesujące jak te na budowie drogi ekspresowej S1 między Oświęcimiem i Dankowicami, gdzie odkryto cenne pozostałości sprzed tysięcy lat. -
Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?
-
Co z nowym podatkiem dla kierowców? Rząd ma nowy plan, jak uderzyć nas po kieszeni
-
Minister Gawkowski stracił samochód za 100 tys. zł. Oszukali go metodą „na bliźniaka”
-
Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?
Zostaw komentarz: