Rajd Świdnicki kobiecym okiem

W ubiegły weekend na dolnośląskich trasach rozegrał się Rajd Świdnicki-KRAUSE. Z trudnymi oesami świetnie dały sobie radę zawodniczki, które podzieliły się z Motocainą wrażeniami.

W dwudniowym Rajdzie Świdnickim rangi mistrzostw Polski wystąpiła jedna pilotka – Agnieszka Hankiewicz. Towarzyszyła swojemu mężowi Pawłowi, startującemu w klasie historycznej Renault Clio Williams. Załodze udało się ukończyć 8 odcinków specjalnych, a z rywalizacji wykluczyła ich awaria techniczna. Zajmowali wtedy 26. miejsce w klasyfikacji generalnej i czwarte w historycznej. Agnieszka wraca do sportowej aktywności po urodzeniu dziecka:

„Rajd Świdnicki był dla nas pierwszym startem w tym roku, a dla mnie w ogóle pierwszym startem po bardzo długiej przerwie i urodzeniu dziecka. Nasza córeczka skończyła już 6 miesięcy, więc na czas rajdu została sobie w domu z dziadkami” – mówiła zawodniczka, której z całego serca gratulujemy i mamy nadzieję, że następne pokolenie wda się w rodziców!

 

Agnieszka Hankiewicz
fot. Ewelina Neska

„Jeśli chodzi o sam rajd, to trasy oczywiście były wspaniałe – to są przecież kultowe odcinki o świetnej charakterystyce. Bardzo nam się podobała również jazda naszym Clio, choć trzeba przyznać, że trudno się nim jeździ. Chcielibyśmy jechać sporo szybciej, bo waga auta i jego moc na to pozwalają, ale trakcja pozostawiała wiele do życzenia. Na pierwszej pętli, gdy tylko Paweł starał się narzucić szybsze tempo – zaczynaliśmy latać po całej drodze, co zupełnie nie pasuje do naszego czystego stylu jazdy. Po drobnej korekcie tylnego zawieszenia, druga pętla poszła już znacznie lepiej – co miało duże odzwierciedlenie w wynikach. Liczę, że do kolejnego startu zdobędziemy odpowiednią wiedzę w tym temacie, by nasz historyk robił szał! Awaria, która wykluczyła nas z jazdy w niedzielę, to raczej niewielka sprawa – którą poprawimy i już nie powinna mieć miejsca” – opowiada Agnieszka.

Agnieszce i innym zawodnikom bardzo nie spodobała się pewna sytuacja zaistniała na rajdzie:

„Złe wrażenie pozostawiły po sobie decyzje ZSS, a także sposób działania sędziów technicznych. Kary finansowe nie są niczym nadzwyczajnym i z tym nie można dyskutować, natomiast ich słuszność oraz sposób przeprowadzenia badania głośności to po prostu skandal! ZSS, podejmując decyzję o przeprowadzeniu badania tuż przed startem do OS-2, miał pełną świadomość, że sposób jego przeprowadzenia nie będzie zgodny z regulaminem. Posunięto się do podstępu, wymuszając na zawodnikach podpisanie wyników badań – tym samym je legalizując. Sędzia, który szantażuje zawodnika, że jeżeli nie złoży podpisu, to nie pojedzie w rajdzie (w momencie, kiedy zawodnik w pasach i kasku czeka do startu odcinka) – to ewenement na skalę światową. Wydaje mi się, że takie działanie już niedługo doprowadzi do tego, iż niechęć udziału w takich zawodach przeważy nad pasją zawodników i wielu z nich wycofa się z jazdy w Polsce” – podsumowuje smutno zawodniczka.

Jola Żuk
fot. Ewelina Neska

W niedzielę na trasy Rajdu Świdnickiego wyjechały kobiety startujące w Rajdowym Pucharze Polski. Wśród nich była 100% żeńska załoga z patronatem Motocainy: Magda Wilk za kierownicą Renault Clio Sport i Jola Żuk w roli jej pilotki. Zawodniczki ukończyły rajd na 10. miejscu w klasie N8 i 37. w klasyfikacji generalnej RPP. Był to debiut załogi na rajdzie tej rangi i wiele nowych doświadczeń:

„Na pierwszym odcinku byłam zadowolona z jazdy i z tempa, aczkolwiek czułam, że w wielu miejscach mogłam pojechać sporo szybciej. To dla nas ważna wskazówka do przyszłych prac nad opisem, bo nie każda „trójka” oznacza to samo. Na pewno brakuje nam jeszcze kilometrów, zarówno oesowych, jak i testowych. Na drugim OS miałyśmy drobną przygodę – obróciło nas na lewym, trójkowym zakręcie, na którym było mnóstwo piachu i żwiru. Wydawało mi się, że dohamowanie do tego zakrętu było aż za mocne, ale jak się okazało w łuku – trochę się myliłam. Zdarzyło nam się jeszcze kilka nerwowych momentów, ale tym razem szybkie kontry zapobiegły niepożądanemu rozwojowi sytuacji. Pogoda nam sprzyjała, chociaż spodziewałyśmy się deszczu. Opony miałyśmy pośrednie, być może na slickach byłoby szybciej, ale nie byłyśmy pewne, że będzie sucho. Auto nas nie zawiodło, więc dziękujemy naszej stajni 2BRally za opiekę, dobre słowo, cenne rady, i pyszny żurek w strefie serwisowej. Cieszymy się z osiągnięcia mety, bo rajd był ciężki i łatwo było zakończyć jazdę dużo wcześniej. Bardzo podobała mi się ceremonia mety na świdnickim rynku. Emocji było sporo, bo to nasza pierwsza rampa – przyjemnie jest przez nią przejechać” – opowiadała po rajdzie Magda.

Magda Wilk
fot. Ewelina Neska

„Emocji i radości z jazdy nie brakowało. Super odcinki, bardzo dobrze nam się jechało. Najbardziej jednak cieszą te przejechane kilometry, bo „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Szkoda, że nie było trzeciej pętli, mogłybyśmy spróbować pojechać odważniej i jeszcze przyspieszyć. Rajd, zarówno pod względem atmosfery, jak i organizacji był świetny, dlatego tym bardziej cieszymy się z tego, że mogłyśmy tu być. Mamy nadzieję na więcej, ale dużo zależy od tego, jaki budżet uda nam się zebrać. Obecnie nasz start w kolejnej rundzie Rajdowego Pucharu Polski stanął pod dużym znakiem zapytania. Dlatego w tym miejscu chcemy szczególnie podziękować naszym partnerom, którzy wsparli nasz skromny budżet: FIRTECH, IMPERVIUS, RedBeetle – Media & More, 2B Rally oraz drużynie futbolu amerykańskiego Warsaw Eagles” – dodaje Jola. Mamy nadzieję, że ten znak zapytania zamieni się wkrótce w wykrzyknik i gotowość do startów w kolejnych rundach.

Justyna Kurowska
fot. Ewelina Neska

Najwyżej sklasyfikowaną kobietą była pilotka – Justyna Kurowska, która towarzyszyła Grzegorzowi Wasilewskiemu w Peugeocie 106. Załoga ukończyła rajd na wysokim 17. miejscu w klasyfikacji generalnej i pierwszym w klasie N9:

„Był to dla mnie i Grzesia pierwszy wspólny start i od razu możemy głośno powiedzieć: BARDZO UDANY START! Już w piątek podczas zapoznania wiedzieliśmy, że będzie to trudny rajd. Nastawiliśmy się na rozsądną jazdę, nieprzekraczającą możliwości samochodu i nas samych. Założyliśmy walkę w klasie, ale celem numer 1 była meta. Po pierwszym Odcinku Specjalnym mieliśmy drugi czas w swojej klasie. Los chciał, że patrząc na tablice wyników byliśmy przekonani, że mamy drugi czas… ale od końca! I choć chęć walki o czas, i miejsce nam przyświecały – to założyliśmy, ze przede wszystkim „jedziemy swoje” i w miarę możliwości odrobimy stratę na kolejnych oesowych kilometrach. Od drugiego odcinka Ludwikowice-Kamionki przyszła seria zwycięstw OS-owych. Wygraliśmy 5 z 6 odcinków specjalnych w swojej klasie! Tym sposobem zostaliśmy liderem w klasie N9 i to z ponad 2-minutową przewaga nad kolejną załogą. W tym miejscu, kiedy emocje gasną – to wszystko wydaje się jeszcze bardziej nieprawdopodobne!
Przeszliśmy sporo trudnych chwil przed rajdem – i tak do czasu, kiedy nie zaczęło się pierwsze 5-4-3-2-1-GO! Nigdy nie spodziewaliśmy się, że nasz debiut w Rajdowym Pucharze Polski przyniesie taki świetny wynik. Uczucie, jakie pozostało po tak wspaniałej walce, jest nie do opisania!” – entuzjastycznie wspomina Justyna.

„To świetne uczucie, kiedy na wynikach mój stary Peugeot 106, który jest w zasadzie seryjnym samochodem, widnieje przed prawdziwymi rajdowymi samochodami, jakimi niewątpliwie są Skoda Fabia R2, Citroen C2, Honda Civic Type R” – podsumowuje Grzesiek.

„Obecnie zaczynamy przygotowania się do kolejnego startu. Na szczęście mamy trochę czasu, ale też mnóstwo pracy do wykonania. Wzbogaceni o wspólne doświadczenia zebrane na świdnickich oesach, mamy nadzieję być jeszcze lepiej przygotowani do startu w Rajdzie Karkonoskim” – dodaje zawodniczka.

Aleksandra Krawczyk
fot. Ewelina Neska

Na 24. miejscu w klasyfikacji generalnej i szóstym w klasie N8 rajd ukończyli Andrzej i Aleksandra Krawczykowie, debiutujący w nowej rajdówce Renault Clio:

„40. Rajd Świdnicki to dla mnie nowe, fascynujące doświadczenie. Był to nasz drugi rajd w tym sezonie, który udało się dojechać do mety bez większych problemów. Do Rajdu Świdnickiego podchodziłam z dużymi wątpliwościami i bardzo niepewnie, ponieważ był to nasz debiut nowym samochodem Renault Clio Sport w klasie N8. Po dwóch sezonach  w RPP 2010 i 2011, i udanej pierwszej rundzie 2012 (Lotos Baltic Cup) w Oplu Astrze musieliśmy oswoić się z nowym samochodem. Niestety nie zdążyliśmy potrenować wcześniej, gdyż przygotowania samochodu zostały ukończone na dzień przed wyjazdem na rajd. Tak naprawdę ten rajd musieliśmy z założenia potraktować jako trening w ekskluzywnych warunkach. Okazało się, że w przyszłości trzeba dużo popracować nad samochodem od strony technicznej, ponieważ w czasie rajdu pojawiały się nieoczekiwane awarie, z którymi nasz serwis radził sobie na bieżąco. Problemy z samochodem powodowały, że wiele razy w czasie trwania rajdu miałam wątpliwości, czy uda nam się go ukończyć”– wspomina Ola.

„Nowy samochód zrobił na nas pozytywne wrażenie i chociaż czuję sympatię do Opla Astry, to muszę powiedzieć, że ściganie się w Renault Clio to niesamowita przyjemność. Chociaż jechaliśmy raczej zachowawczo trudne odcinki, z których słynie Rajd Świdnicki, to można było wyczuć, jak samochód fantastycznie trzymał się gładkich nawierzchniach asfaltowych. Wspaniale też wchodził w zakręty, nawet te pokryte śliskim błotem z kamyczkami. Cieszę się, że miałam możliwość brać udział w jak zwykle bardzo dobrze zorganizowanej imprezie i  pilotować mojego kierowcę w nowym samochodzie” – podsumowuje zawodniczka.

Iza Bzyl
fot. Ewelina Neska

Iza Bzyl też miała powody do radości, bo ukończyła swój pierwszy rajd w nowej rajdówce. Wraz z pilotem Jakubem Domańskim za kierownicą Renault Clio Sport uzyskała 30. czas w klasyfikacji generalnej i ósmy w klasie A9:

„Samochód był trudniejszy do opanowania niż myślałam, ale z kilometra na kilometr coraz lepiej się dogadywałam z tym potworkiem (śmiech). Rajd super, atmosfera na nim również! Pozostaje nam zbierać budżet, trenować, trenować i przygotowywać się do kolejnego rajdu. Dziękuję Kubie, całej ekipie Bzylka Rally Team, 2brally, Major, Allianz Ryszard Kulik, RALLYLAND, Lernedo, BEC, K.R.O.K.U.S, IK MAGAZINE, planetakobiet.com.pl, wypożyczalni EXPRESS – dzięki wam ten start był możliwy, moje marzenie mogło się spełnić i chodzę uśmiechnięta od ucha do ucha” – mówi Iza.

Kasia Kiewrel
fot. Ewelina Neska

Kolejne z rzędu miejsce w klasie i generalce przypadło Ryszardowi Kiewrel w Renault Clio Sport. A w życiu i na odcinkach towarzyszy mu Kasia Kiewrel, która tak rajd podsumowuje:

„Największy plus naszego startu to osiągnięcie mety rajdu. Bo niestety już od zapoznania mieliśmy mniejsze i większe problemy. Opóźnienie w dotarciu mojego kierowcy na rajd spowodowało, że zapoznanie robiliśmy tylko w sobotę. Nienajlepszy dobór opon na pierwszą pętle powodował, że samochód niekoniecznie jechał tam, gdzie chcieliśmy. Praktycznie rajd zaczął się dla nas od drugiej pętli, na której było już faktycznie na tyle szybko, że kierowca momentami poganiał mnie z dyktowaniem. Wyćwiczony przed rajdem system opisu – spisał się bez zarzutu! Cieszymy się, że dopingowała nas tak liczna grupa bocheńskich kibiców. Mimo że przeważnie mam wzrok wbity w notatki, to tak energicznie skaczących, machających i dopingujących kibiców nie dało się nie zauważyć. DZIĘKUJEMY!” – mówi Kasia.

Małgosia Malicka-Adamiec
fot. materiały zawodniczki

Kolejna pilotka w wynikach to Małgosia Malicka-Adamiec. Pilotowała Grzegorza Sikorskiego w Peugeocie 206 XS. Załoga ukończyła rajd na 32. miejscu w klasyfikacji generalnej i piątym w klasie A6.

„Rajd Świdnicki to nasze pierwsze kilometry oesowe od 5 miesięcy, a czy był udany? Każda meta i zdobyte punkty nas cieszą! Szczególnie, iż w krótkim czasie mam ich już komplet do licencji RCO-Driver. Nasz wynik to odzwierciedlenie w dużym stopniu awarii elektryki, przerywającej pracy silnika i braku mocy Peugeota, a także braku rozgrzewki – musimy się jeszcze „rozjeździć”. Dlatego też jesteśmy właśnie w drodze na rajd w Czechach! Dziękujemy wiernym kibicom za gorący doping w Świdnicy i pierwszego szampana w historii na rampie! Liczymy na więcej!” – śmieje się Małgosia.   

Klaudia Temple
fot. Ewelina Neska

A tuż za nią uplasowała się Klaudia Temple z pilotem Jakubem Wróblem za kierownicą nowej, rajdowej broni – Hondy Civic, zajmując piąte miejsce w klasie N9:

„Rajd w ogólnym rozrachunku zaliczamy do bardzo udanych, tempo pod koniec imprezy pozwala patrzeć optymistycznie na dalsze starty, a radość z jazdy, jaką daje mi Honda, niweluje wszystkie niepowodzenia! Strasznie trudne i mega szybkie trasy nie pozwalały na zbyt dużo przy poznawaniu nowego auta. Gorąco dziękujemy sponsorom, bez których ten start nie doszedłby do skutku: Auto-Fart, Inf-tech.pl oraz F.H.U.P. Klama. A dziś zapadła decyzja o starcie w Rajdzie Mazowieckim, więc do zobaczenia na odcinkach koło Kozienic!” – mówi Klaudia.

Aleksandra Czuryło-Wośko
fot. materiały zawodniczki

Za zawodnikami licencjonowanymi, bez pomiaru czasu trenowali zawodnicy Rajdowego Debiutu, a wśród nich Aleksandra Czuryło-Wośko. Ola zaczynała się ścigać na torze w Pucharze Motocainy, a Rajd Świdnicki w prawdziwej rajdówce i po prawdziwych oesach – był dla niej wielkim debiutem i przeżyciem:

„Ten rajd był w każdej minucie nowością i zbieraniem doświadczenia w każdym zakresie. Plan został wykonany, ponieważ miałam dojechać do mety i uczyć się auta, współpracy, opisu. Miał to także być test samego samochodu, który może z małymi kłopotami, ale jednak wypadł bardzo pozytywnie. Same odcinki bardzo mi się podobały i nie spodziewałam się, że mogę zapomnieć o tym, że jadę w dół i to z dużą prędkością! Wiem już, że sporo trzeba poprawić w opisie, bo to, co widziałam w czasie zapoznania, jadąc cywilnym autem – w wielu przypadkach nie miało odzwierciedlenia w rajdówce, bo tam było o wiele szybciej. Wiemy także, co należy poprawić w serwisie, który teraz nie był specjalnie potrzebny (na szczęście!), ale gdyby w przyszłości się coś zdarzyło – to mamy już spory obraz tego, na co zwrócić uwagę. Jeżeli chodzi o organizację, to bardzo się cieszę, że każdy, kogo prosiłam o wyjaśnienie – bardzo chętnie udzielał informacji. A często w czasie tego rajdu pytałam… Bardzo się cieszę, że udało mi się pojechać w Świdnickim, tym bardziej, że jechałam przez dwa kolejne dni! A teraz czas już szukać finansowania na kolejne zmagania” – podsumowuje Ola.

Samochód Marcina Liska i Aliny Waleczek po upadku do rzeki
fot. materiały zawodników

Druga pilotka Rajdowego Debiutu nie miała szczęścia doświadczyć mety. Załoga Marcin Lisek i Alina Waleczek już na pierwszym sobotnim odcinku Rajdu Świdnickiego-KRAUSE z Lubachowa do Walimia wypadła z trasy. Jak się okazało, na tym samym zakręcie podczas drugiego przejazdu wypadły jeszcze trzy załogi. Prawy zakręt, który podczas piątkowych zapoznań wyglądał na dość szybki, po opadach deszczu i przejeździe załóg nabrał dużych ilości naniesionego błota. Załodze Lisek/Waleczek, choć spadła przy niemałej prędkości z ponad dwóch metrów do rzeki, nic poważnego się nie stało:

„Nic nam się nie stało, samochód również nie został poważnie uszkodzony – do momentu drugiego przejazdu załóg. Chciałem, aby w przerwie mój samochód został wyciągnięty. Tak się jednak nie stało, a później w tym samym miejscu wypadły jeszcze trzy auta: dwa Fordy i jedno Subaru, które wbiło się w moją Fiestę. Cóż, rajdy są nieprzewidywalne. Mam duże plany związane z rajdami i liczę, że to pechowe zdarzenie ich nie pokrzyżuje. Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować mojej pilotce Alinie Waleczek, która wykazała się sporym opanowaniem i profesjonalizmem” – mówił Marcin po wypadku.

W tym sezonie kobiety na rajdowych odcinkach zza obiektywu obserwować będzie Ewelina Neska (www.fotoneska.pl). A na koniec sezonu najlepsza kobieta za kierownicą i najlepsza pilotka zostanie przez Ewelinę wyróżniona pełną sesją fotograficzną!

Już w dniach 11-12 maja Automobilklub Polski przygotował dla zawodników Rajdowego Pucharu Polski kolejne wyzwanie – Rajd Mazowiecki. A zawodnicy mistrzostw Polski czekają na początek czerwca i rozegranie Rajdu Karkonoskiego.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze