Jazdy motocyklami BMW na torze Jastrząb – relacja Kasi

Niedawno na torze Jastrząb pod Radomiem BMW zaprezentowało swoje motocyklowe nowości oraz dobrze już znane modele. Kasia Frendl sprawdzała, które z nich są najbardziej przyjazne użytkownikowi.

Na tor zawsze jadę z ochotą. Tym bardziej chętnie, jak go nie znam. W przypadku prezentacji motocykli BMW, nowinek było więcej: jeszcze oficjalnie nie otwarty obiekt, na którym zorganizowano jazdy, wyczekiwane na rynku modele oraz najświeższa kolekcja odzieży i akcesoriów bawarskiej marki. Kumulacja! Wydarzenie przyciągnęło pod Radom sporą grupę dziennikarzy, żądnych wyścigowych wrażeń – jak to na torze bywa. Emocje szybko wystudzono: czasy nie były mierzone, część przeznaczona na jazdy po obiekcie trwała około 2 godzin, resztę zajęły „warsztaty”. Czego dotyczyły? Oczywiście nowych modeli: BMW K1600 GTL Exclusive, R1200GS Adventure, R1200RT, R nineT, S1000R i kolekcji Rider Gear 2014. Do dyspozycji były rzecz jasna również maszyny, które miały swój debiut w latach poprzednich, lecz założono, że można je wypróbować także na torze, m.in. F800R, R1200GS, czy skuter C600 Sport.

Galeria zdjęć z jazd motocyklami BMW na torze Jastrząb tutaj.

No to jazda!
Zanim opiszę pokrótce motocykle i skuter, którymi zrobiłam po kilka okrążeń toru Jastrząb (więcej o tych maszynach napiszemy w testach), muszę na wstępie zaznaczyć, że te pierwsze odczucia, mogą nie do końca oddawać to, jak te modele będą zachowywać się w codziennej eksploatacji. Jednak jak wiadomo, co z oczu to z serca, a poza tym podobno liczy się właśnie pierwsze wrażenie.

BMW R nineT
fot. Łukasz Świderek

BMW R nineT
Cymes, delicja, wisienka na torcie! Tego się spodziewałam i to właśnie otrzymałam. nineT nie tylko wygląda wyjątkowo urodziwie, ma klasyczny charakter, duszę i niesamowity gang silnika przeciwsobnego, to jeszcze jeździ po winklach jakby był do tego stworzony. A przecież nie na tor go przewidziano. Wydawać by się mogło, że niski środek ciężkości, elastyczne zestopniowanie skrzyni przełożeniowej (tradycyjnie dla BMW z boxerem z charakterystycznym zgrzytem przy zmianie biegów) procentują w jeździe po szosie, czy w mieście. Jednak szybka zmiana złożenia maszyny z prawej na lewą przychodzi tu równie gładko, jak w motocyklach sportowych. W ciasnym, dość szybko pokonywanym zakręcie, nineT zachowuje stoicki spokój, nawet jeśli niepewnymi ruchami wytrąca się go z równowagi. Być może to zasługa tego, że typowy dla motocykli BMW z boxerem telelever ustąpił tu miejsca teleskopowemu widelcowi upside-down, zapożyczonemu zresztą z superbike’a S1000 RR. Tak czy owak, wszystko się tu dzieje tak intuicyjnie, jak chodzenie. W mig łapie się klimat tej maszyny: jej ochotę do jazdy w niskim i średnim zakresie obrotów silnika, stosunkowo komfortowe zawieszenie, zachętę do jazdy w wygodnej, dość wyprostowanej pozycji. 110 KM i 119 Nm momentu obrotowego daje w nineT tak dużo możliwości entuzjastycznej jazdy, że zejście z tej maszyny jest jak odebranie dziecku ulubionego cukierka – dramatyczne!

Najlepszy zlot fanów motocykli BMW już na początku lipca! Dowiedz się więcej tu.

 

BMW F800 R
fot. Łukasz Świderek

BMW F800 R
R-ką już wcześniej przejeździłam kilka tysięcy kilometrów i wiem, że to motocykl godny polecenia. Zwłaszcza dla tych, którzy nie jeżdżą na bardzo długich dystansach (nie jest zbyt odporny na złe warunki pogodowe). Sprawdzi się w zakorkowanych aglomeracjach, na wypadach poza miasto. Jego wąsko wykrojona sylwetka, stosunkowo nisko umieszczone siedzisko i łatwość manewrowania sprawiają, że z pewnością docenią go kobiety. Także na torze, lekka, zwinna maszyna zachowuje się jak ptak w powietrzu – ochoczo szybuje po zakrętach, z radością witając kolejne podmuchy mocy. To jednak motocykl wyposażony w silnik, którego ulubionym stanem jest podniecenie – trzeba go wkręcać na wyższe obroty, aby poczuć tchnienie radości. W F800R wielu odnajdzie połączenie motocykla sportowego z miejskim nakedem, a odpowiednio doposażony w akcesoria do przewożenia bagażu, może też służyć za uniwersalny motocykl „do wszystkiego”.

BMW C600 Sport
fot. Łukasz Świderek

BMW C600 Sport
Czas stylowych, markowych skuterów nieuchronnie nadchodzi w Polsce i coraz więcej osób, zwłaszcza kobiet, żywo się nimi interesuje. Tak jak kupno motocykla jest zwykle wynikiem czyjegoś hobby, tak skutery są często traktowane jako alternatywa do samochodu. Nieco inaczej ma się rzecz z tzw. kanapowcami – maxi skuterami, które nie tylko mają za zadanie dostarczyć kierowcę z punktu A do B, ale również zapewnić mu komfort jazdy, czy umożliwić wygodne, dłuższe wycieczki za miasto, także we dwójkę. Taki jest C600 Sport. Do jazdy po torze może niezbyt się nadaje, ale po kilku okrążeniach jego styl daje się polubić. Pozycja za kierownicą przypomina siedzenie na lekcji w podstawówce, gdy nauczycielka jak mantrę powtarza: nie garbić się! Dlatego własnie na skuterowej Beemce jeździ się z klasą. Jest leniwie, bo skrzynia jest automatyczna, ale działająca na tyle mądrze, że potrafi wydobyć z zespołu napędowego odrobinę entuzjazmu. W sekwencji „lewo prawo” C600 zachowuje się nieco ociężale, co nie powinno nikogo dziwić – skuter ten za to świetnie sprawdzi się w relaksacyjnej jeździe turystycznej, która ma przysporzyć wyłącznie przyjemności, a nie skoków adrenaliny.

BMW R1200 GS
fot. Łukasz Świderek

BMW R1200 GS
Ci z Was, zwłaszcza kobiety, którzy obawiają się – z trudnych do ustalenia przyczyn – jazdy tym wybitnym motocyklem, niechaj porzucą swe wątpliwości! „Duży” GS jest bardziej poręczny niż niejedna damska torebka. Dla wystraszonych wysokością siodła dodam, że można je szybko obniżyć. Szerokości baku też nie należy się bać – jest tak wykrojony, że nawet osoby ze wzrostem poniżej 170 cm będą się tu czuć wyśmienicie. Każdy detal jest ergonomicznie zaprojektowany – po 500 metrach już wiesz, że to motocykl dla Ciebie i pasujecie do siebie jak marynarka do spodni! Na torze Jastrząb, czy na górskich serpentynach: GS’em można nacieszyć się każdym winklem, wydobyć z niego to, co najlepsze – radość z jazdy! Pamiętając, że to turystyczne enduro posłuży także do bezproblemowego pokonywania krawężników, nieutwardzonych dróg, czy duktów usianych dziurami, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że R1200 GS to motocykl na każdą okoliczność. Zacnie wygląda, lubi zakręty, szuter, ale i długi, prosty asfalt. Świetnie też zabezpieczy kierowcę przed niepogodą. Jeśli więc przyzwyczaić się do chrupoczącej skrzyni biegów (ma to swój urok, niczym charakterystyczny pieprzyk nad ustami Marlin Monroe), R1200 GS może być motocyklowym ideałem! Brzmi jak reklama? Nie, to naprawdę moje subiektywne odczucie.

BMW R1200 RT
fot. Łukasz Świderek

BMW R1200 RT
Jest duży. Jest nieco zwalisty – przynajmniej tak wygląda. Szerokość maszyny potęgują rozstawione na boki kufry o pojemności Bajkału. Ale wystarczy zająć miejsce za kierownicą by chcieć nim jeździć. A stąd już tylko krok do przyjemności. Ku mojemu szczeremu zaskoczeniu, RT okazał się tak łatwy w prowadzeniu jak nie przymierzając koń na biegunach. Owszem, chwilę trwało oswojenie się z kilkoma trybami ustawień zawieszenia (deszcz, szosa, dynamiczny – ESA: elektroniczna regulacja zawieszenia), zapoznanie się z możliwościami komputera pokładowego z kolorowym wyświetlaczem, czy gadżetami (HSC – wspomaganie ruszanie pod górę; GSA Pro – pozwala zmieniać biegi w górę i w dół bez sprzęgła, dzienne światła LED, kontrola stabilności ASC, sterowanie audio). Nie zmienia to faktu, że wrótce śmiga się RT-kiem z ochotą, bez kszty obaw o jego gabaryty. Konstrukcyjnie spokrewniony z silnikiem z R1200 GS motor dysponuje obecnie w RT 125 KM mocy, co przy jednak sporej masie motocykla daje wystarczającą energię, by móc cieszyć się zarówno dynamiczną jazdą na wprost, jak i po zakrętach.

BMW S1000R
fot. Łukasz Świderek

BMW S1000R
Dlaczego jeździłam najdłużej właśnie tym motocyklem? Sami spróbujcie z niego dobrowolnie zsiąść! Wygląda jak milion euro, jest czerwony – więc najszybszy, a poważnie pisząc – wprost wymarzony do amatorskiej, ambitnej jazdy, także po torze. Nie jestem zawodnikiem, nawet nie mam sportowych zakusów, ale to, jakie możliwości w takich okolicznościach daje S1000R to jest po prostu bajka! Pozycja kierowcy jest raczej lekko pochylona, czyli do wybitnie wygodnych na długich dystansach nie należy, ale przecież to naked do miasta! Sprawdziłam jak ten motocykl prowadzi się na każdym z ustawień (szosa, deszcz, dynamic, dynamic pro) i w każdym trybie zachowywał swą zadziorność, jednocześnie sprawiając, że czułam się na nim wyjątkowo pewnie. To z kolei zachęcało mnie do coraz szybszych okrążeń toru. Biegi wchodzą w R-ce jak za kliknięciem myszki, a przełożenia są wybitnie sportowo zestopniowane. Błyskawiczne wkręcanie się na obroty z „dołu” (112 Nm momentu), drugi oddech po przekroczeniu 5 tys. obr./min., lekkość konstrukcji (207 kg zalany płynami), łatwość przerzucania maszyny z lewego złożenia na prawe, czy w końcu werwa, z jaką motocykl wyrywa się do wchodzenia w kolejny winkiel – to jakby miłość do bliskości asfaltu, zachęta do jeszcze bardziej głębokiego składania w zakrętach. Wspaniały!

BMW K1600 GTL Exclusive
fot. Łukasz Świderek

Czym nie jeździłam?
Przyznaję, nie wsiadłam na jedną nowość, która została przygotowana przez BMW do jazd – K1600 GTL. Jeszcze kilka lat temu miałam okazję jeździć poprzednikiem, tzw. LT-kiem. Również wówczas było to dla mnie nie lada wyzwaniem, choć po przejażdżce uznałam, że moje opory były nieuzasadnione. Teraz, patrząc na GTL miałam podobne obiekcje. Szeroki, ciężki motocykl na pierwszy rzut oka pewnie odstraszyłby większość kobiet, czy słabszych, początkujących motocyklistów. O jeździe tym motocyklem uczciwie pisząc zdania nie mam, jednak o jego gadżetach już owszem. W samochodach je uwielbiam – każdą nowinkę przyjmuję z radością. A w motocyklach – cóż, czy aby na pewno nafaszerowanie motocykla elektroniką, zamontowanie „luksusów” nie jest zaprzeczeniem idei motocyklizmu?  Nieco surowego, prostego?  Kontemplowania drogi, na której nie liczy się nic poza jazdą i krajobrazem? Może z wiekiem ocenię to inaczej. Ale nie byłabym sobą, gdybym się czymś nie zdziwiła. Co może zaskoczyć więc przeciętnego motocyklistę w nowym GTL? Może 6-cylindrowy motor montowany w jednośladzie? Podłokietniki, podświetlenie podłoża, haftowane obicia wnętrza kufrów, czy podgrzewane oparcie pasażera? Cóż – na razie wolę S1000R.

Dlaczego nie wsiadłam na R1200 GS Adventure? Przeczytasz tu.

Prezentacji motocykli BMW towarzyszył pokaz umiejętności Huberta Raptownego – jego ewolucje można podziwiać w naszej galerii zdjęć.

Niebawem napiszemy również o nowinkach kolekcji BMW Rider Gear 2014.

Moja stylizacja podczas prezentacji 😉
Kurtka Modeka Nica, spodnie Modeka Stela, rękawice Modeka Sally Lady, kask Shoei Qwest, buty XPD XP3-S.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze