Nissan Leaf e+ – producent obniża jego cenę. Ile można zaoszczędzić?
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom coraz liczniejszej grupy klientów zainteresowanych zakupem bezemisyjnego pojazdu o dużym zasięgu, Nissan znacząco obniżył cenę modelu Leaf w najmocniejszej odmianie e+. Ile można zaoszczędzić?
Leaf e+ wyposażony jest w akumulator o pojemności 62 kWh, zapewniający zasięg 385 km w cyklu mieszanym WLTP. Oprócz pojemnego akumulatora Leaf+ ma także dynamiczny silnik o mocy 217 KM, umożliwiający uzyskanie przyspieszenia od 0 do 100 km/h w zaledwie 6,9 sekundy.
Model jest dostępny w dwóch poziomach wyposażenia: N-Connecta oraz Tekna.Pierwszy z nich – N-Connecta – w standardzie zawiera teraz w pełni ledowe reflektory z funkcją doświetlania zakrętów, co znacząco wpływa na komfort prowadzenia i poprawę widoczności, a przez to na bezpieczeństwo jazdy.
Pojazd w tej wersji oferuje także pakiet zaawansowanych systemów bezpieczeństwa, system kamer zapewniający widok 360°, automatyczną klimatyzację z możliwością wcześniejszego (także zdalnego) ustawienia temperatury, 17‑calowe felgi ze stopów metali lekkich czy adaptacyjne światła drogowe. Komfort – szczególnie podczas chłodniejszych dni – zapewniają podgrzewane przednie i tylne siedzenia oraz koło kierownicy.
Łączność ze światem zapewnia z kolei multimedialny system NissanConnect EV z 8-calowym ekranem dotykowym i wbudowaną nawigacją, kompatybilny także z aplikacjami Apple Car Play i Android Auto.
Tak bogato wyposażony samochód kosztuje obecnie 164 000 zł, co oznacza obniżenie ceny względem zeszłorocznej o 31 600 zł.Nowa cena modelu Leaf e+ Tekna to 167 500 zł, aż o 33 800 zł mniej niż dotychczas.
Gamę elektrycznego Nissana Leaf w Polsce otwiera wersja Visia z akumulatorem o pojemności 40 kWh. Jej nowa, bazowa cena to 122 900 zł. W sprzedaży dostępne są także ostatnie egzemplarze z rocznika 2019 w cenie od 117 550 zł.
Najnowsze
-
Znaleziska sprzed ponad 4000 lat na budowie drogi S1. Co dalej z budową ekspresówki?
Budowa dróg często wiąże się z występowaniem nieprzewidzianych utrudnień. Rzadko zdarza się, aby były one tak interesujące jak te na budowie drogi ekspresowej S1 między Oświęcimiem i Dankowicami, gdzie odkryto cenne pozostałości sprzed tysięcy lat. -
Jeden jechał za szybko, drugi wymusił – kto jest winny w tej sytuacji?
-
Co z nowym podatkiem dla kierowców? Rząd ma nowy plan, jak uderzyć nas po kieszeni
-
Minister Gawkowski stracił samochód za 100 tys. zł. Oszukali go metodą „na bliźniaka”
-
Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?
Zostaw komentarz: