Martyna Markowska – wywiad z pilotką w KJS

Kierowcy rajdowi opanowują samochód w ekstremalnych sytuacjach, a pilot rajdowy? On, a raczej Ona - sama musi być opanowana i mieć bezgraniczne zaufanie do kierującego. Martynę Markowską na „prawy fotel" posadził jej chłopak, ale tego nie żałuje... Zobacz Martynę w akcji na filmie.

Jak to się stało, że zostałaś pilotką?
Do motoryzacji ciągnęło mnie od zawsze, bardzo lubię jeździć samochodem i w wieku 18 lat miałam już prawo jazdy. Pilotem zostałam dzięki Michałowi – mojemu kierowcy, który rok temu zabrał mnie na pierwsze zawody „Tor Rakietowa” we Wrocławiu. Chyba się sprawdziłam w tej roli, skoro do tej pory mu dyktuję. Jestem mu wdzięczna za to, że dał mi szansę na sprawdzenie się mimo, że w ogóle nie miałam doświadczenia związanego ze startami w KJS.

fot. szczepanrally.com

Jak wyglądał Wasz pierwszy start?
KJS-y znaliśmy tylko z opowiadań i internetu, a na pierwszy start wybraliśmy Rajd Yeti w Lesznie. Nie wiedziałam kompletnie co mam robić, ale na szczęście spotkaliśmy tam inne załogi z Wrocławia, które pokazały mi, jak czytać książkę drogową i uzupełniać kartę z czasami. A po pierwszych próbach było już dużo łatwiej.


Co sprawiło Ci najwięcej trudności na początku?
Najwięcej problemów było z opisem trasy. Poczytaliśmy o tym w internecie, ale dopiero z czasem dostosowaliśmy go do swoich potrzeb. Stworzyliśmy swój własny język opisu, który sprawia, że doskonale się rozumiemy. Razem opisujemy trasę, by notatki były zrozumiałe. Czasami Michał widzi szczegóły, na które ja nie zwróciłabym uwagi i przez to mogę się wiele nauczyć. Czasem mapki prób są dostępne przed KJS-em, to wtedy opracowujemy je w domu, a w innym przypadku musimy to zrobić w trakcie trwania imprezy.

Uwieńczeniem startu są pamiątkowe puchary.
fot. szczepanrally.com

Masz dobrą orientację w terenie z miejsca w samochodzie?
Czasami się gubię, szczególnie gdy jest duża ilość pachołków na próbie. Ale idzie mi coraz lepiej, też dzięki temu, że nauczyłam się panować nad stresem. Zdecydowanie lepsze są próby techniczne, niż te które polegają na kręceniu się po placu.

Jaki jest Twój kierowca, bardzo wymagający?
Pod kątem przygotowania do startu jest bardzo wymagający. Zawsze poświęcamy trochę czasu na poczytanie opinii innych zawodników na forum, oraz na przejrzenie prób z poprzednich lat. Jeżeli to możliwe, to oglądamy te miejsca i ich nawierzchnię. Atmosfera w samochodzie jest zawsze bojowa, ale jednocześnie na luzie. Startujemy do próby z uśmiechem i z nim wracamy na metę. Michał rozumie, że może mi się przytrafić błąd i nie ma do mnie wtedy pretensji. I ja też staram się nie denerwować, jak jemu nie pójdzie dobrze. Bo się dopiero uczymy i mamy prawo do popełniania błędów.

Wspólne starty umacniają Wasz związek?
Wspólne przeżycia zdecydowanie nas łączą. Często razem oglądamy nagrania z kamery umieszczonej wewnątrz samochodu – możemy wtedy dzielić się wrażeniami i wspólnie śmiać z przygód.

Ponoć nie wyobrażasz sobie startów innym autem, niż Ford Puma?
To bardzo ciekawy samochód i rzadko widziany na rajdowych trasach. Bardzo mi się podoba i do tego – ma potencjał do wygrywania. Nie kupowaliśmy go z zamiarem wykorzystania w sporcie, a teraz już coraz bardziej jest przystosowywany na rajdówkę. Odciążyliśmy Pumę ze zbędnych obić i kanapy, mamy kubełkowe fotele, sportowe pasy i kierownicę. A na koniec roku planujemy zamontowanie klatki bezpieczeństwa.

Jaki start najbardziej zapadł Ci w pamięć?
Najmilej wspominam nasze pierwsze zwycięstwo w klasie – zupełnie nie spodziewane. Pojechaliśmy na KJS Lew Kłodzki, pogoda od rana była paskudna i nic nie zwiastowało szczęśliwego zakończenia dnia. Okazało się, że pokonaliśmy mocniejsze załogi w swojej klasie i to nas zmotywowało do walki o najwyższe pozycje Dolnośląskich  Mistrzostwach Okręgu. W tej chwili prowadzimy dwoma punktami nad drugim Krzysztofem Dulewiczem  i na ostatniej eliminacji  w Jeleniej Górze (13.12.2009) będziemy bronić pierwszego miejsca w sezonie 2009. W klasyfikacji Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Ziemi Dolnośląskiej również prowadzimy w klasyfikacji, a do rozegrania został jeszcze jeden KJS we Wrocławiu (15.11.2009).

Martyna nie wyobraża sobie startu innym samochodem niż Ford Puma.
fot. szczepanrally.com

Bałaś się kiedyś podczas próby na KJS?
Strach raczej mi nie towarzyszy, bo mam całkowite zaufanie do kierowcy. Nie dopuszczam do siebie myśli o ewentualnym wypadku i na szczęście taki nie miał miejsca. Staram się motywować go do walki i mówię, by jechał szybciej, jeżeli według mojej oceny – jest do tego możliwość.

Interesujesz się rajdami mistrzostw Polski?
Zanim poznałam Michała, to nie wiedziałam o tym sporcie zbyt wiele. Nigdy też nie przyszłoby mi do głowy, że zostanę pilotem. Teraz jeździmy oglądać rajdy, jeżeli mamy okazję. W najbliższym czasie wybieramy się na warszawską Barbórkę. Najbardziej jednak interesuję się rajdami na tym szczeblu, na którym jeździmy – bo ta wiedza może mi się przydać w praktyce.

Czy duża ilość startów nie dezorganizuje Ci życia?
Mam napięty harmonogram – pracuję w tygodniu, a w weekendy studiuję. Na szczęście w szkole spotykam się ze zrozumieniem i udaje mi się załatwić wolne na KJS. Zaległości jednak muszę odrobić w tygodniu.

Wystartowałaś w Kryterium Kamionki z innym kierowcą, jak Ci się podobała ta przesiadka?Zgodziłam się bez wahania na ten start i nie żałuję. Trasa miała zupełnie inną charakterystykę, więc czegoś nowego się nauczyłam. Auto było słabsze, niż nasze – ale jazda dynamiczna i na brak emocji narzekać nie mogłam. Z kierowcą też się dobrze rozumiałam. Jeżeli jeszcze miałabym okazję pojechać z kimś innym, na pewno bym ją wykorzystała – każde doświadczenie jest dla mnie bardzo cenne. Przy okazji wielkie dzięki dla Majkosa za możliwość startu i fajną atmosferę.

Zawsze pełnym ogniem
fot. szczepanrally.com

Masz w planach licencję pilota i starty na wyższych szczeblach rajdowej kariery?
Tak plany oczywiście są, jednak wszystko zależy od budżetu. W przyszłym roku chcielibyśmy pojechać w tzw. III lidze – jest to kolejny stopień po KJS-ach. Ten sezon kończymy z bardzo dobrym wynikiem, osiągnęliśmy już prawie wszystko, co się dało – na tym szczeblu i chcielibyśmy dalej się rozwijać. Szkoda byłoby zatrzymać się na tym poziomie, bo idzie nam coraz lepiej.

Jak się czujesz w tym, typowo męskim środowisku? Jak jesteś odbierana?
Z mężczyznami od zawsze rozumiałam się lepiej, niż z kobietami – dlatego nie mam problemu w komunikacji z innymi zawodnikami. Czuję się jak rodzynek i niejako wyróżniona, a mężczyźni są wobec mnie grzeczni, uprzejmi i zawsze pomocni. Nie dają mi odczuć, że to nie miejsce dla kobiety. Na każdym KJS poznajemy dużo nowych osób i znajomości te bardzo często przenoszą się na życie prywatne. 

Więcej informacji o załodze Martyna Markowska i Michał Szczepański na www.szczepanrally.com

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze