Rajdowa pani prawnik – rozmawiamy z Dominiką Duziak

Doktoryzuje się z prawa, pracuje dla poważnej instytucji bankowej i wprowadza Polskę do stery euro. Na codzień nosi "garniturek", lecz coraz częściej przywdziewa rajdowy kombinezon. Zdarza się, że musi dopchać auto do mety... w szpilkach.

Skąd jesteś i czym się zajmujesz na co dzień?
Jestem rodowitą Warszawianką, mam 27 lat, skończyłam Prawo na WPIA UW i aktualnie jestem w trakcie studiów doktoranckich w tymże kierunku. Tematem mojego doktoratu są alternatywne metody regulacji usług płatniczych. Pracuję w Związku Banków Polskich i koordynuję projekty z zakresu obrotu bezgotówkowego, innowacyjnych usług rozliczeniowych. Moim „dzieckiem” jest Projekt SEPA (Single Euro Payments Area) polegający w dużym skrócie na wprowadzeniu Polski w Jednolity Obszar Płatności w Euro. 

 

fot. Jola Żuk

Poważnie to wszystko brzmi. Pracę umysłową za biurkiem dobrze jest równoważyć podnoszeniem adrenaliny? Czujesz taką potrzebę?
Dla mnie rajdy nie są jakąś wielką adrenaliną, jest to raczej super zabawa i relaks (oczywiście w zupełnie innym wymiarze). Mimo, że jest to także stres, to inny, niż ten codzienny. Kiedy w ciągu tygodnia musisz się spinać, co rano przywdziewać „garniturek” i być strasznie poważnym człowiekiem, w strasznie poważnym świecie to… marzysz o tym, żeby się oderwać, wyluzować, totalnie oczyścić swój umysł. I tym właśnie są dla mnie rajdy. 

Jak doszło do Waszego spotkania z Emilem i jak to sie stało, że zostałaś jego pilotką?
Z Emilem znamy się jeszcze z KJS-ów, jesteśmy również obydwoje członkami Automobilklubu Królewskiego i spotykaliśmy się przy okazji różnego rodzaju imprez motoryzacyjnych. A poza tym, znajdujemy również wspólny język w innych kwestiach. Więc, gdy zwolnił się prawy fotel u Emila, to zgodziłam się bez wahania zostać jego pilotem. Ponieważ nie miałam licencji, a bardzo chciałam wystartować jak najszybciej, musiałam w tempie ekspresowym zrobić ją, tuż przed Rajdem Dolnośląskim. To był mój pierwszy rajd i miałam od razu szansę poczuć smak najwyższej ligi, ponieważ Puchar Polski jechał wtedy razem z RSMP. Oczywiście wielu „starych rajdowych wyjadaczy” odradzało mi udział w tym rajdzie z całych sił, mówiąc: że to najgorszy, najtrudniejszy rajd w całym sezonie, że na początek to zbyt wymagające zadanie, że nie dam sobie rady, że za szybko, za kręto, że zginę w płonącej kuli ognia… Ja na pewno byłam bardzo podekscytowana, trochę zestresowana o kwestie formalne, ale tu Emil (który zna chyba wszystkie regulaminy i załączniki na pamięć) bardzo mi pomagał. 

 

fot. Adam Roch

Więc, jako pilot wskoczyłaś od razu na głęboką wodę. Jakbyś miała doradzić innym dziewczynom, to lepiej w ten sposób, czy stopniowo uczyć się roli pilota?
Jeśli chodzi o początki to… z tym podobno trzeba się urodzić? Ja zaczynałam od KJS-ów, ale polecam tylko te, organizowane poza Warszawą, gdzie poza placami z pachołkami są bardziej mini-oesy. Pierwszy raz dyktowałam opis kątowy na Rajdzie Dębicy, który odbywał się w ramach cyklu ClassicAuto – była to bardzo cenna lekcja i szczerze polecam. Moim pierwszym rajdem w Pucharze Polski był Rajd Dolnośląski – według wielu osób najtrudniejszy rajd w sezonie i skok na głęboką wodę dla nowicjusza. Owszem, zdarzały mi się chwile rozkojarzenia, ale na dojazdówkach, poza tym nie miałam (jak sądzę) jakichś większych problemów. I, jeżeli miałabym komuś doradzać, to powiedziałabym: „jeżeli to czujesz i chcesz, to po prostu to zrób!” Ja żałuję, że zrobiłam to dopiero teraz!

Jak się rozumiecie z Emilem w rajdówce?
Nie mamy problemów z komunikacją w rajdówce, zawsze jest wesoło, ponieważ rajdy – nie ważne na jakim miejscu kończysz – to przede wszystkim zabawa! Jeżeli chodzi o samo zapoznanie i opis – nie mieliśmy najmniejszych problemów, bo już wcześniej ustaliliśmy, że zmieniamy dotychczasowy sposób opisu (do którego przyzwyczajony był Emil) i okazało się to świetnym rozwiązaniem. 

 

fot. Mateusz Senko

Od kiedy interesujesz się tym sportem, jak to się zaczęło?
Motoryzacją interesuję się od dziecka dzięki tatusiowi. Najpierw bawiłam się matchboxami, teraz mam samochody w skali 1:1 – traktuję to jako naturalny krok w drodze ewolucji. Bardzo dobrze czuję się w fotelu pilota, dlatego staram się jeździć w miarę możliwości jak najczęściej – w zasadzie na przemian w RPP i KJS-ach. Nie jestem fanatykiem rajdów. Owszem, sporty motorowe znajdują się w zakresie moich zainteresowań, ale wynika to z faktu, że od dziecka były w moim domu. Jak już wspominałam, tata jest ogromnym pasjonatem, więc od niepamiętnych czasów niedziele z Formułą 1 są święte! Każdy z moich chłopaków również interesował się tym sportem, więc siłą rzeczy kanały TV i strony internetowe w temacie motoryzacyjnym mam ogarnięte.

Jak się przygotowujesz do startu? Co powinien przyswoić pilot do momentu startu w rajdzie?
Przygotowania do rajdu są dla mnie nieco stresujące – zawsze strasznie się boję, że o czymś zapomnę, chociażby o: temperówce na zapoznanie (bo notuję ołówkiem), dodatkowych ołówkach (gubię je masowo), o tym, że zaśpię (a śpię jak kamień,  śpię w każdych warunkach, nawet na dojazdówkach!). Martwię się o to, czy zabiorę wszystkie gadżety, wyposażenie bezpieczeństwa, czy są baterie do interkomu, czy wszystkie papiery ok. Ale mam takie szczęście, że mój team składa się z niesamowicie kompetentnych osób i każdy doskonale ogarnia nie tylko swoją rolę, ale i inne pola. Emil niesamowicie zna się na przepisach i wszystkich formalnościach i mimo tego, że jest kierowcą i powinien cedować wszystkie sprawy na mnie, to trzyma cały czas rękę na pulsie. Bogdan Wysocki (szef serwisu) nie daje nam się martwić o samochód i kwestie techniczne – także przygotowania do startu przebiegają dość spokojnie.

 

fot. fotorobart

Jakie cechy charakteru pomagają w byciu pilotem? Na ile je posiadasz, a nad czym musisz pracować?
Jeśli chodzi o cechy, które pomagają być dobrym pilotem, czy takie, które wzorowy pilot powinien mieć – to chyba póki co, pytanie nie do mnie. Ja dopiero się kształtuję, pracuję nad sobą. Z tego, co wiem już teraz, to przede wszystkim – zaangażowanie, bez tego ani rusz. Zorganizowanie, poukładanie – jest niezbędne, ale ja mam tu jeszcze delikatny problem. I zimna krew – na pewno, bo w samochodzie pilot nie może piszczeć, składać notatek, czy zwalniać kierowcę. Pilot musi mieć także dobry głos, ważna jest moim zdaniem dykcja i odpowiednia intonacja. Dobrze byłoby, gdyby był również wesołym, sympatycznym człowiekiem, bo to rozluźnia atmosferę w aucie. 

Chciałabyć startować jako kierowca?
Sama startowałam swoim cywilnym samochodem w ramach CSP Cup organizowanym na torze Centrum Szkolenia Policji w Legionowie przez AK Królewski. Efekt: zaszczytne 2 miejsce w Klasie Pań, popękany zderzak, kępy trawy w każdej możliwej szczelinie i bezcenne wspomnienia! Rozważałam wielokrotnie opcję kupna jakiejś rajdówki i spróbowania swoich sił w roli kierowcy, ale z różnych względów cały czas sobie to odpuszczam. Wcześniej, gdy był jeszcze wymóg przejechania 6 KJS-ów do licencji, myśl o tym, że mam jeździć po tych naszych „pachołkolandiach” odrzucała mnie skutecznie. Teraz, gdy nie jest to już koniecznością, powstrzymuje mnie z kolei wybór samochodu. Bo widzisz… z dziewczynami to tak jest, że nie tylko musi być szybko, ale musi być też ładnie! A że ja zakochana w Lancerach jestem… 

 

fot. AK Królewski

Pomiędzy okrojonymi startami z Emilem, planujesz starty z innymi kierowcami?
Niestety, z uwagi na możliwości czasowe, starty Emila rzeczywiście zostały bardzo okrojone. A ja przyznam szczerze, liczyłam w tym roku na więcej, przede wszystkim na starty w RSMP. Jednak po drodze zdarzyły się różne przygody, odwołane rajdy, wyjazdy itp. i brakuje mi nadal 3 punktów do licencji R-Codriver. Otrzymywałam już zaproszenia na występy gościnne z innymi kierowcami z Pucharu, póki co, nie udało się, ale jestem otwarta na propozycje. 

Ale nie odpuszczasz startów jako pilotka w KJS?
W ramach KJS jeżdżę w okolicach Warszawy, wybieramy sobie jednak już tylko co ciekawsze, najbardziej klimatyczne imprezy – więc nie jeżdżę tak często, jak bym chciała. Startuję teraz z Przemkiem Kiewiczem w Fordzie Fiesta. Przemek niedawno zaczął tę zabawę, a Fiesta próbuje średnio 3 razy na rajd „popełnić samobójstwo”, więc zdarza nam się mnóstwo komicznych momentów, jak np. ten na zdjęciu – dopychanie auta do mety (w szpilkach!) na Super Próbie w Wyszkowie. 

Jakie jest Twoje marzenie rajdowe które się spełniło? A jakie jeszcze czekają na spełnienie?
Bycie pilotem nie było moim największym życiowym marzeniem – po prostu nagle tak się stało. Ale od kiedy tak się stało, pojawiły się marzenia w tym obszarze… Po przeczytaniu biografii Ari Vatanena zamarzyły mi się rajdy: Korsyki czy Monte Carlo, oczywiście Szwecję czy Finlandię na prawym, rajdowym fotelu również chciałabym zwiedzić. Nigdy nie kryłam mojej miłości do Evo, więc naturalnie wszystkie te rajdy chciałabym przejechać Lancerem!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze