Edyta Klim

Można wejść w motorsport od zera – wywiad z Agnieszką Ekert

Agnieszka Ekert to tegoroczna debiutantka w klasie 2-Picanto mistrzostw Polski. Opowiedziała nam o swojej drodze do WSMP oraz podsumowała swoje pierwsze wyścigi w tym cyklu.

Jazda samochodem była Twoim marzeniem i pasją od samego początku? Czy były i jakie momenty przełomowe w tej pasji?

Zawsze lubiłam się przemieszczać samochodem, ale moja przygoda ze świadomą jazdą samochodem zaczęła się od pewnej podbramkowej sytuacji drogowej, z której udało mi się wyjść bez szwanku. Po tym zdarzeniu zdecydowałam się udać na kurs doskonalenia techniki jazdy w Automobilklubie Wielkopolskim. Byłam pierwszy raz na torze Poznań, była to zima 2011 roku. Było cudownie, zajęcia były ciekawe i pouczające, ale w zasadzie na tym się skończyło. Kolejny raz na szkoleniu tego typu pojawiłam się dopiero dwa lata później, potem znowu za rok. Zaczęłam się troszeczkę bawić autem, kręcić bączki na parkingach na śniegu i odkryłam Track Day. Przez trzy lata z rzędu, parę razy do roku, jeździłam na Track Day seryjnym kompaktem, korzystając od czasu do czasu z pomocy instruktorów, zapewnianych przez organizatora imprezy. Uzupełniałam też wiedzę o technice jazdy z dostępnych na rynku podręczników jazdy wyścigowej (w języku angielskim, jestem tłumaczem przysięgłym). Czułam ogromny głód informacji i zaczęło mnie to wciągać. Poznałam sporo osób o podobnych zainteresowaniach – raczej panów, bo zazwyczaj byłam jedyną kobietą na torze, czasami jedną z dwóch. Byłam też parę razy na szkoleniu dla kierowców w ośrodku szkoleniowym w Bednarach, zaczęłam jeździć na Power Stage znowu seryjnym autem: Peugeotem 107.

Potem stałaś posiadaczką pucharówki? Czy od razu było to powiązane z decyzją o startach w WSMP?

Bardzo długo odkładałam decyzję o zakupie samochodu przeznaczonego do sportu, na wypadek, gdybym doszła do wniosku, że to nie dla mnie. Około dwa lata temu poczułam jednak, że doszłam do kresu możliwości mojego Peugeota. Poprosiłam instruktora, żeby wsiadł ze mną do auta i zweryfikował, czy faktycznie tak jest. Trochę się obawiałam, czy nie będzie kpił z malucha, ale nic z tych rzeczy. Jego zdaniem wyciskałam z auta ok. 90%, a jak mi uzmysłowił w jaki sposób uzyskać pozostałe 10%, to się zwyczajnie (tak po babsku) przestraszyłam i zdecydowałam, że bez klatki nie będę nawet próbować. Porozmawialiśmy o tym jakie auto kupić, żeby było w miarę nowe, tanie w utrzymaniu, pozwalało na rozwój kierowcy i dawało porównanie z innymi zawodnikami. Okazało się, że pucharowe Picanto spełnia te wytyczne i będzie idealne. Nie bez znaczenia był również fakt, że Picanto jest dopuszczone do ruchu, zarejestrowane, ma aktualne badanie techniczne i OC, więc mogę wszędzie nim dojechać na kołach (chociaż to niezbyt komfortowe). Samochód kupiłam w bardzo banalny sposób – przez jeden z bardzo popularnych portali internetowych. W ogóle nie planowałam startów w WSMP, po prostu chciałam dalej doskonalić technikę i cieszyć się jazdą w bezpiecznym warunkach.

I miałaś już dużo większe możliwości samochodu do wykorzystania?

Po zakupie Picanto miałam wielkie oczekiwania, ale niestety na pierwszym Track Day nowym nabytkiem okazało się, że w ogóle nie umiałam nim szybko jechać. Wszystkie niedociągnięcia w technice jazdy zostały boleśnie obnażone, a stoper był bezlitosny i okrutny… Od tego momentu się zawzięłam! Zaczęłam jeździć naprawdę sporo, 6 Track Day’ów w roku, podobna liczba Power Stage i poznańskie Superoesy. Ponownie poprosiłam o pomoc instruktora. A na wyrobienie licencji wyścigowej namówił mnie w zeszłym roku Darek Nowicki, który przyjął mnie do swojego zespołu, za co jestem mu ogromnie wdzięczna.

Czy debiut w WSMP to duże wyzwanie? Jak sobie to wyobrażałaś a jak właściwie było?

W sezonie 2017 wystartowałam w czterech rundach WSMP, rozgrywanych w trakcie dwóch weekendów. Przed pierwszym startem nie wiedziałam kompletnie czego oczekiwać. Wyobrażałam sobie na zmianę, że rozbijam samochód w spektakularnej kolizji, albo że jadę sama na końcu i nie mam się z kim ścigać (śmiech). O ile z jazdą na tym etapie radziłam sobie już dosyć dobrze, to nie miałam bladego pojęcia o ściganiu się ani żadnych wcześniejszych z tym doświadczeń. No może poza towarzyskimi kartingowymi „Zawodami o Złote Kalesony”, na których pierwszy raz poważnie pomyślałam, że może spróbuję wystartować w mistrzostwach Polski? Starałam się szczerze samej sobie odpowiedzieć, jakie mam dobre strony i jak je wykorzystać podczas wyścigu. Miałam strategię i plan działania, pomysł na znalezienie kolejnej sekundy i jestem w miarę zadowolona z przebiegu zawodów, mimo braku szans na podium. Z mojego punktu widzenia mój debiut w WSMP był zaskakująco udany, nie spodziewałam się tego i jest to kolejny etap w moim rozwoju jako kierowcy.

Poprzeczka jest postawiona wysoko?

Panowie niestety są szybsi ode mnie i prezentują wysoki poziom, a ja nie jestem tak konkurencyjna jak mi się wydawało. Dlatego po prostu cieszę się, że ukończyłam wszystkie wyścigi i udało mi się nawiązać walkę – czasem tylko dojść innego zawodnika, czysto wyprzedzić, dostać parę niebolesnych nauczek na przyszłość. Wydaje mi się, że mam dobry kontakt z zespołem, docieramy się. Dla mnie osobiście bardzo ważne jest to, że jestem samodzielną zawodniczką i nie jestem przez nikogo prowadzona za rękę. Czasem korzystam ze wsparcia merytorycznego, mam do kogo zadzwonić w razie potrzeby i poprosić o pomoc, ale w zasadzie do wszystkiego doszłam sama. Mimo, że przez brak trenera robię wolniejsze postępy, to sprawiają mi one ogromną satysfakcję. Odczuwam ogromną radość z jazdy.

Jak się czujesz w tej całej, wyścigowej otoczce? To dla Ciebie nadal frajda i zabawa czy już pełen profesjonalizm i mistrzowski poziom zawodów?

Pod wpływem startów w WSMP stopniowo zmienia się moje podejście do współzawodnictwa. Staram się zachowywać luz i dystans, który mi towarzyszył podczas zawodów amatorskich, ale coraz mniej mi się to udaje. Początkowo z niedowierzaniem przyglądałam się, jak zawzięcie rywalizują ze sobą mężczyźni, a teraz również zaczynam chcieć – jeżeli nie wygranej, to przynajmniej dobrego wyścigu. Profesjonalna atmosfera towarzysząca zawodom bardzo podbudowuje moje ego! Lansuję się w kombinezonie (ze zbyt długimi rękawami i bardzo, bardzo ciepłym), uwielbiam być w aucie, ale po zakończeniu zawodów do głosu dochodzi wiele negatywnych emocji. Często towarzyszy mi złość i frustracja, uczucie bezsilności, zniechęcenie. Trudno trzymać fason, gdy nie można dogonić piętnastolatka, który właśnie przeszedł do samochodów z kartingu. Oczywiście bilans wypada na plus, inaczej nie byłabym w stanie tego robić i planować kolejnego sezonu.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia? Będą kolejne wyścigi?

W przyszłym roku planuję pojechać dwa albo trzy weekendy wyścigowe, w zależności od dostępności środków finansowych, jednakże chcę, żeby podstawą mojej działalności nadal pozostał trening, a zawody stanowiły przysłowiową wisienkę na torcie. Przede wszystkim w mojej technice jazdy jest jeszcze nadal dużo do poprawy, muszę zmniejszyć dystans dzielący mnie od chłopaków, a to mnie bardzo motywuje. Bardzo liczę na rozwój klasy 2-Picanto w przyszłym sezonie i pojawienie się zawodników na poziomie podobnym do prezentowanego przeze mnie.

Także kobiet? Jakbyś je zachęciła do startów w WSMP?

Pojawienie się innej kobiety w klasie prawdopodobnie spowodowałoby, że zaciągnęłabym kredyt na topowe przygotowanie auta i odkryła w sobie pokłady waleczności i odwagi, o których istnieniu jeszcze nie mam pojęcia (śmiech). Nie mam za bardzo pomysłu, jak skutecznie zachęcić kobiety do startów w WSMP. Może zainspiruję je własnym przykładem, że można wejść w motorsport od zera i dawać sobie radę na zawodach? Nikt nie daje mi odczuć, że jestem na torze niemile widziana, ale z drugiej strony nie ma też żadnej taryfy ulgowej i nikt nie trzyma dla mnie otwartych drzwi. Jest dla mnie oczywiste, że aby tutaj osiągnąć sukces trzeba włożyć w to mnóstwo czasu, pracy i pieniędzy oraz jeździć i myśleć jak mężczyzna, albo przynajmniej młodziutki eks-kartingowiec. Szalenie istotne jest wsparcie życzliwych osób, które napędza do działania i daje siłę.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

EUCO odzyskuje takie odszkodowania. Czytałam, że potrafią naprawdę duże sumy wywalczyć.

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze