Motocykliści to samo zło? Film

„Dawcy organów”, „wariaci na przecinakach” - każdy z wielbicieli jednośladów słyszał mnóstwo pejoratywnych określeń obejmujących całą brać motocyklową. Pierwsza reakcja na takie słowa to oczywiście: "Przecież nie wszyscy tacy jesteśmy!". Oto film, który pokazuje inną stroną bycia motocyklistą.

Większość jeździ rozsądnie i stara się nie powodować zagrożeń. Owszem, „odkręcamy” czasem, ale to odkręcenie manetki na drodze szybkiego ruchu, czy w czasie manewru wyprzedzania, trudno nazwać brawurą. Nie twierdzę oczywiście, że wszyscy jesteśmy święci. Stanowimy jednak spory procent użytkowników dróg i jak w każdej dużej grupie i tu zdarzają się idioci. Problem polega na tym, że tacy nieodpowiedzialni „ściganci” najczęściej rzucają się w oczy (i uszy). Pędzący z szalonymi prędkościami przez miasto, czy ścigający się nocą po ulicach na motocyklach z głośnymi wydechami: to oni budują wizerunek ogółu. Trudno go poprawić kiedy tym, co najczęściej czytamy o motocyklistach, są nagłówki typu „nietrzeźwy motocyklista rozbił się na terenie osiedla mieszkalnego”.

Sama widziałam ostatnio taki wypadek: na osiedlu, gdzie obowiązuje ograniczenie 30 km/h (strefa zamieszkania) motocyklista pędził ponad 100 km/h i na moich oczach uderzył w wyjeżdżający z bocznej uliczki samochód. Fakt, miał pierwszeństwo, ale znacznie przekroczył prędkość, a do tego okazało się – a jakże – że jest pod wpływem alkoholu. Przez chwilę moja motocyklowa solidarność była po jego stronie (uczestniczyłam w akcji ratunkowej, na szczęście nie ucierpiał zbytnio). Jednak po chwili refleksji pozostała złość: dlaczego on jechał jak idiota? Czemu wsiadł na motocykl po alkoholu? Byłam zła. Nie dlatego, że złamał przepisy, ale dlatego, że będzie bohaterem kolejnego nieprzyjemnego nagłówka, że znów usłyszę sąsiadki rozmawiające pod sklepem: „A słyszała pani, ci wariaci na motocyklach znów tu szaleją, że też rady na takich nie ma!”

Powtórzę: jako członek społeczności motocyklowej wiem, że nie wszyscy jeżdżą w ten sposób. Niestety w oczach opinii publicznej właśnie te negatywne przykłady są najbardziej widoczne. Czy możemy jako społeczność coś zmienić? Jak możemy sprawić, by wybryki tych bezmyślnych kierowców jednośladów nie odciskały piętna na całej grupie motocyklistów?

Może warto przedsięwziąć zbiorową akcję, która będzie bardziej widoczna? Samo jeżdżenie zgodnie z przepisami i używanie zdrowego rozsądku oraz prosta uprzejmość na drodze nie pomogą. One nie są spektakularne, nikt nie mówi pod sklepem „A wie pani, wczoraj jechałam przez miasto i widziałam motocyklistę, który jechał zgodnie z przepisami”. Normalna jazda, czy zwykła uprzejmość nie zostają w pamięci; nie wystarczą, by stworzyć pozytywną wizję.

Być może pomogłaby jakaś spektakularna akcja? Może taki „Eksperymentalny Sygnał Dobra”, jak na poniższym filmie z Rosji – gdyby ludzie zaczęli zauważać takie akty życzliwości, zmienili by zdanie o motocyklistach jako grupie? Nie wiem jak Wy, ale ja myślę, że warto spróbować.

Nie bądźmy zwyczajnie życzliwi dla innych kierowców na drogach. Bądźmy spektakularnie życzliwi. Zsiadajmy z motocykli, pomagajmy pieszym, staruszkom, dzieciom, psom. Reagujmy, dajmy przykład. Nie wiem, czy to przyćmi złą sławę bezmyślnych kierowców, ale może sprawić, że po prostu poczujemy się lepiej. I my, i osoby, którym pomogliśmy. Zatem: do dzieła!

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze