Edyta Klim

Start sezonu Agaty Salamon – wywiad

Po zimowych kłopotach zdrowotnych Agata Salamon wraca do formy i ma za sobą pierwszy start w zawodach motocrossowych. Czy to znaczy, że porzuci starty w supermoto?

Jak spędziłaś zimową przerwę w sportach motorowych? Kondycja zachowana?

Moje zimowe przygotowania do sezonu były nieco skomplikowane, ponieważ w szkole złamałam prawą nogę i długotrwały gips zaburzył moje przygotowania, a później była rehabilitacja. Po tych wszystkich strasznych tygodniach, pod koniec stycznia, tak naprawdę dopiero zaczynałam się skupiać na wyrabianiu kondycji i ćwiczeniach. Było bardzo mało czasu, ponieważ w drugim tygodniu marca już wyjeżdżaliśmy na treningi do Włoch, gdzie nie chciałam martwić się tym, że nie potrafię złapać tchu. Na szczęście w miarę udało mi się wyrobić kondycję i mam nadzieję, że wystarczy mi jej na cały sezon.

Czyli start sezonu był nieco pechowy?

Tak, szczególnie, że 4 dni przed zawodami podczas treningu MX we Włoszech skręciłam sobie lewą kostkę. To spowodowało koniec treningu, duży ból nogi i postawiło ogromny znak zapytania, odnośnie zbliżających się zawodów. W tamtym momencie moim przyjacielem nie był motocykl, tylko altacet i okłady z lodu… Na drugi dzień noga wyglądała okropnie, była cała opuchnięta, a co najgorsze – nie potrafiłam na nią przystąpić. Dwa dni przed zawodami pojechałam nastawić kostkę w nadziei, że wyzdrowieje do niedzieli, więc mój kochany tato zajął się serwisem motocykla. A w dzień przed zawodami oznajmiłam rodzicom, że mimo wszystko chce jechać i wystartować w zawodach motocrossowych – pierwszy raz w życiu! Od zimy planowałam ten moment i nie umiałam się doczekać kiedy w końcu nadejdzie.

I co rodzice na to?

Mama nie była zadowolona z tego pomysłu, natomiast tato miał mieszane uczucia, ale jakoś ich przekonałam, więc spakowaliśmy potrzebne rzeczy i popołudniu wyruszyliśmy w drogę. Gdy dojechaliśmy, postanowiliśmy wejść na tor, poznać go chociaż trochę i postarać się zapamiętać, ponieważ jeszcze nigdy na nim nie jeździłam. Po obchodzie spotkałam się z moją przyjaciółka i trochę wspólnie poplotkowałyśmy. Około 22 położyliśmy się spać, ale moje podekscytowanie przez długi czas nie pozwalało mi zmrużyć oka, a w ciągu nocy co chwilę się budziłam w nadziei ze już pora wstawiania (śmiech). W końcu o 6 rano zadzwonił budzik, na dźwięk którego od razu obudziłam tatę, a sama wyskoczyłam z łóżka jak torpeda.

Dałaś radę, mimo kontuzji?

Tak, dokładnie o 6:03 stawiłam się na zaplanowanej rozgrzewce. Na początek postanowiłam pojeździć na rowerze w celu rozgrzania organizmu po nocy (było trochę zimno), a później wykonywałam przez około 30 minut ćwiczenia rozciągające. Niestety ból kostki cały czas mi towarzyszył, dlatego tato doradził mi zażycie tabletki przeciwbólowej. Po śniadaniu poszłam się zapisać na zawody oraz przystąpić do egzaminu na certyfikat. Około godziny 9 zaczęłam się przygotowywać do pierwszego wyjazdu na tor w celu odbycia 30 minutowego maratonu: 10 min. treningu wolnego, 15 min. treningu kwalifikacyjnego i 5 min. próby startu. Gdy już zaczynałam ogarniać tor, nagle zobaczyłam flagę, że muszę zjechać z toru. Okazało się, że w tym stresie zapomniałam przyczepić sobie do nogi chip, za pomocą którego organizatorzy na zawodach mierzą czasy zawodnikom. To mnie rozproszyło i wypadłam z rytmu treningu, ale  musiałam dalej jeździć. Niestety nie poszło mi za dobrze, ponieważ uzyskałam szósty czas kwalifikacyjny na 11 dziewczyn. Tata też nie był zadowolony, ale już nic nie dało się z tym zrobić… Oboje liczyliśmy na lepsze wyniki podczas wyścigów.

Był stres przed pierwszymi zawodami w sezonie?

Przed pierwszym wyścigiem przyjechało mnie wspierać kilku zaprzyjaźnionych zawodników z supermoto – za co im bardzo dziękuję, ponieważ trochę mnie uspokoili i zapewnili większy komfort psychiczny, podzielili się doświadczeniem i cennymi wskazówkami. Gdy nadszedł czas na stanięcie oko w oko z innymi zawodniczkami – nadeszła fala przerażenia, byłam zagubiona i nie wiedziałam co mam robić, więc naśladowałam koleżanki. Wyścig miałyśmy połączony z klasą 85, więc w bramkach było trochę ciasno. Tablica 15 sek. do startu jeszcze bardziej mnie sparaliżowała, a palce miałam jak z kamienia, więc byłam dumna, że podczas startu nie zgasł mi motocykl. Ale na moje nieszczęście wyrwało mnie na koło, przez co zaprzepaściłam szansę na dobry start i musiałam gonić.

I faktycznie poszło lepiej podczas zawodów, niż na treningach?

Z tego co mi powiedziano – w pierwszym zakręcie byłam na około 8/9-tej pozycji wśród dziewczyn. Podczas całego wyścigu było bardzo duże zamieszanie, co jakiś czas ktoś się przewracał i sama nie wiedziałam na której jestem pozycji, więc starałam się jak najszybciej jechać, co spowodowało ogromny ból rąk i kostki, ale na szczęście adrenalina i podekscytowanie trochę mnie znieczuliło. Gdy dotrwałam do końca biegu, byłam mega szczęśliwa – niezależnie od wyniku. A gdy dowiedziałam się, że zajęłam drugą pozycję (a dojechałam zaraz za wice mistrzynią Polski), to moja radość sięgnęła zenitu i nie umiałam się doczekać kolejnego wyścigu! Drugi bieg nie poszedł już po mojej myśli, gleba zaraz po starcie zabrała mi dużo sił i dodała więcej stresu, przez co popełniałam kolejne błędy, co doprowadziło do kolejnych trzech wywrotek i dużych problemów z chorą kostka, a nawet psychicznego załamania… Ale mimo to nie poddałam się, resztkami sił dojechałam do końca drugiego wyścigu – kończąc bieg na 9-tej na 11 pozycji. Niestety nie byłam liczona do klasyfikacji generalnej z uwagi na brak licencji motocrossowej.

Zadowolona jesteś z tego wyniku?

 

Jestem dumna z wyniku, swojej determinacji i ambicji. Śmiało chodziłam (a raczej kuśtykałam) z podniesioną głową po padoku. Ogólnie moje pierwsze motocrossowe zawody wspominam mega pozytywnie i już planuje kolejne starty. W poniedziałek okazało się, że znowu mam powybijaną nogę, więc nadal regeneruje się po kolejnym, bolesnym nastawianiu.

Jakie masz plany na ten sezon?

Jeśli mam być szczera, to sama jeszcze nie mam wizji na to, jak zaplanuje sezon 2016. Mój kalendarz pęka w szwach, co weekend mam zapisane po kilka rund motocrossowych i supermoto w Polsce, jak i w Czechach, wiec zapowiada się naprawdę gorąco. Na pewno o każdych moich zawodach i wynikach będę informować na moim fanpage’u na facebooku i instagramie. Na dzień dzisiejszy mam wyjeżdżone około 20 motogodzin z czego jestem bardzo zadowolona, więc moim planem na ten sezon jest podniesienie tego wyniku, o jak najwięcej cyferek. Ja po porostu kocham motocykle, więc moim największym marzeniem i planem jest jeżdżenie i starty w zawodach.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze