Nina Prinz: realizuję swoje cele

Jedną z niewielu kobiet startujących w międzynarodowych wyścigach motocyklowych jest urodzona w niemieckim regionie Allgäu Nina Prinz.

Już jako dwunastolatka zaczęła odnosić pierwsze sukcesy w wyścigach na tzw. pocket bike’ach. W latach 2007 i 2008 zdobyła tytuł najszybszej zawodniczki w Europejskich Kobiecych Zawodach Superstock. Z powodzeniem wzięła udział w międzynarodowych mistrzostwach IDM w kategoriach Superbike i Supersport. W ciągu całej swojej kariery trzydziestoletnia obecnie zawodniczka musiała się również zmierzyć z porażkami, które są wpisane we wszystkie dyscypliny sportowe. Kiedy w 2007 roku marka Ducati niespodziewanie obcięła fundusze na motocyklowe wyścigi kobiet, Nina straciła całe swoje rajdowe zaplecze. W 2010 roku motocyklistka miała wypadek w czasie treningu i nie mogła wystartować w zawodach IDM. Ale Nina nie należy do osób, które się poddają. Nina jest typem wojowniczki. Od 2011 roku jeździ w zespole Qatar Motor and Motorbike Federation (QMMF) w Katarze, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

 

Rozmawiamy z Niną o jej motocyklowej pasji, życiu w arabskim świecie i roli kobiet w sportach motocyklowych.

Katar to jeden z Emiratów Arabskich. Nie jest to miejsce, w którym kobiety mogłyby walczyć o emancypację. Co spodowało, że ty jako kobieta, zdecydowałaś się tu zamieszkać?

Nina Prinz: Zanim przyjechałam do Kataru, sporo o nim czytałam, więc czułam się przygotowana i teraz czuję się tu bardzo dobrze. Wszyscy traktują mnie tu z szacunkiem. Wiadomo, że dyscypliny motocyklowe to głównie męska domena, ale dla mnie nie ma większej różnicy, w jakim miejscu jeżdżę. Motocyklistek w Katarze nie ma prawie wcale. A w kwestii emancypacji kobiet tutaj wiele zrobić nie mogę. Ja po prostu uprawiam sport, który uważam za fantastyczny.

W sportach motocyklowych jest mało kobiet. Jak myślisz, dlaczego?

Nina Prinz: Kobiety dużo mniej interesują się wyścigami niż mężczyźni, albo po prostu nie chcą podejmować wyzwań. No i jest jeszcze jedna ważna rzecz w życiu kobiet, rodzina i wsparcie płynące z jej strony.

fot. ninaprinz.de

Mówisz, że kobiety nie podejmują wyzwań. Czy masz takie odczucie również jako instruktorka prowadząca treningi?

Nina Prinz: Często wydaje mi się, że kobiety nie czują się pewnie w wyścigach motocyklowych. Obserwuję, że kobiety boją się blamażu, boją się zadawać pytania, obawiają się wystawić na śmieszność. Jest jeszcze jedna różnica, która sprawia, że kobiety podchodzą z dystansem. Za dużo się zastanawiają i analizują, przez co zapominają, jak to jest czerpać radość z bycia na torze wyścigowym.

Czy z Tobą też tak jest?

Nina Prinz: (śmiech) Ja jestem zodiakalnym Skorpionem, u mnie wszystko jest nieco bardziej skomplikowane.

Wróćmy do tematu treningów. Do kogo skierowałabyś ofertę treningów na torze wyścigowym? Kto według ciebie najlepiej się nadaje do tej dyscypliny?

Nina Prinz: Moim zdaniem jest to zasadniczo dyscyplina dla każdego. Osoba, która dopiero zaczyna jeździć na torze, może poczuć się komfortowo i wykorzystywać wszystkie dotąd nabyte umiejętności. No i jest jeszcze jeden plus, na torze nie ma tłoku.

A jak to jest z tymi, którzy właśnie zaczynają przygodę z torem?

Nina Prinz: Dla mnie jest to zawsze wielka frajda. W 99% mam do czynienia z bardzo fajnymi ludźmi, którzy z jazdy po torze czerpią ogromną przyjemność. Dlatego chętnie z nimi pracuję jako instruktorka.

Jak oceniasz konkurencję? Czy między kobietami jest inaczej niż pośród mężczyzn?

Nina Prinz: Aby osiągnąć wysoki wynik, trzeba być zdolnym. To jest moim zdaniem najważniejsze. I wtedy to, czy inny zawodnik jest mężczyzną czy kobietą, nie ma większego znaczenia. Gorzej czuję się tedy, kiedy ktoś jest lepszy ode mnie.

fot. ninaprinz.de

Czy będąc tak ambitną zawodniczką trudno znaleźć sobie odpowiedniego partnera?

Nina Prinz: Wiele podróżuję. Z tego powodu cierpi zarówno moja rodzina, jak i przyjaciele. Ale mimo tego nie chciałabym porzucać mojej pasji dla mężczyzny.

Jakie są twoje cele na rok 2013?

Nina Prinz: Na pewno z wyprzedzeniem zaangażuję się w mistrzostwa Superbike rozgrywane w Katarze. Chciałabym również wystartować w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans we Francji. A może zrobię jeszcze coś szalonego, nie wiem.

Na zakończenie naszej rozmowy prosimy o kilka rad dla naszych czytelniczek, które chciałyby rozpocząć przygodę z wyścigami.

Nina Prinz: Jeśli widzisz przed sobą cel, to po prostu zacznij go realizować. Od marzeń przejdź do realizacji.

To jest łatwiejsze niż ci się wydaje!

Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w rajdach w Katarze!

Źródła: Fembike i http://www.ninaprinz.de/

Tłumaczyła: Anna Maria Dąbrowska

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze