Edyta Klim

Natalia Micigolska #401 odnalazła pasję swojego życia

Natalia Micigolska zaczęła jeździć motocyklem w 2018 roku i od razu w pełni poświęciła się tej pasji. Były pierwsze sukcesy i niestety pierwsza pauza z powodu kontuzji.

Nie jeździsz motocyklem od dziecka, ta pasja pochłonęła Cię całkiem niedawno? Jak to się zaczęło?

Wszystko zaczęło się wtedy, gdy pojechałam z kolegą na zawody cross-country. Nie wiedziałam w sumie, czego się spodziewać, a kiedy zobaczyłam motocykle i wyścig – zakochałam się! Kilka miesięcy później zaczęłam jeździć motocyklem, było to w 2018 roku. Niedługo po kupnie pierwszego motocykla wystartowałam w pierwszych zawodach, co na pewno bardzo mi pomogło przy robieniu postępów.

Czyli od razu poczułaś, że to coś dla Ciebie?

Mało powiedziane! Od dziecka byłam związana ze sportem, ale dopiero, gdy zaczęłam jeździć motocyklami i się ścigać, poczułam, że to jest to, z czego nigdy nie będę potrafiła zrezygnować. Chcę uczestniczyć w tym sporcie do końca życia i słowo „pasja”, będzie tutaj dobrym określeniem.

Początki były trudne, czy też nauka i zdobywanie nowych umiejętności przychodzi Ci z łatwością?

Początki zawsze są trudne. Nie ukrywam, że motocykl jest ciężki i pamiętam, ile problemów mi sprawiało jego podnoszenie, bo w tym sporcie o upadek nietrudno, zwłaszcza na początku (śmiech). Jeśli chodzi o samą jazdę, to przyswajałam nowe umiejętności szybko, ponieważ miałam dużą dawkę motywacji. Grzecznie słuchałam i wcielałam w życie każdą radę, którą dostałam od bardziej doświadczonych osób. Chciałam się uczyć, dlatego było widać postępy. Jednak, jest to skomplikowany sport, dużo elementów składowych wchodzi w grę. Na pewno nie każdy się odnajdzie w takiej dziedzinie, trzeba to po prostu lubić.

Jakimi motocyklami najlepiej Ci się trenuje i startuje?

Próbowałam już swoich sił, chyba na wszystkich pojemnościach, zarówno 2t, jak i 4t. Najdłużej współpracuję z KTM EXC 200, trochę też jeździłam EXC 250, ale bardzo sobie upodobałam czterosuwy. KTM 200 EXC jest bardzo uniwersalny. Jego rozmiary oraz stosunek masy do mocy sprawia, że można go zabrać w każdy teren. Jest to bardzo wdzięczny motocykl, często nazywany setką z dołem, ale potrafi też pokazać pazur, kiedy wejdzie na obroty.

Patrzę aktualnie w stronę czterosuwów, którymi świetnie mi się jeździ na bardziej płaskich próbach enduro, czy torach motocrossowych. Przeważają nad 2t prowadzeniem, oddawaniem mocy, trakcją, czy hamowaniem silnikiem. Niestety gorzej już sprawdzają się w ciężkim terenie, biorąc pod uwagę gabaryty i środek ciężkości czterosuwowego „czołgu”. Dlatego wybór padł na leciutką, zwinną i skrętną 200, która jest optymalna na każdy rodzaj terenu i dyscypliny. Gdybym tylko miała możliwość posiadania dwóch motocykli, to nawet bym się nie zastanawiała nad zakupem 250 4t.

Kto Cię najbardziej w tym rozwoju wspiera? Masz nauczyciela/trenera?

Jeśli chodzi o mój rozwój, to największe podziękowania należą się Karguii Racing Team oraz Grzegorzowi Kargul. Miałam okazję z nimi współpracować i trenować, co otworzyło mi oczy na wiele rzeczy, a jego cenne rady i uwagi przyczyniły się do sprawnych postępów, i nauki popranej techniki jazdy. Dało mi to bazę do treningów i poprawy moich osiągnięć. Miałam też okazję uczestniczyć w treningach innych polskich zawodników, oraz oglądać najbardziej znane imprezy świata, takie jak: Erzberg, Megawatt, Getzen Rodeo itd.. Pozwoliło mi to podziwiać profesjonalnych zawodników i ich styl jazdy na żywo. Była to na pewno solidna dawka motywacji, jak i lekcja.

Niestety moja rodzina nie podziela motocyklowej pasji, ale mogę liczyć na ogromne wsparcie i motywację od przyjaciół, a także wspierających firm. Karguii zapewnia mi ubrania na motocykl i treningi, MeetFit Studio dba o moje przygotowanie fizyczne i kondycję, MPiątek Suspension dba o stan techniczny mojego KTM i serwisy. AG-Graphics zapewnia mi okleiny, żeby EXC 200 nienagannie się prezentowała podczas zawodów. VitalBox – zaopatruje mnie w codzienne posiłki w formie pudełkowej, a Wheel Sisters – zapewniają wsparcie kobiet w sportach motorowych.

Jest to bardzo kosztowny sport, więc tak naprawdę jeżdżę i startuję tyle, ile zarobię. Każda pomoc i wsparcie jest dla mnie nieocenione, bo otwiera mi to ścieżkę do dalszego rozwoju. Wiadomo, zdarzają się chwilę zwątpienia, ale trzeba to pokonać i jechać dalej!

Gdzie do tej pory startowałaś?

Zaczęłam od cyklu Pucharu Polski Południowej Cross-Country. W 2019 uczestniczyłam też w cyklu Pucharu Polski Enduro, którego nie udało mi się dokończyć, ze względu na kontuzję. Musiałam odpuścić ostatnie dwie rundy i zakończyć z niedosytem – jako II vice Mistrzyni Pucharu polski Enduro w klasie Kobiet.

W 2018 i 2019 udało mi się zająć pierwszą pozycję w generalce Pucharu Południa w Klasie Kobiet. W 2020 również zaliczę ten cykl, tylko ze zmianą klasy. Mam duże aspiracje, dlatego postanowiłam wystartować w klasie Senior 2 z mężczyznami. Jestem w stanie ścigać się w tej klasie, nie odstając od chłopaków, dlatego start przy dużej liczbie zawodników (zazwyczaj jest około 40-50) będzie dla mnie wartościowym doświadczeniem. Pierwszy start sezonu nie poszedł jeszcze po mojej myśli, z powodu wypadku na starcie. Ukończyłam zawody jako 34-ta na 43-ch zawodników – może, jak na kobietę w męskiej klasie to dobry wynik, ale na pewno niesatysfakcjonujący dla mnie. Już niedługo kolejna runda, więc mam nadzieję, ze uda mi się to zrekompensować!

Które zawody najlepiej wspominasz?

Zdecydowanie najlepiej wspominam szalony start w KTM Sklep Enduro Race w 2019 roku. Były tam dwie sekcje super enduro, z którym nie miałam wcześniej doświadczenia. Wyścig był podzielony na dwa, godzinne etapy. Pierwszy etap skończyłam na 108. pozycji na 143-ch zawodników w klasie Senior. Wtedy tak naprawdę uczyłam jazdy po przeszkodach, co skutkowało ogromną ilością upadków. Dramat! Jednak bogata w „super endurowe” doświadczenia, po bodajże godzinnej przerwie, wzięłam udział w drugim etapie wyścigu i już zajęłam 27. miejsce! Jak widać nadgoniłam sporo pozycji, a to miejsce wśród mężczyzn było bardzo dla mnie satysfakcjonujące! Dlatego puchar z tego wydarzenia stoi na honorowym miejscu, a Lidzbarku Warmińskiego i tej przygody nie zapomnę nigdy. Oczywiście będę się starała jeszcze poprawić ten wynik, trenując i nabierając więcej doświadczenia podczas wyścigów.

Miałaś okazję się przekonać, że ten sport wiąże się także z kontuzjami – czy i kiedy wrócisz do treningów?

Tak, miałam okazję się przekonać, że ten sport jest dosyć kontuzyjny. Do takich najpoważniejszych wypadków doszło w zeszłym roku, gdy skręciłam kolano, pechowo rozerwałam więzadła i uszkodziłam łąkotkę. To zakończyło się całkowitym unieruchomieniem stawu, z ryzykiem trwałego uszkodzenia i musiałam natychmiastowo poddać się operacji kolana. A nawet przeszłam dwie, we wrześniu i w styczniu. Kolano już jest w pełni sprawne, jednak żeby wrócić do treningów, będę musiała się poddać jeszcze jednej operacji, prawdopodobnie podczas najbliższej zimy.

Każdy, kto jeździ motocyklem terenowym wie, że co chwilę coś się dzieje… O upadki nietrudno, z lepszym lub gorszym skutkiem, dlatego przyzwyczaiłam się już do siniaków i otarć. Na szczęście, oprócz kolana, nic poważnego mi się nie stało i staram się minimalizować kontuzje odpowiednim przygotowaniem i dobrej jakości ochraniaczami.

Czyli po kolejnej operacji czeka Cię wiele pracy, żeby wrócić do formy sprzed wypadku?

Po kolejnej operacji samej łąkotki, myślę, że na wiosnę będę już w stanie zacząć trenować na motocyklu. Ten zabieg to taka formalność i doprowadzenie mojej nogi do dobrej sprawności, bez tych myśli z tyłu głowy, że coś jest jeszcze w niej nie tak.

Jakie masz plany na kolejne sezony?

Na pewno chciałabym spróbować swoich sił w Pucharze Polski Cross-Country, w klasie senior, oraz Pucharze Polski Enduro i Super Enduro w klasie kobiet. Wiadomo, mam też wymarzone starty na zawodach wyższej rangi. Jeśli chodzi o tego typu wydarzenia w Polsce, to na pewno na liście są: Redbull 111 Megawatt, KCH Enduro Dynamit, Beskid Hero, czy Tytan Extreme. Chciałabym też kiedyś spróbować swoich sił w hard enduro i wystartować na zagranicznym Drapak Rodeo lub King of The Hill w Rumunii. Nie umrę, jeśli nie stanę na starcie rundy Wess – Hawkstone Park, a do tego chciałabym też pojechać na Trèfle Lozérien do Francji lub/i wystartować w Mistrzostwach Europy Enduro. Tylko, jak wspominałam, jest to sport bardzo kosztowny, więc te plany będą weryfikować możliwości finansowe moje i sponsorów. 

Czy wiążesz swoją przyszłość z zawodami motocyklowymi?

Ciężko powiedzieć… Na pewno, póki mam zdrowie i możliwości, to będę startować. Chciałabym osiągać dobre wyniki, bo to ułatwia znalezienie sponsorów. Takie wsparcie pozwoliłoby mi dalszy rozwój i starty w ważniejszych zawodach. A jak się to wszystko potoczy, to nie jestem w stanie powiedzieć…

Jedno jest pewne, że jeszcze będę czerpała z tego sportu ile mogę, bo jestem w nim zakochana. Jazda motocyklem sprawia mi ogromną radość, a moje życie bez tego byłoby puste. Czasami tak siadam i myślę, co bym robiła, jakbym tego nie miała? Pewnie szukałabym czegoś, co miałoby mi zastąpić zawody i motocykl. Takie życie, jakie prowadzi większość moich rówieśników, czyli oglądanie seriali na netflixie i imprezy – mnie nie satysfakcjonuje. Jestem takim typem człowieka, który bardzo chce się rozwijać, a teraz mam taką szansę, dlatego będę robić wszystko, żeby jej nie zmarnować!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze