Idalia Czarnocka na A1 Speedworld i Rotax Max Challenge

Pomimo kłopotów z gokartem, zdrowiem i niehonorowymi zawodnikami Idalia Czarnocka wykazała się nie lada odwagą i samozaparciem. Oto jej relacja z czerwcowych turniejów kartingowych.

W czerwcu wystartowałam w dwóch różnych seriach zawodów: Najpierw w Mistrzostwach Słowacji na austriackim torze A1 Speedworld, a później w Rotax Max Challenge Polska w Gostyniu.

Ponieważ tego dnia mistrzostwa Słowacji były trzecim wydarzeniem na austriackim obiekcie,  tor był bardzo nagumowany. Po raz pierwszy jeździłam po tak przyczepnej nawierzchni i zdałam sobie sprawę, że pod tym względem polskie tory nijak się mają do obiektów za granicą.

Podczas tego weekendu panował nieznośny upał, a nadmierna przyczepność na torze dawała mi się we znaki. W odróżnieniu od dwóch pozostałych zawodników z zespołu jeździłam na ramie nie przystosowanej do takiej nawierzchni. Z powodu tej jednej, z pozoru małej różnicy, na czasówce zajęłam odległe, 15 miejsce, tracąc do prowadzącego ponad sekundę.

W pierwszym wyścigu już na drugim zakręcie zrobiło się duże zamieszanie. Zawodnicy wpadali na siebie, a ja straciłam mnóstwo czasu ratując się przed zderzeniem, co nie jest proste na zatłoczonym torze. Rundę ukończyłam na 16 pozycji. Najgorsze były wyjazdy z zakrętów, gdzie mocna przyczepność i słabe przyspieszenie sprawiało, że pozostali zawodnicy wyprzedzali mnie o kilka metrów. W drugim wyścigu sytuacja się powtórzyła i dojechałam również na 16 pozycji. Na szczęście dzięki życzliwości jednego z zawodników następne rundy poszły mi już lepiej. Gdy kierowca zauważył, że przyklejam się zbyt mocno na zakrętach i nie jestem w stanie go wyprzedzić, dał mi do zrozumienia, żebym starała się trzymać blisko niego i wyprzedzała zawodników jadąc za nim w tunelu. Poprzez ponowne wykorzystanie tej taktyki w trzecim wyścigu dojechałam na 12 miejscu i muszę przyznać, że gdyby nie jego pomoc zapewne i ten wyścig ukończyłabym na dalekim miejscu.

Następne zawody, w których wzięłam udział to rundy Rotax Max Challenge Polska, tym razem odbywające się na torze w Gostyniu. Tam również było całkiem ciepło i kiedy na torze zaczęło się zbierać co raz więcej gumy, nadmierne przyklejanie do powierzchni znów zaczęło sprawiać problemy. Mimo tego, że próbowaliśmy ustawić silnik tak, aby niwelował moją stratę czasową do czołówki, wciąż traciłam zbyt dużo na okrążeniu. W czasie sobotniej rundy na czasówce zajęłam dopiero 15 pozycję. W pierwszym wyścigu straciłam kolejną pozycję, jednak w drugim udało mi się wywalczyć również odległe, ale bardziej pocieszające 12 miejsce.

Niestety, tym razem nie wszyscy zawodnicy zachowywali się honorowo i niedzielną rundę popsuł mi pewien kierowca, którego częściej można spotkać w wyścigach samochodowych. W czasie treningu oficjalnego zapolował na mnie po to, aby specjalnie we mnie uderzyć. Jego celu prawdopodobnie się nie dowiem, ale zakładam, że było to albo wybicie mnie z rytmu, albo zrobienie mi krzywdy. Na szczęście całe zajście widział jeden z sędziów technicznych, jednak nie poszłam na skargę bo nie miałam stuprocentowej pewności, że to właśnie ten zawodnik. Straciłam dużo cennego czasu po tym uderzeniu, ponieważ obróciłam się na końcu prostej startowej o 180 stopni. Musiałam zawrócić by kontynuować jazdę jednocześnie uważając, żeby nie wyjechać komuś przed nos. W związku z tym, po starcie z 15 pola musiałam przebijać się do przodu, jednak z każdym okrążeniem czułam się co raz gorzej. W pierwszym wyścigu dojechałam 14, a w drugim 12. Jak się później okazało, zawodnik, który umyślnie we mnie wjechał w czasie czasówki chciał powtórzyć swój manewr w czasie wyścigu. Bezskutecznie, ponieważ był już dużo wolniejszy.

Zderzenie odbiło się poważnie na moim zdrowiu i z powodu urazu kręgosłupa poniedziałek musiałam spędzić w szpitalu. Później okazało się, że nie był to pierwszy taki wybryk tego zawodnika. Wcześniej robił podobne „numery” w wyścigach płaskich, najczęściej właśnie kobietom. Liczę na to, że wspomniany kierowca pojawi się w przyszłym sezonie na naszych zawodach kartingowych, ponieważ do końca sezonu nie miał już odwagi przyjechać.

Chciałabym bardzo podziękować mojej wspaniałej rehabilitantce, której udało mi się postawić mnie na nogi w ciągu półtora tygodnia. I chociaż ominęły mnie zawody w Czechach, w których bardzo chciałam wystartować cieszę się, że na kolejnej rundzie Rotaxa w Suwałkach byłam już w pełni sił.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze