Rozmowa z projektantką Volkswagena – Gunhild Liljequist

Gunhild Liljequist przez dwadzieścia siedem lat zajmowała się dobieraniem kolorów i projektowaniem wnętrz oraz akcesoriów dla modeli specjalnych marki Volkswagen. Oto rozmowa z tą niezwykłą kobietą.

Biało-czarny domek, przypominający bajkowe chatki czarownic, otaczają wiecznie zielone sosny. Ściany są białe, zaś okiennice i dachówki pomalowano na czarno. Gunhild Liljequist, od 1992 roku projektantka w firmie Volkswagen, stoi w otwartych drzwiach wejściowych.

Ubrana jest w białą bluzkę i czarny kostium. Tylko jej kolorowa apaszka jest zapowiedzą tego, czego można spodziewać się wewnątrz. A tam jest niesamowicie kolorowo. Moje zdziwienie pani Liljequist kwituje serdecznym śmiechem.

Kolory, kolory, kolory – wszystkie, jakie można sobie wyobrazić. Barwne płótna pokrywają białe ściany. Sufity, drewniane i popielate, podłogi z białych płytek wprowadzają do tego kolorowego wnętrza nieco abstrakcyjny klimat, który dodatkowo podkreślają skórzane meble w stylu Bauhaus i klasyczne bibeloty. Wszystko w tym wnętrzu charakteryzuje się skandynawską lekkością i przejrzystością formy, nawet kolorowe, pozornie szalone malowidła. – To taki mój osobisty wentyl – mówi Gunhild Liljequist, wskazując równocześnie na jedno z kolorowych płócien. -To w pewnym sensie wyrównanie poziomów. W moim zawodzie miałam wprawdzie wiele swobody, ale musiałam też respektować pewne granice, których przekraczać nie  należy – mówi pani Liljequist.

Granice, o których właśnie wspomniała, są dostrzegalne cały czas, choćby w postaci samochodów Volkswagen, które tworzyła przez dwadzieścia siedem lat pracy. Począwszy od koloru karoserii i skrupulatnego doboru materiałów i kolorów wnętrza do drobnych elementów dekoracyjnych – zaprojektowanie wszystkiego i dbanie o wszystkie szczegóły należało do jej obowiązków.

Jej ulubionymi modelami były tzw. ,,modele wysyłkowe”, do których należał np. stylowy Volkswagen Golf Cabriolet 'Etienne Aigner’; dla projektantki ten samochód jest czystą elegancją.

W naszej rozmowie Gunhild Liljequist wraca wspomnieniami do czasów, w których powstawał ten niezwykły samochód.

Jak doszło do powstania samochodu Golf Cabriolet 'Etienne Aigner’?

Gunhild Liljequist: Bardzo dobrze to pamiętam. Dział marketingu wyszedł z propozycją stworzenia samochodu, który byłby eleganckim, wysokiej jakości kabrioletem o nieco sportowym charakterze. Samochód miał być przeznaczony dla klientów o wymagających gustach. No, i mających pieniądze (tu nasza rozmówczyni mruga porozumiewawczo okiem). Do tamtego momentu mieliśmy już na koncie sporo sukcesów w zakresie projektowania ładnych samochodów. Mieliśmy też zdefiniowane grupy odbiorców takich aut. To były różne auta: i sportowe, i klasyczne, i takie o nowoczesnym charakterze. Stąd też nazwy poszczególnych linii: Sport Line, Classic Line, Fashion Line.

Były też serie o egzotycznie brzmiących, wyrażających tęsknotę za dalekimi krajami nazwach, jak np. Acapulco czy Toscana….

Gunhild Liljequist: Tak, te samochody były bardzo dobrze dopasowane do konkretnych grup odbiorców. Były dopracowane w każdym calu, dobrze wyposażone, zaś kolory dobieraliśmy niezwykle starannie. Chcieliśmy, żeby nasz nowy projekt był jeszcze bardziej wysmakowany.

Nazwa 'Etienne Aigner’ budzi szacunek, to trzeba przyznać.

Gunhild Liljequist: Bardzo wytworna! To imię z tradycją, produkt o najwyższej jakości i stylu niemożliwym do podrobienia. Po prostu dzika prowokacja! To wszystko razem daje niewiarygodną przyjemność tworzenia. Ale praca nad tym projektem była również wyczerpująca, bo mieliśmy pewne ograniczenia czasowe.

Dlaczego właśnie taką nazwę wybrała Pani dla tego pojazdu?

Gunhild Liljequist: Dział sprzedaży Volkswagena współpracował wówczas z firmą Aigner i to po prostu była taka iskra: nazwijmy cztery koła imieniem Etienne Aigner! Tego jeszcze nie było! I zaczęliśmy pracę. Kolega z marketingu dostarczył dokumentację. Na stole wylądowały projekty i zaczęliśmy naszą projektancką gadaninę, jakich materiałów i kolorów powinniśmy użyć, aby samochód był naprawdę wyjątkowy. Mówiliśmy o detalach, dekoracjach, aż kolega z marketingu nie wytrzymał i krzyknął: ,,Zacznijcie wreszcie coś robić!”. Zrobiłam więc trzy różne projekty. Wszystkie weszły do produkcji!

Nie tak szybko! Dopiero co rozpoczęliśmy naszą rozmowę, a już prawie wszystko wiadomo o tym samochodzie! Proszę powiedzieć, skąd czerpała Pani inspirację w trakcie tworzenia tego modelu?

Gunhild Liljequist: Dobrze. Była taka kurtka, którą Aigner podarował mi jako swojego rodzaju wzór. Wypełnienie wyglądało interesująco, więc mogłam zacząć pracę. Ta kurtka do dziś wisi w mojej szafie, odkąd ją tam schowałam w 1987 roku.

Czy zamykała się Pani w swoim atelier, żeby tworzyć na spokojnie?

Gunhild Liljequist: Nie do końca tak było. Wraz z moim kolegą z działu marketingu polecieliśmy do Monachium, do siedziby Aignera, żeby udzieliła nam się tamtejsza atmosfera, sprzyjająca kreatywnym pomysłom. Na koniec naszej wizyty otrzymałam pięknie zapakowany prezent. Zastanawiałam się, co też może być w środku. Dopiero po powrocie do domu przypomniałam sobie, że wypadałoby go rozpakować.

I to co było?

Gunhild Liljequist (z rozczarowaniem w głosie): Żel pod prysznic. A ja przecież nie cierpię żeli pod prysznic!

O! Żel pod prysznic?

Gunhild Liljequist: Używałam go do kąpania mojego psa. Starczyło do zimy.

Czyżby inspiracja przyszła ze strony domowego pupila?

Gunhild Liljequist: (śmiech).

Wspomniała Pani o ograniczeniach, jakich musiała przestrzegać w swojej pracy. W jakim stopniu Aigner wpływał na kształt nowego samochodu?

Gunhild Liljequist: Właściwie w ogóle się nie wtrącali, miałam w pełni wolną rękę. Czekali na końcową prezentację, a potem zaakceptowali finalny rezultat mojej pracy.

Jak to jest z powstawaniem wyjątkowych modeli samochodów? Czy najpierw jest nazwa, czy może koncepcja designerska?

Gunhild Liljequist: Z tym jest bardzo różnie. Najpierw powstaje na przykład ogólna konfiguracja samochodu, którą musi zaakceptować szefostwo firmy, a potem nadaje się odpowiednią nazwę. Albo jest całkowicie na odwrót, jak to było w przypadku 'Etienne Aigner’ właśnie. W tym wypadku nazwa samochodu pojawiła się najpierw, funkcjonowała już nawet we wstępnej dokumentacji samochodu.

W jaki sposób projektowała Pani ten samochód? Jakie były nowatorskie rozwiązania wykorzystane w tym projekcie? Alufelgi, radio typu gamma, czteroramienna kierownica – to  wszystko razem wprowadziło nową jakość w tej klasie aut.

Gunhild Liljequist: Tak, to były spore zmiany na lepsze. Model 'Etienne Aigner’ miał wiele specjalnych udogodnień, zawartych w standardzie. Ten model był po prostu czymś całkowicie innym.

W oczy rzucają się też wyjątkowe kolory tego samochodu: midnight blue pearl, metallic green mangrove, bordeaux pearl.

Gunhild Liljequist: To wszystko są bardzo klasyczne barwy, typowe również dla Aignera. Do tego dochodzą kolory tekstylnych pokryć oraz specjalnie do tego modelu wykonane żakardowe materiały, którymi wyłożono nawet wewnętrzne części drzwi. Nawet ruchomy dach zaprojektowaliśmy z elastycznego materiału z wyszytym logo Aignera.

Czyli klasyczna podkowa?

Gunhild Liljequist: Zgadza się, podkowa. Może wspomnę o tej niesamowitej prezentacji w Walhalli.

Walhalla?

Gunhild Liljequist: Tak zwana Walhalla to po prostu wielka pusta hala w zakładach Volkswagena w Wolfsburgu. Tutaj właśnie odbywały się różnego typu prezentacje. Zadaliśmy sobie sporo trudu, żeby zaprojektować wszystkie trzy wariacje modelu 'Etienne Aiger’. Malutką podkowę umieściłam w oparciu foteli. Podkówka została wykonana ręcznie i poddana chromowaniu. Kiedy kolejnego dnia mieliśmy rozpoczynać prezentację w obecności wielu ważnych osób, okazało się, że podkówka zniknęła!

Jak to, zniknęła?

Gunhild Liljequist: Nie było jej! Emblemat został odczepiony za pomocą szczypiec. Każdy mógł to zrobić i uciec. Miałam problem. Potem okazało się, że to mój szef i koledzy z marketingu zdjęli podkowę. Mimo jej braku projekt i tak zdobył uznanie.

Jakie to jest uczucie zobaczyć, jak własne projekty stają się rzeczywistością?

Gunhild Liljequist: To bardzo uskrzydlające. Ale nie ukrywam, że z czasem takie uczucia ulegają zmianom. Jednak pewien rodzaj uniesienia, związanego z danym projektem, pozostaje.

Czy w miarę upływającego czasu widzi Pani swoje ewentualne błędy, albo czy patrzy Pani na swoje zrealizowane projekty krytycznym okiem?

Gunhild Liljequist: Z tym też bywa różnie. Już nigdy w życiu nie zaprojektowałabym samochodu z użyciem białych dywaników, jak to miało miejsce w przypadku Golfa Match. W modelu Golf Flair zastosowano bardzo delikatne tkaniny żakardowe i tego też bym już nie powtórzyła. Ale pod modelem 'Etienne Aigner’ podpisuję się w dalszym ciągu obiema rękami. I jestem z niego dumna.

Czy Golf Cabriolet 'Etienne Aigner’ to dla Pani samochód kompletny, skończony?

Gunhild Liljequist: Nie do końca jestem zadowolona z przyciemnianych obręczy kół. Ale trudno, jakoś to przeżyję.

Właśnie zadebiutował Golf VI Cabriolet. Jakie miałaby Pani pomysły na ten samochód?

Gunhild Liljequist: Golf VI… jak ten czas leci! Ale zaraz, zaraz, Golf VI Cabrio… no to może brąz w różnych wariacjach? Na myśl przychodzi mi Louis Vuitton. To byłoby coś! Godny następca 'Etienne Aigner’.

A może ktoś z Louis Vuitton przeczyta ten wywiad i wyśle Pani torebkę, aby mogła się Pani nią zainspirować?

Gunhild Liljequist: To proszę im dać mój adres!

 

Gunhild Liljequist, rocznik 1936. Studiowała sztukę malowania na porcelanie. Początkowo pracowała przy projektach związanych z artystycznym tworzeniem bombonierek okolicznościowych. W 1965 roku rozpoczęła pracę w dziale materiałów i kolorów w zakładach Volkswagena w Wolfburgu, gdzie przez dwadzieścia siedem lat zajmowała się dobieraniem kolorów i projektowaniem wnętrz oraz akcesoriów dla modeli specjalnych VW. W 1992 roku przeszła na emeryturę i wolny czas poświęca malarstwu i projektowaniu obiektowemu.

Aigner to firma mieszcząca się w USA i Monachium. Produkuje luksusowe torebki oraz skórzane akcesoria.

 

Źródło tekstu i zdjęć: http://www.volkswagen-classic.de

Tłumaczyła Anna Maria Dąbrowska

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze