Edyta Klim

Motocyklowe działanie w trybie awaryjnym

Motocykl daje poczucie wolności, ale jednocześnie poruszanie się nim w ruchu ulicznym, momentami daje realne poczucie zagrożenia, aż po sytuacje, gdy to zagrożenie kończy się tragedią. Czy da się tego uniknąć?

Sytuacje zagrożenia podczas jazdy motocyklem nie zdarzają mi się, jakoś szczególnie często. Wynika to zapewne z tego, że na swoje wycieczki motocyklowe wybieram mniej ruchliwe drogi i unikam wielkich miast. Lubię odludne miejsca i cieszę się, gdy dane mi jest zobaczyć przyrodę w czystej jeszcze postaci.

Najczęściej sytuacją zagrożenia są dla mnie kierowcy samochodów, którzy zabierają się do wyprzedzania, mimo że jadę z przeciwnego kierunku lub wymuszający pierwszeństwo na skrzyżowaniach. Gdy miałam mały staż motocyklowy, to sytuacje zagrożenia potrafiłam wywołać sobie też sama np. wyprzedzając zbyt wolno, na niedobranym biegu.

Reakcja w jednej i drugiej sytuacji odnosi się jednak do tej samej umiejętności – panowania nad motocyklem i nad własnym stresem w danym momencie.

Wydawało mi się, że panuję nad wszystkim, dopóki samochód jadący mi na czołówkę, nie pojawił się nagle, tuż przede mną. Czy miałam czas pomyśleć, co mam robić? No nie! Nie zdążyłam nawet odruchowo wcisnąć hamulec. Czasu na reakcje miałam tyle, że nawet wypowiedzenie klasycznego w tej sytuacji: „O k….”, skończyłabym na „O”. Piszę ten tekst, więc żyję. A jak to się stało? Nie wiem… Ot, tak automatycznie.

Zakwalifikowałam tą sytuację do kategorii cudu. Co pamiętam? Srebrną maskę i paskudne, żółte światła centralnie na wprost. Zatańczyłam kierownicą ze stresu i odbiłam w prawo, wprost na metrowe barierki z 3-ma grubymi linami. Potem mam dziurę w odbiorze rzeczywistości, świadomość mi wróciła, jak znowu znalazłam się na środku swojego pasa. Unik był na tyle skuteczny, że lusterko samochodu ani barierki mnie nie dotknęły.

Czy to by mi się udało 2, 3 lata temu? Obawiam się, że nie… Ponad 12.000 km każdego sezonu, ćwiczenie moto gymkhany, ze 3 wyjazdy szkoleniowe na tor – to umiejętności i wiedza, która właśnie uratowała mi życie. I wiem, jak wiele jeszcze nauki przede mną, bo nie jestem wcale żadnym, motocyklowym asem. Nadal zdarza mi się popełnić błąd i nadal moje panowanie nad motocyklem nie jest idealne. Jednak mam tą świadomość, więc staram się nadal rozwijać. Bo te umiejętności budują odruchy, które zadziałają wtedy, gdy czasu na „pomyślenie” jest zbyt mało.

Warto znać możliwości swoje i motocykla, by reakcja na zagrożenie była nieprzypadkowa. Podczas wyprzedzania można przeanalizować sytuację, gdy zmuszeni jesteśmy szybko wrócić na swój pas. Zastanowić się w którym momencie wyprzedzania lepiej przyśpieszyć i zakończyć manewr, a kiedy zahamować i wrócić za wyprzedzany pojazd – bo tutaj tyle samo zależy od umiejętności jeźdźca, co i mocy motocykla.

Bardzo ważne jest opanowanie hamowania awaryjnego i wiedza, ile czasu i miejsca na nie potrzebuje nasz motocykl. Do nagłych manewrów uniku świetnie przygotować mogą różne układy slalomów lub ćwiczenia moto gymkhany. Nie muszę chyba wspominać, że każdy motocykl powinien być w 100% sprawny, mieć dobre opony i skuteczne hamulce.

Co jeszcze, oprócz ćwiczeń, można zrobić, by przygotować się na działanie w trybie awaryjnym na motocyklu? Można wyćwiczyć sobie takie reakcje w wyobraźni. Na spokojnie zastanowić się, co zrobię, gdy mnie to spotka? Wizualizować sobie różne sytuacje zagrożenia, obejrzeć kilka filmików z motocyklowych wypadków i zastanowić się, co można zrobić, by scenariusz takiej sceny zakończyć jednak pozytywnie. Oczyma wyobraźni zobaczyć siebie, jak z opresji wychodzę bez szwanku.

Może się to komuś wydawać głupie, ale po pierwsze, gdy będziemy potrafili „przewidywać” pewne zagrożenia, to możemy zyskać, te kilka sekund na działanie, ratujące nasze życie. A po drugie – nasz mózg oswojony z daną sytuacją zagrożenia, uruchomi właściwe reakcje automatycznie, nawet gdy stres odetnie nam świadomość.

Doskonałą lekturą w tym temacie będzie książka Davida L. Hough pt. „Strategie uliczne”, która jest lekturą lekką i przyjemną, a jednocześnie rozwijającą wyobraźnię, jeżeli chodzi o zagrożenia czyhające na motocyklistę.

Bo każdy motocyklista na swojej drodze, prócz cudownych chwil ze swoją maszyną, prędzej czy później napotka także takie, które zmrożą krew w żyłach. Warto być na nie gotowym!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze