Edyta Klim

Kama i jej biała gwiazda Suzuki GSX-R 750

Kama @gsxr_kama od najmłodszych lat była zafascynowana motocyklami. I choć musiała zaczekać to było warto, bo teraz może jeździć na wymarzonym Suzuki GSX-R 750!

Od dawna jesteś motocyklistką? Jak się to wszystko zaczęło? 

Zamiłowanie do motoryzacji zaszczepili mi rodzice. Jako dziewczynka nie odczuwałam potrzeby zabawy lalkami, ubierania się jak księżniczka i marzeniu o rycerzu w srebrnej zbroi. Tak mi się wtedy wydawało, dopóki mój mąż nie okazał się rycerzem, tylko zamiast zbroi miał skórę, a zamiast konia – motocykl (śmiech). Tato uczył mnie jazdy samochodem, gdy chodziłam do szkoły podstawowej, a motocyklem w wieku gimnazjalnym. Zawsze mnie motocykle fascynowały, czułam, że też kiedyś chcę nimi jeździć. Gnać z wiatrem, czuć się wolna, na maksa się wkręcić i zaznać w końcu tej adrenaliny.

Od 15 roku życia skrupulatnie poszerzałam grono znajomych, którzy wprowadzali mnie w świat motocyklistów. Wtedy moje miejsce było na tylnej kanapie jako „plecaczek”, więc z zazdrością patrzyłam na kolegów, którzy byli prawdziwymi pasjonatami motocykli. Czułam się taka mała przy nich, takich wielkich i wszechwiedzących. Co wyjazd chciałam się od nich jak najwięcej nauczyć, a moja głowa to dzielnie kodowała, bo wiedziałam, że kiedyś każda wskazówka będzie na wagę złota. Moja pasja z każdym sezonem rozwijała się coraz mocniej. Chociaż przyznam, że nie zawsze było tak pięknie, spotykałam na swojej drodze też ludzi, którzy stanowczo motocykle mi odradzali, wręcz szydzili ze mnie: „Ty na motocyklu? Hahaha” , „Za słaba jesteś”, „To z pewnością nie jest coś dla Ciebie”.  Wtedy nie wiedzieli, że takie słowa jeszcze bardziej mnie motywują do działania i pokazania, że kobieta też może jeździć, a stereotypy powinny pójść w niepamięć.

Jak Ci poszedł ten etap życia – od marzeń do ich realizacji?

Niestety życie to istny rollercoaster – nigdy nie wiemy co przyniesie jutro i jaki ma dla nas plan. Przyszedł ciężki czas, który pokrzyżował moje plany i marzenia, a nawet zrównał je z ziemią… Musiałam porzucić chęć bycia motocyklistką i przyjąć na klatę to, co miało mi życie do zaoferowania. Zdrowie i inne aspekty życia przestały mi sprzyjać, a to stało się przeszkodą do realizacji moich celów i marzeń. Chociaż nadal ufałam, że nie odkładam tego na zawsze, a ten gorszy czas szybko upłynie. Tak też się stało – po paru latach przerwy i za namową mojego wspaniałego męża, wróciłam do gry! Mąż od  zawsze mnie wspierał, motywował i napędzał, bym spełniała się, realizowała. Sięgała po marzenia, aż do gwiazd. Nie pozwolił mi więcej odkładać tego na bok, bo wiedział, że to dla mnie ważne. Zrobiłam prawo jazdy i tak o to jest – moja biała gwiazda Suzuki GSX-R 750!

Chyba nie powiesz, że opanowanie jazdy od razu na GSX-R 750 to była dla Ciebie „bułka z masłem”?

Przyznam szczerze, że nie do końca, ale faktycznie polubiłyśmy się bardzo. Na początku planowałam 600 pojemności, jednak na rynku nie było tego, czego szukałam. Miałam też już do czynienia z większą pojemnością motocykli, więc wiedziałam, że dam radę okiełznać moją „Suzukę” i to nie będzie dla mnie zbyt duże wyzwanie. Uważam, że każdy człowiek powinien mierzyć swoje siły na zamiary. Każdy motocykl potrafi zaskoczyć na drodze, jednak gdy człowiek ma dość pokory w sobie, to będzie w wstanie opanować dowolną pojemność. Jestem nauczona tej cechy, więc nie sprawiało mi problemu wskoczenie na 750. 

Obecny motocykl spełnia Twoje oczekiwania? Zawsze Cię ciągnęło do motocykli sportowych?

Tak, zawsze mnie ciągnęło i wiedziałam, że na takim sprzęcie jest moje miejsce. W zasadzie tylko na sporcie czułam się usatysfakcjonowana. Ten zadziorny, agresywny wygląd sprawiał, że czułam się z nim utożsamiona (śmiech). Nie wyobrażałam sobie siebie na czymś innym. Od zawsze wiedziałam, że sportowe motocykle są dla mnie, a Suzuki spełnia moje oczekiwania, aż nadto. Technicznie i wizualnie ma wszystko to, czego pragnęłam. Zwinny, piękny i zrywny – to jest właśnie to! Śmiem twierdzić, że jest moim spełnieniem marzeń, o które tak bardzo kiedyś walczyłam. 

Jak lubisz spędzać czas na motocyklu? Sportowy motocykl zobowiązuje do sportowej jazdy?

Tak mówią (śmiech), choć powiedziałabym raczej, że do dynamicznej jazdy, bo na naszych drogach zbyt sportowa jazda nie jest wskazana i pożądana. Nie ma co ukrywać, że lepiej przełożyć swoje i motocykla siły na tor, żeby choć przez chwilę poczuć się jak Valentino Rossi na motoGP (śmiech). Sama, jeszcze w tym roku, mam zamiar udać się na tor, żeby zobaczyć co potrafię, a nad czym muszę jeszcze popracować. Tor daje możliwość niezwykłej nauki swojego motocykla, szlifowania umiejętności oraz uzyskania większej pewności siebie na drodze. Uważam, że każdemu motocykliście taki wypad się przyda. 

Na co dzień, wsiadając na swój motocykl, lubię mieć obrany cel (gdzieś, coś, po coś). Nie lubię jeździć bez celu, na tak zwane rundy „wokół komina”. Mogę jechać, by zwiedzić, odwiedzić, czy cokolwiek innego zrobić. Wtedy czuję, że ja i Suzuki mamy misję do wykonania (śmiech). 

Jakie masz inne pasje? Masz jakąś fajną „puszystą kuleczkę”?

Mogłabym stwierdzić, że moją jedyną pasją są motocykle. Bo tylko przy nich czuję takie oddanie i spełnienie. To właśnie dzięki tej pasji wiem, że żyję i to jej poświęcam najwięcej swojej uwagi. Przyznam jednak, że dodatkowo pasjonuję się wizażem i coś w tym kierunku zamierzam jeszcze zrobić. 

A moja „puszysta kuleczka” wabi się Kaja. Jest Pomeranianem, którego w zeszłym roku wzięłam pod swoje skrzydła i od tamtego czasu zmieniło się nasze dotychczasowe życie. To przytulas jakich mało, bardzo kochany i oddany pies. Trochę czasem „krzykliwy”, ale sąsiedzi się jeszcze nie skarżą (śmiech). Ma nawet swój profil na Instagramie (https://www.instagram.com/kaja.pomeranian/), założony zupełnie bezinteresownie, ale jak widać, ma swoich bacznych obserwatorów.

Mąż dzieli z Tobą pasję? To dla Ciebie ważne? Z nim lubisz jeździć najbardziej?

Mój mąż dzieli ze mną pasję, sam jeździ od 12 lat, natomiast musiał chwilowo z tego zrezygnować, ze względu na sprawy zawodowe i prywatne. W niedługim czasie na pewno z powrotem wskoczy na odpowiednie tory i dalej będzie mi towarzyszył. Bardzo mi tego brakuje – nie ukrywam, że z nim najbardziej lubiłam jeździć, zawsze był moim nauczycielem i mentorem. Kiedy trzeba było, pokazywał mi moje błędy i uczył jak ich drugi raz nie popełnić. Przy nim czułam się bezpiecznie na drodze, osłaniał mnie i wiedziałam, że nie zostawi mnie samej sobie. 

Jakie masz marzenia i plany związane z motocyklami?

Moje marzenie spełniłam, choć to nie było samo kupno motocykla, ale też kształcenie i doskonalenie własnych umiejętności, co zamierzam kontynuować. Zawsze wychodziłam z założenia, że marzenia same się nie spełniają – marzenia się spełnia samemu. Dąży się do nich i mimo swoich słabości, czasem zapierających dech w piersiach, trzeba konsekwentnie do nich biec. Nie zadowalam się samym mianem „motocyklistki”, pragnę sięgać do różnych motocyklowych szkoleń, uczyć się, zdobywać nowe doświadczenia i kolejne umiejętności. Dzielić i mnożyć z innymi ludźmi, to jakże wykwintne grono motocyklowe. W planach mam również przesiadkę na coś innego, ale to czas pokaże, kiedy będzie pora na zmiany. Na razie napawam się i wzdycham do tego, co stoi w garażu i cieszę się ze swojego „tu i teraz”.

Instagram: https://www.instagram.com/gsxr_kama/

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze