Dominika Orlik: to był rok startów w enduro, motocrossie i cross country

"To był sezon inny niż wcześniejsze… ale jaki był? Mimo, że był krótszy był świetny! Robię to co kocham, mam w koło wspaniałych ludzi, po prostu cieszę się życiem i biorę z niego jak najwięcej!" podsumowuje dla nas swój sezon Dominika Orlik.

Od dziecka pasjonuję się motoryzacją, zawsze pociągało mnie wszystko co szybkie, mocne i niebezpieczne, a moim największym marzeniem oraz celem jest rajd Dakar, a że doskonale wiem, że marzenia się spełnia – więc działam!

Ale tak dokładniej: motocross, enduro, a także Cross Country (bo startuję  w tych 3 dyscyplinach) mają to do siebie, że raz jesteś na szczycie np. góry, ogromnej góry lub lecisz wysoko – a ludzie pytają: to samolot, ptak? Nie, nie, to tylko ja. Innym razem lecisz w dół, zaliczasz glebę. Ale to nie jest ważne, tutaj wypadki to codzienność, jak mycie zębów. Za każdym razem trzeba wstać i trzymać gaz dalej (o 333-tym przypomina mi mój numer startowy ,,333’’)! Nie ma lepszej nauki pokory, wytrwałości niż jazda prawie stukilowym motocyklem po piasku, więc równie dobrze moglibyśmy mówić uparty jak – nie, nie osioł – jak MOTOCYKLISTA! A jeszcze lepiej: MOTOCYKLISTKA! Bo my jesteśmy stworzone do tego typu sportów, może i mamy mniej siły od Panów, ale jesteśmy bardziej zadziorne, my nie odpuszczamy!

Świetnym przykładem na to jest mój sezon 2017. Zapowiadał się dobrze, postawiłam sobie ambitne plany, nowe wyzwania, ciężko trenowałam, by wjechać w niego z otwartym gazem! No i się zaczęło:
-1 miejsce – Cross Country Puchar Polski Południowej – Dąbrowa Górnicza
-2 miejsce – Cross Country Puchar Śląska i Opolszczyzny – Biskupice 
Potem było kilka dobrych startów w motocrossie. I znów przygotowania, by stawić czoła, a właściwie nastawić kasku: Pucharowi Europy w Motocrossie! Przyjechało 60 riderek z całej Europy (w tym 14 Polek), ale miejsce w finale było tylko dla najszybszej 40-stki. Większość dziewczyn była ode mnie szybsza, jeździły dużo dłużej, miały większe doświadczenie, ale mimo wszystko podjęłam rękawice, trenowałam ciężko, odpowiednio przygotowałam sprzęt (mn.in. postawiłam na bardziej miekką mieszankę opon niż większość konkurencji – mx32, co okazało się strzałem na 333%) i… wywalczyłam swoje miejsce w PUCHARZE EUROPY w Motocrossie (jako jedna z 4 Polek)!

Następnie  przyszedł czas na coś nowego – pierwszy start w enduro! Na swój debiut wybrałam Puchar Polski w Malechowie. Kilka dni wcześniej padało, więc trafiłam na, tak jak lubię, najtrudniejszą rundę od kilku lat! Motocykle przypomniały łodzie podwodne (a raczej podbłotne), które ostatnimi siłami próbowały przedostać się na drugi brzeg morza błota, by wpaść w kolejne. Około 270 kilometrów w ciężkim terenie, kilka godzin na motocyklu, niezliczona masa przygód i… 3 miejsce w Pucharze Polski Enduro pierwszego dnia! Drugiego niestety 5 kilometrów przed metą, zaliczyłam z pozoru niegroźny wypadek, niestety jego skutki wyeliminowały mnie ze startów w tym sezonie. Zerwałam wiązadło krzyżowe przednie i naderwałam boczne. Ponad miesiąc goiłam boczne i 9 września zoperowałam w Poznaniu przednie. Podobno powrót po takiej operacji to wiele miesięcy, ale ja, dzięki intensywnej rehabilitacji, odpowiedniej diecie, po 2 miesiącach mam już pełen zakres ruchu i odliczam dni do testów mięśni. Jestem już po pierwszych treningach na asfalcie, a najprawdopodobniej na święta zrobię sobie gwiazdkowy trening w terenie – oczywiście uważając cały czas na nogę.

Przerwa w jeździe nie oznacza przerwy w treningach fizycznych oraz mojej drugiej pasji: marketingu i dziennikarstwie! Przez cały rok intensywnie i z pasją prowadzę moje portale w mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Youtube, Snapchat – jest mnie wszędzie pełno, ponieważ nie umiem żyć bez zapachu benzyny. Bywałam też na zawodach mx jako kibic. Niestety z powodu kontuzji nie mogłam wystartować, ale za rok nie odpuszczę, w najtrudniejszych zawodach w Polsce i jednych z najtrudniejszych na świecie: Red Bull 111 Megawatt. Za to poleciałam do Hiszpanii i razem z ekipą Red Bull podpatrywaliśmy mistrza mistrzów – Taddiego 111 Błażusiaka – jak szykuje się do tego wydarzenia, a następnie wpadłam o kulach do Bełchatowskiej kopalni by na własne oczy zobaczyć te piekielne zawody. Kibicowałam w Zandvort Maćkowi Dreszerowi, gdy walczył o tytuł wicemistrza Europy w wyścigach samochodowych w GT4, razem z Kruger&Matz Racing wybraliśmy się do Walencji, by zaliczyć trening w szkole KSB (pierwszy trening na motocyklu szosowym i pierwszy szlif na kolanie zaliczony!), a następnie na MotoGP podziwialiśmy mistrzów w akcji (już niedługo film z wyjazdu na moim kanale). Mimo kontuzji nie zwolniłam tępa i przez cały czas moje życie kręci się wokół ukochanej motoryzacji i marketingu – to jest moje życie i cieszę się, że mogę się nim dzielić z innymi. Uwielbiam pomagać ludziom w realizacji ich marzeń, często dostaję wiadomości, że zmotywowałam kogoś do rozpoczęcia treningów, startu w pierwszych zawodach, że pokazałam dziewczynie, że ona też może. Wiele razy doradzałam jak wybrać swój pierwszy motocykl lub bardzo ważne ochraniacze. Cieszę się, gdy mogę coś doradzić, zmotywować do działania. Sama doskonale wiem, że MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ – MARZENIA SIĘ SPEŁNIA!

Moim największym marzeniem jest rajd Dakar – ciężką pracą osiągnę to, że tam pojawię wystartuję! Chcę podziękować osobom, które mnie wspierają, bo bez ich pomocy nie osiągnęłabym tego wszystkiego: mojemu Dream Teamowi – rodzicom, najbliższej rodzinie, chłopakowi, firmom, które mnie wspierają oraz wszystkim fanom i tym, którzy 333mają za mnie kciuki – dziękuję za wsparcie w sezonie. 333majcie się i spełniajcie swoje marzenia!

Autor: Dominika 333 Orlik

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze