Seat wznawia produkcję. Pracownicy zostaną przebadani na obecność koronawirusa
Seat wznowi produkcję w fabryce w Martorell w poniedziałek 27 kwietnia. Powrót do normalnego trybu pracy będzie następował stopniowo, wraz z wdrażaniem niezbędnych środków ochrony przed COVID-19.
Wszystkie linie produkcyjne zostaną odpowiednio dostosowane, aby zapewnić pracownikom możliwość utrzymania zalecanej dwumetrowej odległości między sobą. W przypadku stanowisk pracy, które na to nie pozwalają, pracownicy otrzymają dodatkowe środki ochrony osobistej. Wszystkie osoby przebywające w zakładach będą miały zapewnione maski chirurgiczne i dostęp do żelu dezynfekującego.
Większość pracowników, których fizyczna obecność w zakładzie nie jest konieczna, będzie kontynuowała pracę w trybie zdalnym, do czasu powrotu firmy do warunków funkcjonowania sprzed kryzysu. Decyzja ta dotyczy szczególnie osób wychowujących dzieci do 14. roku życia.
Począwszy od 27 kwietnia każdą z trzech linii produkcyjnych w fabryce w Martorell, gdzie powstają modele Seat Ibiza, Seat Arona, Seat Leon i Audi A1, będzie obsługiwać jedna zmiana. Oznacza to produkcję na poziomie 1/3 maksymalnej wydajności – codziennie powstanie ok. 325 samochodów.
Testom PCR zostaną poddani pracownicy zakładów w Martorell, wszyscy zatrudnieni w biurach w Barcelonie oraz w Seat Componentes i CROS (centrum części zamiennych Seata), a także pozostali specjaliści pracujący w firmie.
W ciągu ostatnich kilku tygodni wstrzymania produkcji z powodu epidemii COVID-19, Seat podjął szereg inicjatyw mających na celu wsparcie walki z chorobą. Firma dostosowała jedną z linii wykorzystywanych dotychczas do produkcji nowej generacji Seata Leona do montażu respiratorów. Sprzęt trafił na oddziały intensywnej terapii w Hiszpanii. Wraz z innymi firmami dołączył do inicjatywy produkcji masek ochronnych tymczasowo dopuszczonych do użycia przez Hiszpańską Agencję Leków i Produktów Medycznych.
Najnowsze
-
Kierowcy ciągle nabierają się na znak E-17a. Hamują widząc go i właśnie za to dostają mandat
Odwiecznym problem kierowców jest niedouczenie, prowadzące do niezrozumienia przepisów i błędnego ich interpretowania. Prowadzi to do niebezpiecznych sytuacji i może skutkować słonymi mandatami. Tak jest na przykład w przypadku znaku E-17a. -
Rowerzysta wjechał prosto pod auto i zadzwonił na policję. Zderzenie dwóch absurdów
-
Nowy sposób kontroli kierowców. Dostaną specjalne opaski
-
Koniec przywileju dla właścicieli aut elektrycznych. Życie za szybko go zweryfikowało
-
Znasz trik taksówkarzy na chłodzenie auta bez klimatyzacji? Używaj, nawet jak masz klimę
Zostaw komentarz: