Motozakręcona Olga na Speed Day w Alcarras

Właśnie zaczęła prowadzić bloga, a jej jednym z pierwszych materiałów jest relacja z wyjazdu motocyklowego na Speed Day w Hiszpanii.

Od kiedy tylko pamiętam, moja fascynacja i zauroczenie motocyklami wiązała się z jednośladami sportowmi. Zawsze pociągały mnie wyścigi, prędkość i adrenalina towarzysząca sportowej jeździe motocyklem.  Myślałam o tym jednak jak o emocjonującym i pięknym filmie, marzeniu, a nie o czymś rzeczywistym i przystępnym właśnie dla mnie.

Galeria zdjęć Olgi z wyjazdu na tor Alcarras w Hiszpaniitutaj.

Olga na torze w Alcarras – Speed Day w Hiszpanii.
fot. z archiwum Olgi
Olga na torze w Alcarras – Speed Day w Hiszpanii.
fot. z archiwum Olgi

Moje przekonanie częściowo zmieniły coraz częstsze odwiedziny naszego lubelskiego toru kartingowego, gdzie szlifowałam umiejętności i uczyłam się, jak jeździć sportowym motocyklem. Nadal jednak z pewną dozą niepokoju i strachu myślałam o „dużych”, prawdziwych torach wyścigowych.  Wszystko zmieniło się pół roku temu, we wrześniu, kiedy postanowiłam spontanicznie pojechać na kończący sezon Speed Day.

Speed Day to cykl motocyklowych imprez organizowanych min. na torze Poznań, gdzie można pojeździć po obiekcie, na którym odbywają się np. Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski – wszystko to pod okiem instruktorów. Na imprezach Speed Day jest podział na grupy, a każda grupa ma osobne sesje na torze. Poszczególne grupy różnią się poziomem doświadczenia i umiejętności. Jest więc grupa dla początkujących, gdzie jeździ się z instruktorami, którzy pomagają świeżakom w okiełzaniu toru.

Na poznańskim torze radziłam sobie jak na pierwszy raz całkiem nieźle i po tym doświadczeniu, nabrałam wiary, że wyścigowa jazda motocyklem może być także dla mnie.

Olga na torze w Alcarras – Speed Day w Hiszpanii.
fot. z archiwum Olgi

W styczniu, gdy temperatura była mocno na minusie, a za oknami szalały wichury śnieżne, dostałam maila od organizatora Speed Day – Artura Urbańskiego, że szykuje się super wyjazd na rozpoczęcie torowego sezonu w Alcarras, w słonecznej Hiszpanii. Pomysł bardzo przypadł mi do gustu i od chwili podjęcia decyzji o wyjeździe odliczałam dni w kalendarzu do daty wylotu – 12 marca.

Jak wyglądało to od strony organizacyjnej? Każdy miał możliwość wyboru jak przybędzie do Alcarras. W grę wchodziły dwie opcje: przyjazd do punktu docelowego własnym busem z motocyklami na pace lub Speed Day oferował transport motocykli i moto-akcesoriów w obie strony własnym TIRem – wówczas właściciele motocykli lecieli samolotem. Dla własnej wygody i komfortu wybrałam tę drugą możliwość, zwłaszcza, że bardzo lubię latać samolotem.

W ofercie wyjazdu, oprócz trzydniowego jeżdżenia po cudownym torze w Alcarras , był wliczony nocleg w hotelu ze śniadaniem, transport z lotniska / na lotnisko oraz z toru do hotelu i z powrotem (poruszaliśmy się w trzyosobowych grupkach wynajętymi przez SD autami), kostki pomiarowe do mierzenia czasu na torze oraz pożegnalna, jakże urocza, pyszna i miła kolacja w samej Barcelonie ostatniego dnia.

Co do samego toru, zachwyciła mnie jego infrastruktura i zagospodarowanie. Tor jest położony na uboczu z dala od miast. Na jego terenie znajduje się kilkanaście dobrze wyposażonych boksów dla motocykli. W pobliżu znajduje się bar / restauracja. Sygnalizacja na torze jest zorganizowana przy pomocy kolorowych świateł, a nie flag, co znacznie ułatwia jazdę. Sam tor ma dość dobrą nawierzchnię, jest dość trudny techniczne, ma dużo lewych zakrętów i dwie nie za długie proste. Długość toru ok. 3,72 kilometra.

Podsumowując SD w Alcarras: wyjazd trwał pięć dni: wtorek przylot i odwiedziny na torze, czwartek, piątek oraz sobota jeżdżenie po torze od rana do wieczora (wieczorami jakiś San Miguel – lokalne piwko – także się niektórym przydarzało), w sobotę po opuszczeniu toru wyjechaliśmy do Barcelony na pożegnalną kolację, w niedzielę udało nam się krótkie zwiedzanie Barcy, a zaraz po tym wylot do Polski.

Moje wrażenia: było po prostu cudownie. Definitywnie przekonałam się do jazdy torowej, nabrałam pewności siebie co do mojej jazdy motocyklem oraz ogromnego powera. Dzięki cudownym, mega doświadczonym instruktorom, którzy asystowali, udzielali porad i wskazówek każdego dnia, bardzo dużo się nauczyłam i dowiedziałam o technice jazdy (pozdrawiam Huberta, Sławka oraz Tomka). Jako kobieta byłam traktowana w sposób bardzo fajny i przyjazny, nikt się nie śmiał, nie docinał, każdy starał się pomóc i dodawał otuchy. Czułam się jak w wielkiej, wesołej i wspierającej się wzajemnie rodzinie. Organizatorzy każdego dnia dbali o naszą po-treningową integrację, min. byliśmy wspólnie całą ekipą na bardzo dobrej kolacji w barcelońskiej restauracji. Poznałam wiele interesujących, przemiłych osób.

Olga na torze w Alcarras – Speed Day w Hiszpanii.
fot. Speed Day, z archiwum Olgi

Mówi się, że podróże kształcą, ale takie wypady kształcą intensywnie pod wieloma kątami. Mój wniosek na przyszłość to nie bać się jechać w nieznane i przełamywać swoje ograniczenia, ponieważ za naszymi ograniczeniami jest jeszcze piękniejszy i ciekawszy świat. Nie ma co ograniczać się także swoją płcią! Ten wyjazd ugruntował we mnie przekonanie, że sportowa jazda motocyklem może być dla każdego.
Polecam każdemu!

Po więcej relacji z moich motowyjazdów oraz ciekawe informacje zapraszam na mojego nowego bloga: www.motozakrecona.pl

Z pozdrowieniami, Olga

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze