Kamila Nawotnik

Nowa gama Mercedesa GLC – pierwsze jazdy

Mercedes oficjalnie zaprezentował odświeżony model GLC, który już na początku lipca trafi do polskich salonów. To, jak prezentuje się najlepiej sprzedawany model koncernu ze Stuttgartu, wiadomo właściwie już od premiery auta na targach w Genewie. My natomiast sprawdziłyśmy, jak się go prowadzi.

W tym celu nasza redakcja udała się do Frankfurtu, gdzie obok prawie 300 dziennikarzy z całego świata testowałyśmy szeroką gamę odświeżonego GLC. Od chwili pokazania światu pierwszej generacji w 2015 roku, Mercedes-Benz oraz Mercedes-AMG zaoferowali klientom łącznie 24 różne wersje tego modelu: 14 aut w nadwoziu typu SUV i 10 w stylistyce Coupe.

Zmiany stylistyczne po faceliftingu nie są szokujące. Objęły m.in. zmodyfikowany przedni pas nadwozia z większym grillem, przeprojektowaną dolną listwą zderzaka z trzema prostokątnymi otworami i lekko wydłużonymi wlotami powietrza. Od standardowej wersji linię boczną podkreślają chromowane listwy, a z tyłu pojawiły się szczególnie atrakcyjnie pasy ledowe, wypełniające klosze lamp (oświetlenie LED jest w standardzie) oraz zmodyfikowany zderzak z dwoma agresywniej zarysowanymi końcówkami rury wydechowej. Dzięki “zmiękczeniu” krawędzi bryły auta przy jednoczesnym wyostrzeniu detali, nadwozie stało się bardziej aerodynamiczne i lepsze wizualnie. 

GLC 300 4MATIC i GLC 300 d 4MATIC

Ciekawostką są technologie nie tylko wspomagające, ale wręcz wyręczające kierowcę podczas jazdy. Jedną z nich jest Active Lane Changing Assist, dzięki któremu auto bez ingerencji kierowcy zmieni pas ruchu, np. na autostradzie. Wszystko, co musimy zrobić, to włączyć kierunkowskaz, a resztą zajmie się system czujników i adaptacyjny tempomat. Do doskonałości wprawdzie trochę brakuje – zmiana pasa odbywa się na zbyt długim dystansie i za powolnie. Wydaje mi się, że podczas jazdy zwyczajnie bym o tym systemie zapominała i wolała sama sterować kierownicą.

GLC będzie oferowany w sprzedaży z pakietem off-roadowym, pozwalającym na mocniejsze zboczenie z trasy i przetestowanie możliwości terenowych auta. Dzięki niemu kierowca może prowadzić samochód w trybach Offroad (odpowiednim do jazdy po piasku, śniegu lub żwirze) i Offroad+ (wspierającym przeprawę po stopniowych zboczach i kamienistych drogach). Miałyśmy okazję sprawdzić jego możliwości na specjalnym torze pełnym wzniesień, przechyłów i zmian terenu – ten test GLC zdał śpiewająco. Auto jest w stanie wspiąć się na wzniesienie ustawione pod kątem nawet 70° i radzi sobie z pochyleniem bocznym do 35°. Pokonywanie nierówności ułatwia doskonały system kamer 360° z możliwością wyboru jednego z kilku trybów podglądu terenu – przydatny chociażby na szczycie wzniesienia, gdy kierowca widzi już tylko chmury na niebie. dodatkowo, w trybie Offroad+ możemy aktywować specjalne oświetlenie, zamontowane przy centralnej kamerze z przodu auta.

Nowy GLC oferowany jest z silnikami 2.0 R4 w wersji benzynowej lub wysokoprężnej. Mercedes chwali się, że dzięki izolowanemu układowi oczyszczania spalin, nowe jednostki gwarantują “osiągi na poziomie 6 cylindrów, a zużycie paliwa na poziomie czterech”. Bazowe GLC 200 oferuje moc 197 KM, natomiast gamę diesli uzupełniają wersje 200 d (163 KM) i 220 d (194 KM). Wszystkie silniki benzynowe wykorzystują technologię miękkiej hybrydy EQ Boost z 48-woltową baterią.

Podczas jazd GLC 300 było nienachalnie dynamiczne i generalnie przyjemnie w prowadzeniu. Łatwo dostosować pozycję za kierownicą, a wygodne profilowane fotele zamontowano na odpowiedniej wysokości. Siedzi się w nim raczej jak w sedanie, niż w „autobusopodobnych” vanach, a to duży plus. Silnik wysokoprężny w modelu 300 d schudł względem poprzednika o 46 kg. Podczas jazd (raczej dynamicznych niż nastawionych na oszczędność) komputer GLC 300 notował odczyty na poziomie 12-13 l, a 300 d trzymał się poziomu 10,5 l/100 km. Deklarowane przez Mercedesa średnie spalanie nie powinno przekroczyć 6 l/100 km w przypadku diesla i 7,4l/100 km w przypadku benzyny… W tym miejscu pozostaje nam chyba życzyć powodzenia przyszłym właścicielom.

W obu przypadkach GLC jeździ spokojniej niż wskazywałyby na to jego dane techniczne. Nawet w trybie sportowym po wciśnięciu pedału gazu trzeba odczekać chwilę na reakcję samochodu. W żadnym razie auto nie wbija nas w fotel, pozwala natomiast na komfortową jazdę, nawet po mniej utwardzonych drogach – coś, co rodzinny SUV powinien obrać za priorytet. Mnóstwo jest natomiast przestrzeni. Kierowca i pasażerowie mają pełną swobodę ruchu, nie są w żadnym przypadku przytłoczeni przez zbyt ostentacyjnie przytulające się do nich panele boczne lub deskę rodzielczą. W drugim rzędzie jest całkiem sporo miejsca na nogi, a w bagażniku – przyzwoita przestrzeń bagażowa. Co prawda nie wciśniemy tam na raz połowy asortymentu sklepów meblowych, ale 580 l (500 litrów w Coupe) powinno pozwolić przeciętnej rodzinie spakować się na wakacje.

AMG GLC 63 S 4MATIC+

Drapieżna wersja opracowana przez Mercedes-AMG objęła zarówno SUV jak i Coupe. W obu przypadkach za dostarczanie mocy odpowiada wyjątkowy w tym segmencie 4-litrowy silnik V8 Biturbo – ten sam, który napędza nowego Astona Martina Vantage. Parametry jednostki w 63 S są lepsze niż Stelvio Quadrifoglio, a Mercedes chwali się, że AMG 63 S 4Matic+ jest najszybszym SUVem, z czasem okrążenia 7:49.369 ustanowionym w 2018 roku na Nurburgringu.

Aerodynamiczne felgi “podkuto” oponami Michelin Pilot Sport 4 S – to samo ogumienie można znaleźć np. w Ferrari GTC4 Lusso. Jeśli chodzi o nadwozie, charakter GLC wyraźnie widać m.in. po masywnym grillu z emblematem AMG, górującym nad otwartymi, szerokimi wlotami powietrza w przednim zderzaku; Zmodyfikowanym układzie wydechowym, wyróżniającym się dwoma podwójnymi końcówkami oraz spojlerze wystającym ze szczytu klapy bagażnika. W środku natomiast wszędzie można dostrzec logo AMG, a o sportową atmosferę dbają skórzana tapicerka przeszyta żółtą nicią, skorupa kubełkowych foteli z elementami zmatowionego metalu, chromowane nakładki na pedały oraz oczywiście sportowo wyprofilowana kierownica obszyta alcantarą. Jeśli pomimo tego ktoś nie zorientuje się, z czym ma do czynienia, sprawa zostaje wyjaśniona po uruchomieniu silnika.

Bez zbędnych epitetów, AMG GLC 63 S brzmi, wygląda i przede wszystkim jeździ jak bestia. Oczywiście auto jest spokojniejsze i bardziej posłuszne w trybach podstawowych typu Eco/Comfort. Jednak magia zaczyna się po włączeniu trybu Sport+, w którym wciśnięcie pedału gazu do oporu powoduje tak silny zryw auta, że dywaniki rozłożone przed fotelami ulegają zrolowaniu. Dźwięk wydechu doskonalonego przez specjalistów AMG jest głęboki, rasowy i zdecydowanie przyciągający uwagę postronnych osób. Pomimo jednak ogromnej mocy i porywistego charakteru 63 S, świetnie zestrojony układ kierowniczy pozwala na pewną kontrolę zachowania auta i precyzyjne manewrowanie w zakrętach.  

Modele S otrzymują w standardzie elektroniczną szperę na tylnej osi, adaptacyjne amortyzatory oraz możliwość dowolnego dostosowania momentu przekazywanego na poszczególne koła. Jednocześnie we wnętrzu dalej panuje wysoki komfort, przydatny przy dłuższych rodzinnych podróżach.  

GLC F-Cell

“Nie chcę benzyny ani diesla! Chcę być eko i oszczędzać na paliwie. Co w takim razie powinnam wybrać: elektryka, hybrydę czy ogniwa…?” Zamiast zastanawiać się, jaki napęd alternatywny sprawdziłby się w naszym aucie najlepiej, Mercedes postanowił wpakować wszystko do jednego układu. Tak właśnie powstał F-Cell – hybryda plug-in, napędzana ogniwami paliwowymi zasilanymi wodorem, wyposażona jednocześnie w baterię litowo-jonową o pojemności 13,5 kWh. Cały napęd oferuje przyzwoite 211 KM mocy oraz moment obrotowy na poziomie 365 Nm. Szacunkowy zasięg auta wynosi 478 kilometrów, z czego ok. 50 km jesteśmy w stanie przejechać na samej baterii. W razie potrzeby mamy możliwość naładowania jej z gniazdka (zajmuje to ok. 1,5h), ale może ona także pobierać energię odzyskiwaną podczas hamowania oraz pochodzącą z ogniw paliwowych.  

Zamontowane w podłodze samochodu dwa zbiorniki z włókna węglowego pomieszczą 4,4 kg wodoru. Mercedes zapewnia, że dzięki stałemu ciśnieniu 700 bar, tankowanie zajmuje kilka minut – w praktyce więc nie odczujemy różnicy pomiędzy uzupełnianiem wodoru, a tankowaniem benzyny lub oleju napędowego.  

F-Cell jeździ jak prawdziwy elektryk – rozpędza się szybko oraz płynnie, jest cichy i spokojny. Zmiany zasilania napędu w trybie hybrydowym są niezauważalne, natomiast jadąc na wodorze nadal możemy delektować się ciszą i równomierną pracą silnika. Oszczędność energii i paliwa podnoszą także wskazówki wyświetlane na ekranie zastępującym tradycyjne zegary, które na podstawie analizy naszego stylu jazdy podpowiadają, jak można dodatkowo poprawić wydajność układu.

Mnóstwo technologii

Każdy GLC wyposażony został w MBUX (Mercedes-Benz User Experience), a więc system multimedialny wykorzystujący sztuczną inteligencję i rozszerzoną rzeczywistość – widoczny chociażby po włączeniu nawigacji. Wówczas na wyświetlaczu centralnym (w zależności od wersji, o wielkości 7″ lub 10,25″) obok tradycyjnej mapy pojawia się obraz z przedniej kamery, na który nakładane są wirtualne wskazówki drogowe. Ma to pomóc kierowcy w wybraniu właściwej drogi, jednak dostrzegam tu pewne pole do poprawy. Groty wirtualnych strzałek, nazwy ulic i kierunek trasy wyświetlane na podglądzie są mało wyraźnie i często zlewają się z obrazem z kamery, utrudniając dostrzeżenie sugerowanej trasy. Wydaje mi się, że projektanci systemu po prostu za bardzo chcieli te elementy zespoić z obrazem rzeczywistym. Przemiła asystentka uruchamiana komendą „Hej, Mercedes” jest z kolei trochę zbyt upierdliwa – jesli rozmawiacie o autach tego koncernu z pasażerami, będziecie zmuszeni używać szyfru, aby przypadkiem znów jej nie wybudzić.

Pierwsze poliftowe GLC trafią do klientów w lipcu tego roku. Ceny standardowej wersji będą rozpoczynać się od 175 tys. zł za wariant GLC 200 d 4MATIC i kończyć na 218 600 zł za GLC 220 d 4MATIC Coupe (póki co nieznane są ceny wersji 300 i 300 d). Sugerując się cennikiem obowiązującym w Wielkiej Brytanii, koszt zakupu AMG GLC 63 S będzie startował z pułapu ok. 360 tys. złotych.

Jak można zorientować się po nazewnictwie, wszystkie GLC oferowane są już w standardzie z napędem na cztery koła 4MATIC oraz aktywnym zawieszeniem Dynamic Body Control. Każdy z zaprezentowanych modeli jest po brzegi wypchany technologią i zdaje się, że właściciel auta na dokładne zapoznanie się ze wszystkimi systemami będzie potrzebował minimum kilkunastu godzin. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny – GLC to pojazd przede wszystkim rodzinny, który potrafi zmieniać swoje oblicze w zależności od aktualnych potrzeb kierowcy. Może być wyważony i spokojny, do bólu sportowy lub zaskakująco terenowy. To wymaga elastyczności i wsparcia nowoczesnych rozwiązań, gwarantujących nie tylko maksymalne osiągi, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i wydajność.

  Mercedes-Benz GLC 300 Mercedes-Benz GLC 300d Mercedes-AMG GLC 63 S 4MATIC+
Silnik: Benzynowy R4 turbo EQ Boost Wysokoprężny R4 V8 Biturbo
Pojemność skokowa: 1991 cm3 1951 cm3 3982 cm3
Moc: 258 KM przy 5800-6100 obr./min 245 KM przy 4200 obr./min. 510 KM przy 5500-6250 obr./min.
Maksymalny moment obrotowy: 370 Nm przy 1800-4000 obr./min 500 Nm przy 1600-2400 obr./min. 700 Nm przy 1750-4500 obr./min.
Skrzynia biegów: automatyczna 9-stopniowa automatyczna 9-stopniowa automatyczna 9-stopniowa
Prędkość maksymalna: 240 km/h 231 km/h 280 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 6,2 s 6,5 s 3,8 s

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze