Brexit w transporcie – jak radzą sobie teraz przewoźnicy?

Najbardziej widoczną konsekwencją Brexitu dla TSL jest przywrócenie kontroli granicznych w przewozie dóbr pomiędzy krajami Wspólnoty i Wielką Brytanią.

To spowodowało, że na przełomie roku kierowcy utknęli w kilometrowych kolejkach, a święta, zamiast w domu, spędzili w kabinach ciężarówek. Choć początku zmian nie należy zaliczyć do udanych, zdaniem Tomasza Czyża, eksperta GBox z Grupy INELO sytuacja wkrótce powinna wrócić do normy. Brexit, który ze względu na niekończące się zmiany daty stał się tematem dowcipów, po wejściu w życie dla transportowców okazał się być raczej koszmarem, szczególnie w kontekście zamknięcia granic, które zbiegło się w czasie ze świętami. Tysiące kierowców spędziło na granicy.

Komplikacje i wymogi celne spowodowały, że zarówno wielu eksporterów, jak i importerów zerwało współprace z brytyjskimi firmami, szukając alternatywnych dostawców i odbiorców na terenie Unii. Od początkowego szoku minęły już dwa miesiące. W tym czasie przedsiębiorcy zaczęli oswajać się z procedurami i wypracowywać własne ścieżki pokonania granicy. Szczególnie ożywione dyskusje pojawiają się w grupach dla kierowców w mediach społecznościowych. Tam zainteresowani dzielą się wskazówkami i wypracowanymi w tak krótkim czasie dobrymi praktykami.

Jednak z brexitem najlepiej radzą sobie firmy, które porad szukają nie tylko na forach, ale w przepisach. Spokojnie mogą spać ci przedsiębiorcy, którzy odpowiednio wcześnie podpisali umowy z agencjami celnymi i poświęcili czas na dogłębną interpretację nowego prawa. To głównie firmy, które od dawna specjalizowały się w transporcie do Wielkiej Brytanii lub przyzwyczajeni do zmian globalni gracze, mający za sobą sztab specjalistów ds. administracji.

Praktyka pokazuje, że firmy, którym udało się opanować nowe procedury radzą sobie sprawnie: znają wymaganą listę dokumentów i zgłoszeń, a ich kierowcy wiedzą, gdzie wykonywać obowiązkowe i bezpłatne testy na Covid.

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii, pomimo podpisania szeregu porozumień i umów o współpracy, spowodowało kompletną reorganizację procedur i wymagań prawnych w kwestii przewozów. To w praktyce spowodowało wyraźny spadek liczby przewoźników gotowych realizować przewozy na Wyspy. Brak orientacji w wymaganych dokumentach i procedurach oraz ograniczona dostępność agencji celnych to problem nie tylko kontynentalnych przewoźników. Brexit stanowi wyzwanie także dla brytyjskich zleceniodawców, którzy nie znając obowiązujących wymagań, próbują zrzucić formalności na przewoźników lub spedycję. Koło się zamyka. W efekcie często kierowcy wracają do Unii „na pusto”, ponieważ nie chcą brać na siebie odpowiedzialności dopilnowania dokumentacji. W odpowiedzi nadawcy towarów podnoszą stawki, żeby w ogóle znaleźć przewoźników chętnych na pokonanie granicy.

Nawet najlepiej przygotowany i udokumentowany fracht może napotkać na granicy z Wielką Brytanią na wielogodzinne kolejki. Dopóki wszyscy przewoźnicy nie przyswoją nowych regulacji, to całkiem możliwy scenariusz. Czas stracony na granicy można próbować odrobić na trasie. Tu z pomocą przychodzi telematyka i systemy ETA, dzięki którym kierowcy pojadą krótszymi trasami monitorowanymi w czasie rzeczywistym.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze