Kamila Nawotnik

Renault Captur 2. generacji – pierwsze jazdy. Walka o odzyskanie korony

Poprzednia generacja Renault Captura okazała się hitem na rynku – w latach 2013-18 model był liderem sprzedaży crossoverów segmentu B. Od rozpoczęcia produkcji na drogi wyjechało 1,5 miliona egzemplarzy. Dopiero w kończącym się 2019 roku popyt na Captura zaczął maleć, zrzucając dumę Renault na 4. miejsce w rankingach. Czy istnieje lepszy moment na wprowadzenie drugiej generacji popularnego miejskiego crossovera?

Nowa odsłona Captura ma spore szanse na odzyskanie korony, o czym przekonałyśmy się podczas jazd testowych. Auto jest typowym mieszczuchem i nic w jego funkcjach nie sugeruje nawet, że ma jakieś szczególne właściwości terenowe. Próżno szukać specjalnego trybu jazdy czy napędu na cztery koła. Stare porzekadło mówi jednak, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Poza tym brak aspiracji off-roadowych nie oznacza, że Capturowi przeznaczone są wyłącznie drogi asfaltowe, a zjechanie z nich to grzech.

Samochód prowadzi się precyzyjnie i pewnie, a zawieszenie zostało zestrojone optymalnie. Przez wierność belce skrętnej z tyłu na mocniejszych zakrętach samochód ma tendencję do lekkich przechyłów, natomiast na prostej czuć jego sztywność. Po zjechaniu na drogi leśne nie musimy jednak uważać na każdy najmniejszy wybój, ponieważ Captur wybacza umiarkowane nierówności. Zmianę rodzaju nawierzchni bardziej uświadamiają nam spore koła (w sprawdzanej przez nas wersji, 18-calowe). Hamulce w zasadzie od pierwszego kilometra łatwo wyczuć i z zasady nie zawodzą, pewnie zatrzymując auto. Co więcej, nowy Captur zadziwiająco dobrze brzmi! Z rury wydechowej słychać delikatne basowy pomruk, co stanowi zaskakującą i przyjemną wartość dodaną.

Do wyboru będzie skrzynia manualna 5- lub 6-biegowa, albo automatyczna EDC z 7 przełożeniami (obsługiwana także za pomocą manetek przy kierownicy). Nowy Captur oferowany będzie z silnikiem małym i praktycznym, a więc 3-cylindrowym turbodoładowanym 1.0 o mocy 100 KM, który będzie można zamówić także z fabryczną instalacją LPG. Wyżej będzie czterocylindrowa jednostka 1.3 w wariantach 130 lub 155 KM. Na początku plany sprzedaży zakładały także wprowadzenie dwóch odmian jednostek wysokoprężnych Blue dCi, ostatecznie jednak u nas Diesel wszedł do oferty wyłącznie z mocą 115 KM. To po części dlatego, że w poprzedniej generacji silniki wysokoprężne stanowiły zaledwie 0,6% sprzedaży.

Ofertę uzupełni odmiana hybrydowa, której rozwiązania bazują m.in. na doświadczeniach Renault zaczerpniętych prosto z Formuły 1. Mowa o E-TECH Plug-In, której ceny poznamy dopiero w przyszłym roku. Wiadomo natomiast, że układ oparty będzie na silniku benzynowym 1.6 nowej generacji, wyposażonym w filtr cząstek stałych. Inaczej niż zwykle, będzie on generatorem prądu dla dwóch silników elektrycznych. Całość uzupełni zautomatyzowana skrzynia typu MMT ze sprzęgłem kłowym oraz akumulator trakcyjny 9,8 kWh.

Po pierwsze, chłodna ocena sytuacji

Okazuje się, że poprzednia generacja najlepiej sprzedawała się w ponadpodstawowej wersji wyposażenia Limited, stanowiącej ok. 77% zamówień. Tym razem jej nie znajdziecie – nowa odsłona na start oferowana będzie w dwóch poziomach wyposażenia: standardowej ZEN oraz w bogatszej INTENS (lub jak kto woli, ZEN+). Poniżej znajdziecie specyfikację obu wersji:


W przypadku pierwszej generacji Captura 80% sprzedaży dotyczyło aut z dwukolorowym nadwoziem. Wnioski? Warto poszerzyć paletę lakierów i kombinacji wykończenia tak, aby nawet najbardziej wymagający indywidualista się w tym wszystkim pogubił. I tak oto druga generacja obejmie 11 lakierów nadwozia (na starcie dostępnych będzie 9), a do tego 4 wersje kolorystyczne dachu. W sumie da to 90 kombinacji, które jeszcze uzupełnią przeplatanki we wnętrzu. 18 wersji wykończenia kabiny, do tego 8 kolorów oświetlenia ambientowego (jeśli wykupimy opcjonalny system Muliti-sense) daje w sumie niemal nieograniczoną możliwość dostosowania auta do naszych preferencji.

Po drugie, bezpieczeństwo

Najświeższą informacją jest to, że nowe Renault Captur uzyskało 5/5 gwiazdek w testach bezpieczeństwa Euro NCAP. Platforma CMF-B, którą druga generacja crossovera dzieli z nowym Clio oraz Nissanem Juke, oznacza w tym przypadku ulepszoną konstrukcję nadwozia, większą aerodynamikę podwozia i lepsze wygłuszenie kabiny. Do tego dochodzą przeprojektowane siedzenia i pasy bezpieczeństwa z pirotechnicznymi napinaczami i ogranicznikiem napięcia. W dodatku zwiększona jest ochrona pasażerów siedzących z tyłu w razie zderzenia bocznego.

Druga generacja crossovera w podstawowym wyposażeniu oferuje pakiet Easy Drive, obejmujący m.in. trzymanie i kontrolę pasa ruchu, czujnik martwego pola, rozpoznawanie znaków drogowych oraz pieszych i rowerzystów. Dodatkowo można dołożyć adaptacyjny tempomat, wyręczający kierowcę podczas jazdy w korkach i na autostradzie. Jest on autonomiczny wg drugiego poziomu, co oznacza, że jedynym zadaniem kierowcy jest wówczas trzymanie kierownicy. System ostrzega o możliwości dezaktywacji po 13 sekundach bezczynności, a zupełne wyłączenie asystenta następuje po 27 sekundach.

Po trzecie, design

Auto zyskało świeży, nowoczesny wygląd, a najbardziej przykuwającym wzrok elementem są ostro zarysowane lampy w kształcie litery C, dostępne już w standardzie w technologii LED. Zmienione zostały także zderzaki, powiększono osłonę chłodnicy i zwężono tylną szybę.

W nadkola przy przednim zderzaku wbudowano dwa szerokie deflektory, których zadaniem jest ograniczenie zawirowań powietrza, poprawa aerodynamiki samochodu i w konsekwencji zmniejszenie zużycia paliwa. Prześwit nowej generacji w zasadzie się nie zmienił – w przypadku nieobciążonego auta wynosi 174 mm, ale ogólnie Captur trochę urósł. Jest o 11 cm dłuższy (obecnie 4,23 m) i ma zwiększony o 2 cm rozstaw osi, który teraz wynosi 2,63 m. Większy jest także bagażnik. Wyjściowo oferuje – tak jak Juke – 422 litry. Tą przestrzeń można jednak powiększyć, przesuwając tylną kanapę (dzieloną w stosunku 40/60) o 16 cm do przodu, co da nam 536 litrów do załadunku. Po wykorzystaniu schowków i złożeniu tylnego rzędu siedzeń, miejsce na nasze rzeczy wzrośnie do 1275 litrów. Nawet dostęp do luku jest łatwiejszy – otwór załadunkowy jest szeroki, a jego próg jest w niemal równej linii z podłogą bagażnika.

Środek w porównaniu do poprzednika jest zupełnie nowym projektem, ale jednocześnie pozostaje w zgodzie ze stylistyką nowszych modeli marki. Deska rozdzielcza, wielofunkcyjna kierownica, fotele i boki drzwi wyglądają nowocześnie, a do ich wykończenia użyto miękkich materiałów. Siedziska są dobrze wyprofilowane, a z tyłu mamy optymalną przestrzeń dla pasażerów. W schowkach ulokowanych w różnych częściach kabiny mamy łącznie 27 litrów przestrzeni do wykorzystania. Podłokietnik można przesuwać, a lusterko wsteczne jest teraz bezbramkowe, co podnosi poziom estetyki wnętrza. Sporym „smaczkiem” w wersjach z automatyczną skrzynią biegów jest pływająca konsola środkowa, na której umieszczono grubą i ładną dźwignię. Pod nią wygospodarowano półkę, która opcjonalnie może pełnić rolę ładowarki indukcyjnej.

Po czwarte, technologia

Podobnie jak nowe Clio, w Capturze zamiast tradycyjnych zegarów znajdziemy kolorowy cyfrowy wyświetlacz o przekątnej 7” lub 10,2”. Za obsługę multimediów odpowiada natomiast pionowy ekran o przekątnej 7” lub 9,3” z Easy-Link, zastępującym stary R-Link. Nowy system jest ładniejszy graficznie, oferuje więcej przydatnych funkcji i pozwala na dość intuicyjną obsługę. Jego reakcja jest także szybsza od poprzednika, choć nadal widzę pole do poprawy. Renault chwali się, że jeśli kupimy auto wyposażone w ekrany 9,3” oraz 10,2”, nasz Captur dysponować będzie największą powierzchnią wyświetlania w tym segmencie.

Auto oferuje stały dostęp do Internetu, połączenie ze smartfonem obsługującym Andorida lub iOSa, a także – podobnie jak w przypadku Nissana Juke – dedykowaną aplikację My Renault, która może poprowadzić nas do samochodu lub kontynuować nawigację pieszo po dotarciu autem w okolice wyznaczonego celu.

Po piąte, cena

Ceny nowego Captura startują od 66 900 zł za 1.0 TCe 5MT ZEN. Opcja z podłączoną instalacją gazową rozpoczyna się od 68 900 zł, natomiast najdroższy Captur z silnikiem benzynowym w wersji Intens to wydatek rzędu 93 900 zł. Topowa wersja wysokoprężna (Blue dCi 115 KM 7EDC w wyposażeniu Intens) dostępna będzie od 94 900 zł, a więc taniej niż chociażby niedawno testowany przez nas topowy Juke.

Naszym zdaniem

Na pierwszych jazdach poznałam Captura napędzanego najmocniejszą jednostką 155 KM/270 Nm, sprzężoną ze skrzynią automatyczną. Auto prowadziło się przyjemnie i dość potulnie, znów jednak czułam, że silnik 1.3 TCe byłoby stać na wiele więcej, gdybym do dyspozycji miała przekładnię manualną. Zwłaszcza przy ruszaniu czuć było opóźnioną reakcję układu na wciśnięcie pedału gazu, co owocowało utartą cennych sekund. Pod każdym innym względem Captur jest autem dobrze skrojonym, stworzonym przede wszystkim dla kierowcy. Intuicyjność obsługi i ergonomia wnętrza, połączone z dobrymi właściwościami jezdnymi sprawiają, że z niecierpliwością czekam na długodystansowy test tego samochodu.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

A jak już się coś zepsuje to 100 km do najbliższego warsztatu i miesiąc czekania na części 🙂

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Cena duża, mały silnik. Z crossoverów tivoli wygląda lepiej a jednostka 1.6 zapewni większą trwałość bo z reguły tam nie ma się co psuć

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze