Edyta Klim

SUKABURA – o genezie tej autorskiej marki rozmawiamy z Joanną Skowron

Joanna Skowron – motocyklistka i wokalistka rockowa, postanowiła stworzyć własną markę streetwear SUKABURA. Zaprojektowane przez nią wzory ubrań szyte są w Polsce, by na koniec mogły trafić do odbiorcy, który wybranym przez siebie wzorem może wyrazić to, co nosi w swoim wnętrzu.

Motocykle i muzyka rockowa to nieodłączne części Twojej osobowości? To Ty te pasje dla siebie odkryłaś, czy one znalazły Ciebie?

Muzyka była w zasięgu moich możliwości, więc sięgnęłam po nią zdecydowanie wcześniej. Na motocykle musiałam zaczekać. Było kilka podejść, ale po drodze stawały przeróżne przeciwności, które uniemożliwiały mi rozpoczęcie tej przygody. Cieszę się, że nareszcie przyszedł odpowiedni czas! Pierwszy kontakt należał do klasyki gatunku – WSK taty, zanim on przesiadł się na małego fiata. Później „pląsałam” wokół dwukołowych cudeniek, niczym rącza łania, zawieszając oko na co poniektórych. Aż w końcu usidliłam „Yamaszkę” o niewielkiej pojemności, która póki co, sprawia mi frajdę. Jak to mówią… rozsądny zakup beżowych spodni (śmiech). W nieodległych planach sprzęty nieco bardziej toporne, o których pewnie jeszcze opowiem.

A z muzyką było odrobinę inaczej, niż z motocyklami. Miałam do niej większą śmiałość. Za sitko chwyciłam mając lat 15 . Był to mój pierwszy prawdziwy band, z którym po pół roku prób, zagrałam koncert.

Jakie motocykle Cię kręcą? Jakie miałaś okazję bliżej poznać i które najbardziej z Tobą współgrały?

Stylistycznie najgłośniej „krzyczy” do mnie Harley Davidson Sportster i właśnie ten model jest moim celem. Do niedawna podróżowałam za plecami kierowców. Kawasaki ZX10R – kilka lokalnych tras, czas przejazdu niesprawiedliwie krótki i za każdym podejściem zakwasy przez tydzień. Fireblade, Yamaha Virago i Suzuki GSF 1200 S – tu wibratorek od silnika przy trójeczce nieźle się spisał, ale serca mi nie skradł (śmiech). Reasumując – raczej przemawia do mnie przewaga na starcie i przyjemność z jazdy, niż prędkość i ekwilibrystyka.

Dużo tej muzyki masz w swoim życiu? Więcej jej słuchasz czy tworzysz?

Muzyki słucham na co dzień. Stanowi nieodłączny element mojego życia. W niej zawierają się wszelkie wartości i dzięki niej się identyfikuję. To ona wyraża moje stany emocjonalne, ona też ukształtowała moją wrażliwość. To w nią uciekłam. W niej ukryłam siebie i dzięki niej mogłam się odnaleźć. Tworzę cały czas. Raz, bądź dwa razy w tygodniu, spotkania w gronie zespołu BWH skutkują nowym materiałem. Niestety pandemia pogrzebała szersze plany koncertowe, jednak nasza sala prób tętni życiem i przynosi nowe pomysły na realizacje. Każdy w BWH jest twórczy. Nie mogłoby być inaczej, skoro wspólnie tworzymy jedną całość.

Podobnie jest ze stworzoną przeze mnie marką. Jako plastyk, artysta (zwał jak zwał) – stany emocjonalne przelewam na materiał… papier, czy dzianinę. Sukabura to twór wyobrażeń, który nabrał namacalnego kształtu, auto-realizacja. Sukabura to namacalna część tego, co całe życie nosiłam pod skorupą.

Kiedy i jak powstał zespół BWH? Czy to skrót, jak tak to od czego?

BWH to polski zespół rockowo-metalowy założony w 2012 roku w Tarnowskich Górach. Rozwinięcie nazwy już dawno odeszło do lamusa, więc obecnie posługujemy się już tylko tym skrótem.

Jak się rozwinęliście od tamtej pory?

Zespół od początku stawiał na ostre gitarowe riffy i mocne solówki. W 2014 dołączyłam do składu, co zaowocowało rozwojem w kierunku metalowo-stonerowym. Zespół doświadczył także trudnych chwil i zawiesił działalność, po nagłej śmierci perkusisty Apacza. Powołanie do muzyki zadecydowało jednak o kontynuacji grania z nowym perkusistą i z kolejną weryfikacją kierunku rozwoju swojej twórczości, stawiając na Hard Rock-Metal. Wysyp nowych pomysłów w postaci ostrych brzmień, szybkich solówek, połączonych z równie mocnym i zadziornym, a tam gdzie trzeba delikatnym, wokalem – owocuje nowymi numerami. Technicznymi i mocnymi, jak „Bezpański Pies” czy „Chora”, jak i bardziej stonowanymi „Czy mnie poznajesz”, czy energetycznymi jak „Swobodnie”. Ostatecznie i tak zespół, każdy ze swoich koncertów, podkreśla mocnym uderzeniem, które na długo pozostaje w pamięci słuchaczy. Jednym słowem – wybuchowa mieszanka dobrego brzmienia i koncertowy wulkan energii. Kto był, ten wie!

Motocykle to też wątek Waszej twórczości?

3/5 składu zespołu to użytkownicy dwóch kółek. Dla marki Sukabura, na przełomie marca i kwietnia, powstał promujący klip, jednak krótko przed jego publikacją zdarzył się wypadek, który pozostawił trwały ślad w moim sercu. Zamiast promocji, klip stał się hołdem dla mojej, tragicznie zmarłej siostry, zagorzałej motocyklistki, która dzielnie kibicowała mi w realizacji celów. W klipie fragmenty z jej podróży po Europie:

Wierzę w energię i wiem, że Ola żyje we mnie…

Gdzie BWH można jeszcze usłyszeć?

Można nas usłyszeć w sieci – zapraszam na nasz oficjalny kanał: https://www.youtube.com/channel/UCseQr9b83S_o2gauJ0tCsMA  

Nagraliśmy jeden studyjny longplay, dostępny w wersji płytowej z książeczką  (https://www.sukabura.pl/pl/c/BWH/85/1/default/4/). BWH zarejestrowało kilka utworów studyjnych, stworzyliśmy również muzyczne opracowanie do słów napisanych przez Marcina Masłowskiego, zainspirowanego thrillerami Remigiusza Mroza:

Braliśmy też udział w wielu przeglądach i zdarzało się, że wracaliśmy z wyróżnieniem. Ponadto czekamy na koniec „kowidowego” szaleństwa! Chcielibyśmy już pograć na scenie, czekamy na plenery, zloty i klubowe granie!

Jaka była geneza pomysłu Twojej marki odzieżowej, skierowanej głównie do motocyklistów/tek?

Geneza powstania marki była dość specyficzna. Z zawodu jestem plastykiem, grafikiem, osobą szukającą wolności. Upartym tworem, próbującym dosięgnąć tej najbardziej bordowej czereśni, na czubku drzewa –  to chyba właśnie tak mogłoby wyglądać. Człowiek uparcie dążący do pokonania własnych ograniczeń, dzięki swojej determinacji jest w stanie osiągnąć rzeczy, o jakich mu się nie śniło. Ale dopiero uwolniony od myśli, związanych z koniecznością dopięcia tego celu – faktycznie osiąga to, czego pragnął, do czego dążył. Tak było tutaj…

Przestałam gonić za sukcesem i zaczęłam pielęgnować własne pasje. Cytując jeden z moich ulubionych utworów Mastodon: „Pursue happiness with diligence”, poszłam za tym przykładem, a reszta pojawiła się niespodziewanie. Pewnego wieczoru, robiąc swoisty rachunek sumienia, zebrałam wszystko w jedną całość: grafikę, muzykę, niepokorny charakter, motocykle, wolność, doświadczenie zawodowe, wiedzę , umiejętności projektowo-realizatorskie, materiałoznawstwo, szkolenia, wykształcenie, pielęgnowane pasje i szczęście. W jednej chwili położyłam wszystko na szali i podjęłam decyzję o tym, że od tej pory zajmę się tym, w czym na prawdę jestem dobra i poruszam się swobodnie. Kim naprawdę jestem, czym się stałam i w jaki sposób chcę się z tym utożsamiać. Zmaterializuję swój własny świat.

Tak jak przerzucam tekst na papier, tak samo przerzucę przynależność do własnych pasji – jak tatuaż na produkt. Nie za pomocą prostych treści, prozaicznych zwrotów pisanych na koszulkach, ale za pomocą symboli wolności, niezależności, buntu, radości, fascynacji, pasji i chęci spełnienia. Wrzuciłam to do jednego kotła. Byłam pewna, że zaraz obok Yamahy, Suzuki, Kawasaki, Hondy – Sukabura będzie prezentować się wyśmienicie. Jeszcze tego samego wieczoru wykupiłam domenę i hosting. Byłam przekonana, że to jest punkt zwrotny w moim życiu i nie myliłam się.

Sukabura w pierwszym kontakcie wydaje się być nazwą obraźliwą, a po chwili intrygującą, wciągającą w grę słów właśnie. Co miało wpływ na taki wybór nazwy marki?

Sprowokowana rozmową, podczas jednego z przyjęć, na które zostałam zaproszona – zmaterializował się we mnie pomysł. Sytuacja, w której SUKABURA wypłynęła z moich ust, odcisnęła się tatuażem w mojej przestrzeni i postawiłam sobie za punkt honoru realizację założeń, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Do tej pory podejmowane przeze mnie działania na przestrzeni graficzno – projektowej spotykały się z aprobatą. Bardzo dobrze czułam się w projektowaniu wektorowym oraz pod produkty premium. W dalszym ciągu mijam swoje opracowania graficzne, które znalazły miejsce na sklepowych półkach i czytam własne hasła reklamowe. To napawa mnie radością i uznaniem. Graficy jednak często pozostają anonimowi, w cieniu producentów.

Sukabura to nie bura suka czy suka bura. Wszystko inne jest brzydkie i wulgarne, mówią: „Nieładnie panienko, nieładnie”. Jeśli mamy się „kopać z koniem”, czytajmy: Su’kabura (śmiech). Na co dzień nie nawiązuję relacji z ludźmi których uwiera kij – wiemy gdzie… Sukabura to marka przeciśnięta przez zęby. Lekko niedyskretny urok arystokracji. Towar z wysokiej półki, który pasuje do smaru, mocnych brzmień, doznań i rozwiązań alternatywnych. Nieszablonowość, bez wychodzenia ze strefy komfortu. Lubię ciężar, silne doznania, jestem zwolenniczką hardstyle, opracowań militarnych, niekoniecznie moro. Intryguje mnie: steampunk, epoka pary i żelaza, tatuaże, kaszkiety i dżentelmeni. Dla mnie minimum to… 100%, a Sukabura to nawet brzmi jak 100%! Nagość też przecież można pokazać ze smakiem, prawda?

Sygnetem marki SUKABURA stała się przekształcona litera A, nawiązująca do (jap.) miecza samurajskiego – katany. Do roku 1976, kiedy Edykt Haitō-rei zabronił posiadania broni wszystkim Japończykom, z wyjątkiem wojska i policji – ta broń biała, przetknięta przez pas, stanowiła element samurajskiego ubioru. SUKABURA sygnetem nawiązuje do czasów, kiedy katana była spopularyzowana i dostępna dla ogółu społeczeństwa. Jej nieprzeciętny wygląd i egzotyczny urok sprawił, że broń ta doskonale nawiązuje do marki odzieżowej, jako symbol ubioru o ciężkiej, aczkolwiek nietuzinkowej charakterystyce jednak, dostępnej dla ogółu.

Czy w naszym kraju stworzenie firmy opartej na autorskim pomyśle jest łatwe czy trudne?

Stworzenie marki, opartej na własnym pomyśle do łatwych nie należy. Bardzo ciężko jest stworzyć coś nowego, coś czego nie ma. W tym przypadku wypłynęło to ze mnie automatycznie, w wyniku analizy, przemyśleń oraz tego, czego nie potrafiłam dla siebie znaleźć na rynku. Jednak w dalszym ciągu to część mojego życia, którą chcę się dzielić.


Oczywiście zaspokojenie potrzeb każdego motofana nigdy nie będzie możliwe. Każdy z nas jest inny. W każdym z nas drzemią inne wartości. Każdy z nas w życiu robi coś innego, wychowywał się w różnych domach, posiadł różne wykształcenie i kwalifikacje zawodowe, ma różne predyspozycje, funkcjonuje i myśli na swój sposób. Mieli w głowie i przetwarza, obraca się w rożnym towarzystwie i słucha czegoś innego. Jedno, co nas łączy to dwa koła – a to … mimo wszystko bardzo mało. Szanuję każdego, cenię jego zdanie i pogląd na świat. Natomiast, jeśli uda mi się zaskarbić sobie serce, przynajmniej kilku procent „motoludzi”, wyznających podobne do moich wartości – moje szczęście poszybuje wysoko do góry.

Cenisz sobie wysoką jakość produktów?

Niestety rynek przyzwyczaił nas na chińsko-bangladeskiej produkcji, której ceny i jakość są niejednokrotnie poniżej normy, której spełnienie przyjmuję jako minimum. Nie chciałabym tu umniejszać twórcom bluz z nadrukiem – te również się nosi. Sukabura jednak, to nie odzież z nadrukiem. Sukabura to marka. O tym należy pamiętać przymierzając się do konfrontacji. Każda z tych rzeczy wychodzi spod polskich rąk, opracowana jest autorsko i każdej poświecono czas. Do każdej paczki dołączany jest również prezent – o czym wiedzą moi odbiorcy, którzy chętnie wracają. Lubię konfrontacje i chętnie podejmuję wyzwania, tak więc w przypadku ostatnich nowości –  kominiarek, feedback odbiorców bardzo mi pomógł. Dzięki opinii sporej rzeszy motocyklistek, ten produkt może spełniać ich kryteria i nadal ewoluować!

Czym się kierujesz tworząc kolejne produkty i kolekcje? W jakim kierunku chciałabyś się rozwinąć?

Nie zamierzam konkurować z odzieżą bezpieczną, korzystam z niej chętnie, więc jakakolwiek konkurencja absolutnie nie jest punktem moich działań. Zawsze wychodziłam z założenia, że lepiej jest łączyć, niż dzielić. Robię polski streetwear i na tym chcę się skupić. Fajnie jest pokazać swoją naturę, nie tylko pod kaskiem, ale i na co dzień. Sadzę, że to była moja luka. Niekoniecznie jestem prekursorem, choć może trochę tak…

Nie znajdziecie w moim sklepie koszulek z ulubionym motocyklem. Ale odnajdziecie pasję, przekazaną za pomocą obrazu, który w sposób niejednoznaczny będzie mógł określić to, co siedzi w Waszym wnętrzu. To moja wersja wyrażania siebie. Chciałabym móc wierzyć w to, że każdy ma taką potrzebę i daje możliwość jej realizacji. Kiedy wychodzę na scenę, największą nagrodą jest to, kiedy publika spija z moich ust słowa, które ukryłam w tekstach… Poczuję niesamowitą satysfakcję wiedząc, że człowiek, motocyklista, znalazł ten pierwiastek siebie w produktach Sukabura i mógł się utożsamić z tym, co kocha. Pokazać na zewnątrz to, co nosi w środku, co tak naprawdę ją czy jego kształtuje, kręci, spaja w całość. I to, że jestem tego częścią.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze