Damskie auto – pastelowa płachta na drogowego byka

O tym, jak samochodowe wyindywidualizowanie się z rozentuzjazmowanego tłumu może mieć niezbyt przyjemne skutki uboczne.

fot. Martyna Korzynek

Nie łudźmy się – jesteśmy odosobnione w naszej motoryzacyjnej pasji. Większość kobiet uważa auta za kolejny środek transportu. Jest to absolutnie zrozumiałe i normalne, jednak im mniej wspólnego z motoryzacją ma dana kobieta, tym bardziej prawdopodobne, że wybierze samochód, który sprawi jej tylko problemy. Wybierze go po wyglądzie.

Nie będę się skupiać na kwestiach mechaniki, spalania czy wygody, bo to opisywano miliony razy w innych felietonach. Chodzi mi natomiast o to, jak wybór babskiego auta wpływa na reakcje innych kierowców na drodze.

Parę dni temu dyskutowałam ze znajomą, dlaczego jej mama nie powinna sobie kupować różowego auta w kwiatki. Nie mogła ona zrozumieć, czemu wyrażenie własnej kobiecości na drodze miałoby jakieś negatywne skutki. Przecież to tylko samochód.

Jednak co by nie mówiły osoby nie związane z motoryzacją, auto to nie tylko sposób przemieszczenia nas z punktu A do B. To forma wyrażenia siebie, swoich preferencji, charakteru. Sylwetki aut, ich wyposażenie i moc są podatne na trendy. Nawet ja uległam modzie i moje uwielbienie sportowej czerwieni ustąpiło miejsca platynowej bieli. Choć mamy świadomość, że postrzeganie kierowcy poprzez pryzmat auta, jakie prowadzi jest często niesprawiedliwe i krzywdzące, to czy możemy się dziwić? Wszyscy oceniamy po wyglądzie, bez wyjątku. Jak ktoś uważa inaczej, to kłamie.

Na drodze trwa wieczna wojna na zasadach prawa dżungli – kto silniejszy, ten lepszy. Co komu po znakach? Swoją dominację na drodze lub nieprzychylność  innym kierowcom można wyrazić w całkowicie legalny sposób. Ot, na przykład wyścigi spod czerwonego światła -inni kierowcy chcą się ze mną ścigać bez względu na auto, jakim w danej chwili jeżdżę. Nawet, gdy było to stare Clio diesel! Masz Giuliettę lub inne wyzywające auto? Gotuj się na codzienne palenie gumy na skrzyżowaniu.

I tu dochodzimy do sedna sprawy, czyli do aut, które przyciągają uwagę. Takimi autami są sportowe coupe w intensywnym kolorze, SUVy wysokie na pięć pięter, zadbane klasyki. Takimi autami są różowe hatchbacki w kwiatki, limonkowe supermini z domalowanymi ustami, czy vany z doklejanymi rzęsami. Jedna rzecz niestety odróżnia ostatnią kategorię od poprzednich – wesołe Pokemony na kółkach nie wzbudzają szacunku, bo i nie mają się czym wykazać. Ich wygląd wręcz krzyczy na innych kierowców „Jestem mały, ledwo się toczę, moja właścicielka nie odróżnia kierunków! Kopnij mnie!”. Płachta na motoryzacyjnego byka przybiera kolor pasteli i macha zalotnie w stronę nerwów, wiecznych nieprzyjemności i większego prawdopodobieństwa stłuczek.

Jeśli nie lubimy samochodów, a już szczególnie nie odpowiadają nam emocje, jakie towarzyszą jeździe, nie kupujmy auta, które je powoduje. Przecież kobiece auta nie kończą się na majtkowym odcieniu karoserii, infantylnej naklejeczce i beżowym wnętrzu. Natomiast jeśli uważacie, że pomimo ogólnej niechęci do poruszania się po drogach i tak kupicie auto prowokujące wyglądem, nie zdziwcie się, że nie każdy kierowca będzie wam przychylny. To tak jakby oburzać się, że mężczyźni gapią się nam na nogi, bo właśnie założyłyśmy mini spódniczkę. Nie chcesz zainteresowania facetów? Załóż dłuższą kieckę i żakiet.  I tak się będą czepiać, ale ich komentarze będą mniej nachalne.

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

„Nie chcesz zainteresowania facetów? Załóż dłuższą kieckę i żakiet. I tak się będą czepiać, ale ich komentarze będą mniej nachalne.”

A ty będziesz mieć podwójnie zły nastrój, bo gówniarze i tak komentują, i dodatkowo dlatego, że dziś chciałaś ubrać się szczególnie fajnie. Obwinianie ofiary nie jest rozwiązaniem ani w przypadku ubrania, ani motoryzacji!

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze