Katarzyna Frendl

Mercedes Vision V: gdzie podziała się motoryzacja, a pojawił się… 65-calowy telewizor?

Los Angeles. Miasto snów, przepychu i gwiazd. To właśnie tutaj, w sercu Kalifornii, na Pebble Beach Automotive Week 2025, Mercedes-Benz zaprezentował światu coś, co ma być przyszłością motoryzacji.

Spis treści

Oto auto, które ma oszałamiać, zachwycać i definiować na nowo luksus. Zaprezentowano samochód, który przestał być samochodem, a stał się salą kinową, salonem gier i salą koncertową. Oto Vision V, zapowiedź przyszłego topowego modelu Mercedes-Benz VLS. Ale czy na pewno tego chcemy? Czy taka jest przyszłość, za którą tęsknią prawdziwi fani motoryzacji?

Czy to jeszcze motoryzacja, czy już technologiczny show?

Na pierwszy rzut oka, Vision V to oszałamiająco elegancka limuzyna. Łączy w sobie tradycyjne, luksusowe materiały z futurystycznymi, zaawansowanymi technologicznie elementami. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Mercedes-Benz nie pokazał nam samochodu, który ma duszę. Pokazał nam przestronne MPV, które ma być „Grand Limousine” dla prywatnych klientów, ale w swojej istocie to jedynie opakowanie dla technologii. A ta technologia, choć imponująca, zbytnio oddala się od tego, czym zawsze był Mercedes – od synonimu motoryzacyjnej doskonałości.

Karaoke w limuzynie: nowy poziom luksusu…

Zastanawiam się, co czułby twórca pierwszego Mercedesa-Benza, widząc ten cyfrowy salon. Bo „Private Lounge” to nie jest kabina kierowcy. To miejsce, w którym na pasażerów czeka 65-calowy ekran kinowy wysuwany z podłogi, z technologią Dolby Vision i systemem dźwięku przestrzennego z 42 głośnikami. Siedem projektorów tworzy efekt 360-stopniowej panoramy, a boczne okna stają się dodatkowymi „ekranami”. Całość dopełnia oświetlenie ambientowe, które dostosowuje się do rytmu muzyki. A wisienką na torcie jest nowa funkcja… karaoke. Tak, dobrze czytacie. Mercedes-Benz stawia na karaoke, bo po sukcesie w Chinach (dzięki chińskiej piosence), udostępniono wersję angielską, aby amerykańscy klienci również mogli oddać się tej, jakże „motoryzacyjnej” rozrywce.

Mercedes VLS: luksusowe MPV, które udaje… salę kinową?

Czy to jeszcze jest samochód, czy już mobilny salon gier i jeżdżące kino? Jesteśmy świadkami ewolucji, w której cel podróży przestaje mieć znaczenie, a ważny staje się tylko i wyłącznie sposób spędzania czasu w środku. Mercedes Vision VLS stawia na imersyjne, cyfrowe doznania, na wrażenia, które przenoszą pasażerów w zupełnie inny, wirtualny świat. Gdzie w tym wszystkim jest przyjemność z prowadzenia? Gdzie emocje, które zawsze towarzyszyły jednym z najlepszych samochodów świata? Gdzie pasja do jazdy, która na Pebble Beach była zawsze celebrowana?

To, co kiedyś było wyrazem statusu i inżynieryjnego geniuszu, dziś staje się kolejnym gadżetem technologicznym. Oczywiście, muszę oddać, że zastosowane rozwiązania technologiczne są imponujące. Ekran o rozdzielczości 4K, technologia HDR Dolby Vision, haptyczne doznania dzięki czujnikom w fotelach – to wszystko brzmi jak sci-fi, które stało się rzeczywistością. Ale czy ta rzeczywistość zaspokoi serce prawdziwego petrolheada?

Mercedes-Benz chce wprowadzić na rynek nowe modele MPV, nazwane „Grand Limousines” – VLE z maksymalnie ośmioma miejscami i VLS, które ma zdefiniować nowy segment luksusu. Obie te linie mają opierać się na nowej, modułowej architekturze VAN.EA. I chociaż Mercedes mówi o rozróżnieniu między vanami a luksusowymi limuzynami, to patrząc na Vision V, mam wrażenie, że te granice zacierają się w niepokojący sposób. VLS rozszerzy portfolio MPV marki, co samo w sobie jest stwierdzeniem, które powinno dać do myślenia wszystkim fanom klasy S czy Maybacha. Czy tradycyjna, dystyngowana limuzyna ma zniknąć, ustępując miejsca mobilnym, multimedialnym kapsułom?

Wizja przyszłości, która niepokoi

Dla mnie Vision V to symbol zmian, które budzą niepokój. Zamiast skupiać się na tym, co najważniejsze w motoryzacji – na jeździe, na inżynierii, na designie, który zapiera dech w piersiach – marki luksusowe podążają ścieżką, która prowadzi w stronę zabawek technologicznych. Mam wrażenie, że Mercedes stracił nieco z oczu to, co czyniło go wyjątkowym.

Z drugiej strony, trudno mi oprzeć się pytaniu, które z pewnością zadaje sobie wielu z nas: czy to nie jest po prostu odpowiedź na potrzeby nowego pokolenia klientów? Pokolenia, dla którego smartfon i tablet są ważniejsze niż silnik V8. Pokolenia, które chce mieć wszystko na wyciągnięcie ręki – od kina, przez biuro, aż po salę koncertową. I to w drodze do celu. Jeśli tak, to Mercedes-Benz Vision VLS jest idealnym odzwierciedleniem tych pragnień.

Ale czy to właśnie o to chodzi w motoryzacji? Czy przyszłość to luksus zamknięty w skorupie, która służy jedynie do przewozu pasażerów od punktu A do punktu B, jednocześnie zapewniając im w pełni wirtualne doświadczenia? Ja jednak wolałbym zobaczyć Mercedesa, który budzi emocje na drodze lub torze, a nie tylko na ekranie.

A wy, co myślicie? Czy Vision V to krok w przyszłość, czy tylko luksusowy gadżet na kołach?

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze