Ayrton Senna – talent, intelekt i charyzma

Dziś mija piętnasta rocznica śmierci niezwykłego kierowcy F1. Rodzina Ayrtona Senny wyraziła ostatnio zgodę na stworzenie filmu o nim. Zdjęcia do brytyjskiej produkcji rozpoczną się w przyszłym miesiącu. Dokument ma przedstawiać życie i pracę brazylijskiego kierowcy, jego osiągnięcia i pogoń za perfekcją oraz niemal mistyczny status jaki osiągnął w ciągu dziesięcioletniej kariery w Formule 1.

Grób Ayrtona Senny w Sao Paulo
fot. Motocaina

1 maja minęło piętnaście lat od tragicznej śmierci Ayrtona Senny. Ostatni raz można było podziwiać trzykrotnego Mistrza Świata na torze Imola, a tamten weekend w San Marino był chyba najtragiczniejszym w historii Królowej sportów motorowych.

W piątek 29 kwietnia 1994 roku Rubens Barrichello rozbił się swoim Jordanem na Variante Bassa. Pierwszą osobą, którą zobaczył, gdy ocknął się na szpitalnym łóżku był jego mentor Ayrton Senna. W sobotę podczas kwalifikacji zginął austriacki kierowca Roland Ratzenberger. W niedzielnym wyścigu – Ayrton Senna da Silva.

Ayrton Senna
fot. Williams

Każdy sportowiec staje na starcie z myślą o zwycięstwie, ale tylko niektórzy mają tyle determinacji, aby swoje wyjątkowe umiejętności wykorzystywać do granic ludzkich możwliości, a właściwie je przekraczać. Brazylijczyk do dzisiaj uznawany jest przez wielu fachowców za najlepszego kierowcę Formuły 1. Wielokrotnie 
z szacunkiem wypowiadali się o nim koledzy. Wszyscy podkreślali umiejętności, pasję, z pietyzmem wyrażali się o jego talencie, niebywałej inteligencji i charyzmie. Nawet konferencje prasowe z jego udziałem były wyjątkowe. Kiedy przemawiał, na sali panowała absolutna cisza, jakby słuchacze chłonęli każde jego słowo.

Ten słynny na cały świat Brazylijczyk powiedział kiedyś, że Formuła 1 to sport, w którym zarówno samochód jak i kierowca funkcjonują na granicy swoich możliwości. Według ówczesnych konkurentów, Ayrton przesuwał tę granicę coraz dalej i dalej, chciał być szybszy od siebie. Niektórzy uważali go za geniusza, inni za wariata. Byli tacy, którzy podkreślali, że ma nadludzkie umiejętności i tacy, którzy zarzucali mu obsesję stawania się coraz lepszym. Podziwiano go za bezgraniczne zaangażowanie we wszystko co robił, nie tylko na torze. Wielokrotnie wypowiadał się na temat bezpieczeństwa. Nigdy nie potrzebował ścigać się dla pieniędzy; podkreślano, że umiał się nimi dzielić. Sporą część swojej fortuny przekazał na zagwarantowanie lepszej przyszłości pokrzywdzonym przez los dzieciom w Brazylii.

Jego idol i największy konkurent Alain Prost twierdził, że Brazylijczyk bardziej dbał o wygrywanie niż o własne życie stanowiąc realne zagrożenie na torze. Niewątpliwie historia Senny to także historia Alaina Prosta. Ayrton potrzebował obecności francuskiego kierowcy na torze. Traktował go zawsze jak mistrza do pobicia. Z nim walczył. Wydawało się, że byli nieprzejednanymi wrogami. W jednym z wywiadów Senna stwierdził jednak: – Życie jest za krótkie, aby mieć wrogów.

Ayrton Senna (Lotus), Alain Prost (McLaren), Nigel Mansell i Nelson Piquet (Willimas) 1986
fot. Williams

Po śmierci Brazylijczyka Alain Prost powiedział, że prawdziwego Ayrtona poznał dopiero w 1994 roku:
– Kiedy myślę o trudnych momentach na torze, wiem, że przeżywałem je dzięki Ayrtonowi. Czasem było niebezpiecznie i zawsze wydawało mi się, że to była jego wina. Ale potem spotkałem prawdziwego Sennę. Kiedy zakończyłem karierę wielokrotnie słyszałem od niego: „Brak mi Ciebie, wróć do F1”.
Alain i Ayrton potrzebowali siebie, by tworzyć historię Formuły 1.

Senna, kierowca zespołów Lotus, McLaren
i Williams powiedział też kiedyś, że doskonale zdaje sobie sprawę z własnej śmiertelności i dlatego używa strachu do kontrolowania granic, które chciałby sam przesuwać w nieskończoność. Odkrywał w ten sposób siebie. Wiedział, że im jest szybszy, tym bardziej staje się kruchy, tym łatwiej w ułamku sekundy wszystko może się skończyć.

Pomnik Ayrtona Senny znajdujący się przed wjazdem na Circuit de Catalunya pod Barceloną
fot. Motocaina

Krótko przed tragicznym wyścigiem w San Marino stwierdził: „Chcę żyć pełnią życia, intensywnie. Nie chciałbym żyć częściowo, cierpiąc w chorobie, czy okaleczeniu. Jeśli kiedykolwiek zdarzy się wypadek, który miałby kosztować mnie moje życie, mam nadzieję, że będzie to jedna chwila.\”

I tak się stało. Miliony widziały jego ostatni moment na torze, a potem odprowadzały go na cmentarzu w Sao Paulo. Byli z nim przyjaciele i rywale – Rubens Barrichello i Alain Prost.

Frank Williams powiedział tego dnia:
– Ayrton nie był zwyczajną osobą. W rzeczywistości był większym człowiekiem poza samochodem niż w nim. 
Rubens Barrichello kilka lat temu stwierdził:
– Ayrton był wyjątkową osobą i nawet dzisiaj wiem, że jest tam u góry i opiekuje się mną.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze