Pasażerowie! Nie denerwujcie kierowcy.

Komórki, systemy nawigacyjne, jedzenie czy nawet czytanie za kierownicą może przyczynić się do wypadku. Nikt nie wspomniał jednak o niesfornych pasażerach.

Myślę, że wiele osób zgodzi się ze mną, że denerwujący pasażer potrafi doprowadzić do szewskiej pasji, a im dłuższa podróż w tak niesprzyjających warunkach tym większym cudem jest dotarcie do celu w całości. Większość uczestników podróży pewne rzeczy robi nieświadomie, warto w takim razie wypunktować kilka zasad.

Po pierwsze: muzyka płynąca z głośników auta musi podobać się kierowcy. Jej wpływ na nasze samopoczucie jest niezaprzeczalny i jeśli pasażer będzie się upierał przy zmianie muzyki na coś, co kierowcy nie odpowiada, nie trzeba się zdziwić kiedy temu popsuje się humor. W końcu metalowiec niekoniecznie polubi Bayer Fulla, a fanka Celine Dion raczej nie doceni głębi utworów Cradle of Filth. Jeśli gusta kierowcy i pasażera diametralnie się różnią, najlepszym rozwiązaniem jest ustawienie radia na jakiś niezobowiązujący kanał.

Po drugie: grzebanie w ustawieniach auta jest zarezerwowane dla kierowcy. Kierowca ustawia sobie nawiew, klimatyzację i inne elementy tak, by było mu najwygodniej i zmienianie tych ustawień z nudów, podczas jazdy doprowadzi jedynie do jego rozkojarzenia. Można poprosić o podkręcenie nawiewu czy zmniejszenie temperatury, albo samemu ustawić sobie kierunek nawiewu przy swoim siedzeniu, ale zmienianie ustawień całego auta bez zgody kierowcy może być przyczyną konfliktu. Ot, w moim przypadku ze względu na soczewki kontaktowe rozkręcenie dmuchawy na maksa spowoduje pogorszenie widzenia. Nikt nie lubi, kiedy autem kieruje osoba, która źle widzi.

Po trzecie: nie komentuj stylu jazdy kierowcy. Tu się posłużę przykładem z moich treningów: jeśli trener każe lizać podłogę do czysta, to tą podłogę wylizujemy. Dopiero po treningu możemy skonfrontować nasze wyobrażenia o higienie z opinią prowadzącego. W przypadku jazdy z pasażerem powinno być podobnie – jeśli chcesz mieć miłą podróż i dotrzeć w jednym kawałku, nie komentuj. Po dotarciu do celu możesz zrobić nawet porównywalną z tornadem awanturę.

Po czwarte: inne denerwujące i rozpraszające kierowcę czynności. Wiadomo, dzieci wiodą prym w rozpraszaniu, ale jednocześnie znajdywanie im zajęcia jest wyjątkowo proste. Zresztą i tak są upięte w foteliku, co ogranicza im możliwości irytowania. Dorośli zachowujący się jak dzieci to już inna bajka. Miałam kilka lat temu średnią przyjemność częstego wożenia pewnego osobnika płci męskiej, któremu podczas jazdy nudziło się jak dziecku. Prócz wszystkich powyższych punktów dochodziło stukanie w deskę rozdzielczą, wiercenie się, rozkręcanie z nudów elementów wnętrza, marudzenie o postoje, a co najgorsze śpiewanie, a właściwie ryk porównywalny z Godzillą. Istny koszmar prawie zawsze zakończony kłótnią.

Apeluję zatem do pasażerów, by starali się utrzymać miłą atmosferę w aucie. W końcu wszystkim zależy na tym, by podróż upłynęła bez stresu i konfliktów. Jeśli jednak nuda weźmie górę nad chęcią dojścia do kompromisu, nie zdziwcie się, gdy pewnego dnia kierowca zafunduje wam Dzień Pieszego Pasażera.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze