Edyta Klim

Ania „Raperka Trakerka” i jej życie za kierownicą

"Wielu miejsc w życiu bym nie zobaczyła, nie poznała innych kultur i ludzi, nie przeżyła wielu przygód tych fajnych i tych mniej przyjemnych, gdybym tego zawodu nie wybrała" - mówi Ania.

Ile czasu już pracujesz zawodowo jako kierowca i co Cię właściwie do tego zawodu przyciągnęło?

W transporcie pracuję od pięciu lat, a zaczęłam tą przygodę w formie wyzwania. Kiedyś, na kursie operatora koparko-ładowarek, koledzy zasugerowali mi, że praca z dużymi maszynami całkiem dobrze mi idzie, więc dlaczego nie zrobię sobie uprawnień i nie zacznę jeździć zawodowo? Przecież jazda samochodem sprawia mi przyjemność. Przemyślałam ich słowa i postanowiłam spróbować…

I faktycznie zdobycie uprawnień to był dla Ciebie „pikuś”?

Podeszłam do zdobycia uprawnień na luzie i bez stresu, bo to nie był dla mnie priorytet. Nie stresowałam się wcale tym, że nie zdałam za pierwszym razem, bo przy obsłudze technicznej nie wspomniałam, iż naczepa ma światła przeciwmgielne. Miałam pracę i dlatego nie czułam napięcia. Nawet nie myślałam, że tak szybko pojawią się dla mnie propozycje pracy w tym zawodzie i ją od razu podejmę.

Jak wspominasz swoje początki na etacie? Czy trudno jest opanować wszystko w tym zawodzie?

Zaczynałam w transporcie krajowym na plandece i sprzęcie, daleko odbiegającym stanem technicznym od nowych samochodów, ale przynajmniej nauczyłam się podstawowych napraw (śmiech). Z niewielką awarią jestem w stanie sama sobie poradzić na drodze, chociaż nieraz zaciskam zęby, żeby w takich sytuacjach nie odpuścić sobie tej pracy. Transportu międzynarodowego obawiałam się, ze względu na bariery językowe i różnice w przepisach. Gdy zmieniłam firmę, to miałam taką przygodę, że szef zaproponował mi wyjazd do Szwecji, jednak obiecał, że wyśle nas w tym kierunku na 2 samochody. Jak okazało się w Świnoujściu, to drugie auto nie dojechało, a ja zdążyłam kupić jedynie papierową mapę Szwecji w porcie (nie miałam wgranych żadnych map Europy i nie działało mi CB Radio). Na szczęście będąc już na promie, udało mi się porozmawiać z innymi kierowcami i znaleźć kogoś, kto jedzie w moim kierunku. Kolega wytłumaczył mi jak wyjechać z portu i poczekał na mnie po drodze, naprawiliśmy też radio i od tej trasy pokochałam Szwecję! To piękny kraj z wyznacznikiem kultury na drodze i dobrym zapleczem socjalnym dla kierowców.

Taki skok na głeboką wodę wiele zmienił?

Tak, bo przekonałam się, że niekoniecznie trzeba biegle władać wieloma językami, by poradzić sobie za granicą, a mój angielski wcale nie jest taki zły… Pierwsze trasy po innych krajach na początku, też były owiane stresem i niepewnością, ale z czasem każdy nowy kraj był dla mnie ciekawy i cieszyłam się że mogę go poznać i zobaczyć coś nowego.

Jakim samochodem jeździsz, jakiego typu ładunki wozisz, w jakim systemie i czy sama?

Aktualnie jeżdżę DAF-em z naczepą typu inloader do przewozu tafli szkła. Pracuje dorywczo bez systemu, ponieważ jakiś czas temu uległam kontuzji kolana i na razie nie mogę sobie pozwolić ani na przeciążenia kolana, ani na pracę w pełnym zakresie. Jeżdżę sama, gdyż obsługa takiej naczepy nie wymaga żadnej pracy fizycznej.

Czy obecna sytuacja zawodowa Ci odpowiada, czy chciałabyś zmienić w przyszłości profil pracy? A jak tak – to jaka praca byłaby wymarzona?

Przed kontuzją jeździłam między innymi cysternami spożywczymi w systemie dwa tygodnie pracy i tydzień wolnego – zarówno ta praca, jak i system najbardziej mi odpowiadały.

W powrocie do pełni sprawności pomagają Ci przyjaciele. Czy ich akcja zbiórki przybliżyła Cię do tego celu?

Tak, bardzo pomogli mi przyjaciele, szczególnie taka nasza „Truckers Family”, którą zawiązaliśmy na spotkaniu sylwestrowym. To niesamowite, ile dobrego doświadczyłam od tych ludzi, jak bardzo przejęli się moją sytuacją zdrowotną. Wspierali mnie w każdy możliwy sposób, żebym w pełni sprawna wróciła w ich szeregi – za co jestem im bardzo wdzięczna! Dziękuję bardzo! I oczywiście podziękuję też osobiście, gdy spotkamy się znowu na truckerskim Sylwestrze. Renia-Helka i Paweł-Snajper, Kasia, Honoratka i Szymon, Marzenka i Jan, Gosia i Jarek, Ania i Andrzej, Marcin, Wojtek – to właśnie ta niesamowita ekipa ludzi o ogromnym sercu i empatii! Dzięki ich pomocy nie czułam się źle psychicznie, ani też nie muszę czekać w długich kolejkach na zabiegi z NFZ (a więzadło i tak jest nie refundowane). Bardzo pomógł im w całej akcji też Piotrek, z którym, współpracowałam kiedyś przy akcji wsparcia dla innego kierowcy (kalendarz charytatywny „Szpilki w Transporcie”). Jemu również serdecznie dziękuję, bo jest wszędzie tam, gdzie może pomagać. Także przy tworzeniu strefy Ladies na Master Truck był z nami. Chciałam też podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w akcji zorganizowanej przez moich przyjaciół, a było to prawie 300 osób: znajomych, nieznajomych, kierowców, firm transportowych i innych, związanych z branżą. W moim przypadku kierowcy pokazali, jak bardzo potrafimy się zjednoczyć! Dziękuję też tym, którzy przyczynili się aktywnie do powstania pierwszej strefy Ladies, zwłaszcza „kierowniczkom” – jesteście wielkie kochane!

Ile znasz kobiet prowadzących ciężarówki? Czy to prawda, że jest ich coraz więcej?

Osobiście znam już kilkadziesiąt dziewczyn, które jeżdżą zawodowo same, bądź z partnerami w transporcie krajowym i międzynarodowym. Bardzo mnie cieszy fakt, że nas, kobiet w transporcie dynamicznie przybywa!

Zrzeszacie się jakoś? Wspieracie? Spotykacie?

Tak. Na Facebooku funkcjonują, znane mi, trzy takie grupy: 

DRIVING LADIES – grupa ta powstała stosunkowo niedawno, na potrzeby zorganizowania strefy na opolskim zlocie MASTER TRUCK 2017. Tam po raz pierwszy spotkałyśmy się w tak licznym gronie, a dodatkowo dziewczyny wystawiły samochody którymi jeżdżą.

TRUCKDRIVING POLISH GIRLS – ta grupa powstała z myślą o dziewczynach, już jeżdżących oraz o tych, które zawód kierowcy pasjonuje i zamierzają podjąć w nim pracę. Mogą tam liczyć na wsparcie i rady dziewczyn, które już przez te trudne początki przeszły. 

POLSKIE KIEROWNICZKI CIEZAROWEK – ta grupa powstała najwcześniej i zrzesza jedynie dziewczyny, które jeżdżą zawodowo i ten fakt potwierdziły w administracji grupy.

Największe nasze spotkanie miało miejsce na zlocie Master Truck  w Opolu, jednak systematycznie spotykamy się też okazjonalnie w mniejszym gronie. A czasem uda się nam zjechać w trasie i spędzić wspólnie weekend. Staramy się pomagać sobie w różnych problemach, a dziewczyny w tej branży udowodniły nie raz, że potrafią się jednoczyć we wspólnej sprawie.

Co daje największą satysfakcję w tym zawodzie?

W tym zawodzie najbardziej cieszy mnie to, że wielu miejsc w życiu bym nie zobaczyła, nie poznała innych kultur i ludzi, nie przeżyła wielu przygód tych fajnych i tych mniej przyjemnych, gdybym tego zawodu nie wybrała. Każda z napotkanych sytuacji to albo nauka, albo miłe wspomnienia. Poza tym, zawsze lubiłam jeździć i teraz w tym się spełniam.

Często się słyszy potoczne zdanie, że to nie jest zawód dla kobiet. Czy Ty jako kobieta czujesz, że to zajęcie ponad Twoje siły i umiejętności?

Myślę, że sens tego zdania dawno stracił na znaczeniu, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jaki sprzęt aktualnie większość firm ma do dyspozycji. Są to nowe samochody z pakietami serwisowymi, obejmującymi wszelkie naprawy, więc nawet bardzo młodej dziewczynie sama jazda i obsługa naczepy – nie powinny sprawić problemu. Często kobiety bardziej przykładają się do znajomości charakteru swojej pracy, zakresu obowiązków i staranności ich wykonania, a ponadto czują na sobie pewną presję, że zawsze ktoś patrzy im na ręce…

 

Jeśli chcecie poznać Anię bliżej to zapraszamy na jej fanpage: https://www.facebook.com/RaPeRkA/

Komentarze:

Anonymous - 5 marca 2021

Super

Odpowiedz

Anonymous - 5 marca 2021

Super wywiad i piękne słowa

Odpowiedz
Pokaż więcej komentarzy
Pokaż Mniej komentarzy
Schowaj wszystkie

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze