Bessie Stringfield – czarnoskóra motocyklowa Królowa Miami

Widział ktoś stunterkę motocyklową na Indianie? Chyba sam Salvador Dali miałby problem z pomysłem na coś równie surrealistycznego w tamtych czasach. Wierzę, że znacząca część z nas przyjęłaby pokaz Bessie z równie dużym entuzjazmem, co dodatkowy dzień wolny od pracy - pisze Dominika Dragun.

 

fot. motorcyclemuseum.org

 

Oto bogaty życiorys Bessie Stringfield, czarnoskórej kobiety, niesamowitej motocyklistki.

Przyszła na świat na Jamajce, w 1911 roku. Niedługo po urodzeniu, rodzice Bessie razem z niemowlakiem wyemigrowali do Bostonu. Tam, zaraz po ukończeniu piątego roku życia przez dziewczynkę, oboje zmarli. Wówczas BB (jak nazywali ją znajomi) została adoptowana i wychowywana przez Irlandkę.

Jak na ciekawą historię przystało, w życiu młodej, 16-letniej kobiety, pojawił się pierwszy motocykl – Indian Scout. Oczywiście nie funkcjonowały wtedy szkoły jazdy, ośrodki doszkalające, czy aktywnie prosperujące tory motocyklowe – Bessie tajników prowadzenia i obsługi motocykla nauczyła się sama. W ciągu następnych trzech lat odbyła podróż wzdłuż Stanów Zjednoczonych, a także Brazylii, Haiti, a nawet Europy.

Jakby tego było mało, Bessie na podróżach nie poprzestawała, swoje długie wojaże urozmaicała pokazami… stuntu (akrobacji motocyklowych) w czasie lokalnych wydarzeń w miastach które odwiedzała. Widział ktoś stunterkę na Indianie? Chyba sam Salvador Dali miałby problem z pomysłem na coś równie surrealistycznego w tamtych czasach. Wierzę, że znacząca część czytelników przyjęłaby pokaz Bessie z równie dużym entuzjazmem, co dodatkowy dzień wolny od pracy.

fot. motorcyclemuseum.org

Nie można jednak zapomnieć o problemach, jakie towarzyszyły czarnoskórej kobiecie podróżującej na motocyklu w latach 20-tych ubiegłego stulecia. Nie zapominajmy, że okres ten zarówno pod względem politycznym, jak i społecznym nie obfitował w normalne traktowanie kobiet, zwłaszcza o ciemnej karnacji.

Pewnego dnia Bessie, śledzona przez długi czas przez kierowcę ciężarówki, na jednym z postojów została przez niego zrzucona z motocykla; był to wyraźny znak rasowej nienawiści. Co więcej, pannie Stringfield nie raz odmawiano zakwaterowania w hotelach, przez co organizowała swoje noclegi na stacjach benzynowych, zaś łóżkiem była dla niej… kanapa motocykla. Można nazwać to symbiozą, przywiązaniem do maszyny lub po prostu zwykłą koniecznością.

W życiorysie bohaterki przyszedł czas na kolejny motocykl. Zdaje się, że ta zmiana była bardziej niż korzystna, bo w jednym z wywiadów oświadcza, że Harley to jedyna słuszna marka, a w dodatku – stworzona wprost dla niej. Wybuch II wojny światowej w żaden sposób jej nie zdemotywował do wojażowania. Nie wyemigrowała, nie przeszła na stronę wroga, ani nie zrobiła żadnej z rzeczy, które były wówczas na porządku dziennym. Był to dla niej kolejny moment, w którym wykazała swoją oryginalność i odwagę, włączając się w pomoc dla żołnierzy walczących na frontach, jako kurier. Zatem motocykl był nie tylko świetny do „zabawy”, czyli stuntu, do podróży, ale stał się równie silną „amunicją” w obliczu zagrożenia.

fot. motorcyclemuseum.org

Tu cała historia zaczyna nabierać tempa. Tuż po zakończeniu wojny, Stringfield przenosi się do Miami, gdzie pracuje jako pielęgniarka i staje się założycielem klubu motocyklowego „Iron Horse”. Pewnie dostrzeżono już mój błąd językowy w zdaniu poprzednim, jednak jego użycie akurat w tym przypadku nie jest bezcelowe. Otóż motocyklowa Królowa Miami udawała… mężczyznę i nie wynikało to bynajmniej z jakichkolwiek skłonności do płci tej samej, czy słabości, a raczej łatwości lawirowania w motocyklowym półświatku. Dopiero po jednym z wyścigów, dobrowolnie ujawniła swą prawdziwą tożsamość, co mimo wszystko nie zostało zaaprobowane przez resztę środowiska i tym samym odmówiono jej wydania nagrody. Chyba nie muszę dodawać, że był to wygrany wyścig?

Ciekawym wątkiem w życiu Bessie były jej śluby i rozwody. Tak, jak najbardziej stosowna jest tu liczba mnoga, bo było ich aż sześć. BB twierdziła: „kiedy całujesz mężczyznę, stajesz się jego żoną”. Fascynujące jest też to, jak ważna była dla niej jazda na motocyklu. Mimo jasno postawionej diagnozy – problemów z sercem i kategorycznego zakazu prowadzenia jednośladu oznajmiała, że śmiercią będzie jedynie moment, kiedy przestanie jeździć. Zmarła w 1993 roku, w wieku 82 lat.

fot. motorcyclemuseum.org

W 1990 roku, Bessie została wyróżniona przez AMA – American Motorcyclist Association’s w kategorii „Bohaterowie Harleya-Davidsona”. 10 lat później  AMA ustanowiło nagrodę honorowaną imieniem Bessie Stringfield, która przyznawana jest szczególnie zasłużonym amazonkom. W 2002 roku, sylwetka Królowej z Miami została umieszczona w Motocyklowej Hali Sław.

Jedni mają powołanie do gotowania, inni zaś lepią garnki. Bessie Stringfield bezsprzecznie dokonała czegoś wielkiego. Nie tylko nie zważając na konwenanse, podejmowała się realizacji własnych marzeń, ale również jasno zakreśliła pozycję kobiet w świecie motocyklowym. Choć w latach następnych pojawiło się wiele kontynuatorek tych idei, postać Bessie Stringfield już zawsze powinno być kojarzone z dążeniem do urzeczywistnienia swoich marzeń.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze