Kamila Nawotnik

Mercedes-Benz Safety Experience – sprawdziłyśmy, dlaczego warto

Nie jesteśmy jasnowidzami i nie możemy przewidzieć, w którym momencie jazdy samochodem zostaniemy postawieni w sytuacji zagrażającej życiu, wymagającej od nas szybkiej, przemyślanej i skutecznej reakcji. Możemy jednak próbować przygotować się na niespodziewane i kształtować właściwe odruchy, które kiedyś być może uratują życie - nie tylko nam.

Oferta szkoleń z zakresu bezpieczeństwa jest coraz bogatsza i każdy, kto ma okazję skorzystać z tej inicjatywy, powinien się na to zdecydować. Wiemy, co mówimy – osobiście sprawdziłyśmy, jak bardzo wpływają one na zmianę świadomości kierowcy, biorąc udział w Mercedes-Benz Safety Experience. 

Jak wskazuje nazwa, celem szkolenia jest poprawa świadomości kierowców tak, aby ich jazda była maksymalnie bezpieczna dla nich oraz pozostałych uczestników ruchu drogowego – a jest nad czym pracować. Z policyjnych statystyk wynika, że w 2018 r. na polskich drogach doszło do ponad 31 tys. wypadków, w których zginęło 2 865 osób. W większym lub mniejszym stopniu były one wynikiem nadmiernej prędkości, braku umiejętności wystarczających do opanowania pojazdu oraz nieświadomości zagrożeń czyhających na drodze.  

Kto może wziąć udział?

Program Mercedes-Benz Safety Experience dedykowany jest klientom marki, ale uspokajamy fanów konkurencji – podobne kursy oferują także inne koncerny oraz niezależne akademie. Szkolenie prowadzi 12 doświadczonych instruktorów, którym przewodzi rajdowy Mistrz Polski Robert Hundla. Każdy z nich dysponuje ogromną wiedzą połączoną z poczuciem humoru i bardzo chętnie odpowiada na pytania, dokładnie tłumacząc działanie poszczególnych systemów dostępnych w autach marki oraz dzieląc się wskazówkami polepszającymi technikę prowadzenia.  

Jak to wygląda?

Cykl obejmuje 21 jednodniowych spotkań, organizowanych w okresie od czerwca do października. Kurs odbywa się na trzech obiektach w Polsce – nasza redakcja zameldowała się na torze Modlin, gdzie oddano nam do dyspozycji najnowsze modele klasy A, B, C, CLA, E oraz GLE. W przyszłości flotę uzupełnić ma także elektryczny EQC. Szkolenie współorganizowane z marką Continental obejmuje 5 modułów, a zgodnie z zasadą, że koncentracja najwyższa jest na początku, na powitanie serwowany jest krótki wykład teoretyczny. Już ten punkt zrywa klapki z oczu – czy wiedzieliście, że powierzchnia, na jakiej ważący przeciętnie półtorej tony samochód dotyka podłoża, to na każdą oponę średnio jedna kartka A4? I to przy założeniu, że mamy świeże ogumienie i dobre warunki do jazdy. Wraz z zużyciem bieżnika, pole styku jest coraz mniejsze, a wydłużeniu ulega droga hamowania. Porównując letnie opony z bieżnikiem 8 mm (nowe) z takimi o grubości gumy 1,6 mm (bardzo, bardzo mocno zużyte) droga hamowania na mokrej nawierzchni przy prędkości 125 km/h zwiększa się z 71 m do – uwaga! – aż 199 metrów.  

Uczestnicy Mercedes-Benz Safety Experience zostają podzieleni na grupy, które wymieniają się na poszczególnych modułach tak, aby wszyscy zostali przeszkoleni w pełni. Program obejmuje radzenie sobie z nad- i podsterownością oraz balansowanie środkiem ciężkości auta w taki sposób, aby bez gwałtownych i niepotrzebnych ruchów umieć znaleźć optymalny tor jazdy i w razie potrzeby skutecznie skrócić drogę hamowania awaryjnego. Za sterami CLA 220 Coupe ćwiczyliśmy utrzymanie obranego pasa ruchu podczas jazdy po mokrym okręgu oraz slalom z nagłą przeszkodą, a następnie przesiedliśmy się do Klasy C Kombi oraz E 220, które rzuciły nam wyzwanie na szarpaku. Na takich ćwiczeniach dobrze widać także różnice pomiędzy sterowaniem w poszczególnych autach. Niby jedna marka, ale dopiero tak można przekonać się jak wiele zmienia masa, wymiary i zbalansowanie danego pojazdu. Z jednej strony każdy samochód zachowuje się inaczej, a z drugiej każdy kierowca ma inne wrażenia po spotkaniu z danym modelem. Widać to także w sytuacji ekstremalnej jak hamowanie awaryjne z ominięciem przeszkody po wejściu w poślizg. To logiczne, że każde auto potraktuje ten przejazd po swojemu, a jednak spore rozbieżności pojawiają się nawet pomiędzy Klasą A w wersji hatchback i limuzyna. To do kierowcy należy wyczucie zwyczajów pojazdu i przewidywanie jego reakcji.  

Łącząc przyjemne z pożytecznym, dla Mercedesa szkolenie jest okazją nie tylko do promowania bezpiecznej jazdy, ale także do zaprezentowania klientom pełni możliwości technologii instalowanych w autach koncernu. Co jak co, ale akurat w przypadku tej marki jest ich naprawdę sporo. Wiedząc, że na torze dostępny będzie GLE 450 (najmocniejszy w całej flocie) zacierałam ręce na myśl o skonfrontowaniu go z przeszkodami. Tymczasem FC Barcelona została sprowadzona do roli Górnika Łęczna (z całym szacunkiem) i model ten posłużył do prezentacji działania aktywnego tempomatu z funkcją autonomicznego parkowania. W niedługim czasie moje rozczarowanie przysłoniło jednak małe zaskoczenie, gdy system nie zdołał samodzielnie zaparkować równolegle w specjalnie przygotowanym do tego miejscu. Towarzyszący nam instruktor powiedział, że na kilka tysięcy prób zdarzyło się to może 4-5 razy, ale nawet z tej sytuacji wyciągnęliśmy wnioski – absolutnie zawsze należy być czujnym i nigdy nie powinniśmy w pełni opierać się na systemach, nieważne, jak doskonałych. 

Slow down!

Podczas szkolenia dowiadujemy się różnych rzeczy, jednak każdy kolejny etap coraz bardziej uwypuklał szalenie istotną kwestię – to, jak rzadko w trakcie jazdy używamy hamulca (a przecież tyle mówi się o zbyt zabieganym tempie życia!). Czysto hipotetycznie, wyobraźmy sobie, że jedziemy pustą podmiejską drogą ok. 80 km/h i nagle przed samochodem wyskakuje nam sarna. Wpadając w panikę, co zrobicie w pierwszej kolejności? Uwaga – jeśli chcecie odpowiedzieć: “zahamuję!”, musimy was rozczarować. Statystyki pokazują, że intuicyjnym odruchem większości kierowców nie jest maksymalne kopnięcie w pedał hamulca, a bardzo mocne naciśnięcie… klaksonu. Z jakiegoś powodu najpierw chcemy obudzić/ostrzec/spłoszyć naszą przeszkodę, zamiast wykonać czynność kluczową dla naszego bezpieczeństwa. Dlatego jeden z modułów poświęcony był wyłącznie hamowaniu w różnych okolicznościach – na nawierzchni suchej, mokrej, z przeszkodami i bez nich, a także przy zmiennej prędkości.

Czy takie szkolenie uratuje mi życie?

Tutaj nie mamy jednoznacznej odpowiedzi. Być może znajdziecie się w sytuacji (czego oczywiście nie życzymy nikomu), w której nic nie będzie zależało od was. Wystarczy jednak, że będziecie mieli dwie sekundy na podjęcie decyzji, a wtedy lepiej nie popełniać błędów. Właśnie tego uczą te szkolenia – odpowiednich odruchów, pojawiających się, gdy nie ma czasu na analizowanie sytuacji.  

Nie będziemy też utrzymywać, że po jednym kursie staniecie się na ulicy “niepokonani”. Aby w pełni opanować prawidłowe techniki, potrzeba wielu szkoleń i nieustannego doskonalenia się na co dzień. Ale nawet jedna wizyta na specjalnie przygotowanym torze wystarczy, aby zdać sobie sprawę, że za kierownicą nie jestem Bogiem i w kwestii bezpiecznej jazdy można zrobić o wiele więcej. A ta świadomość być może pewnego dnia Was ochroni.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze