Zabytkowa motoryzacja w kobiecych rękach – felieton Małgorzaty Czaji

Nie wiem jak narodziła się miłość do samochodów, wiem jak serce oddałam zabytkowej motoryzacji - pisze w swoim felietonie Małgosia.

W samochodzie wożona byłam zamiast w kołysce. Powód był bardzo prozaiczny warkot silnika momentalnie mnie uspokajał i szybko zasypiałam. Tak wynika z relacji mojego dziadka właściciela mojej motoryzacyjnej kołyski – Fiata 125p. Chyba te pozytywne skojarzenia z jazdy samochodem zostały ze mną na zawsze.

Zawsze towarzyszył mi samochód, był dla mnie tak oczywisty jak łóżko, kuchenka  czy inny sprzęt w domu. Jeszcze przed 17 urodzinami zrobiłam prawo jazdy i gdy wsiadłam za kierownicę praktycznie mam ją przed sobą do dzisiaj. Jeździłam do szkoły, potem na uczelnię, na wakacje, o każdej porze roku i w każdych warunkach. Był on  dla mnie codziennością i traktowałam go jak sprzęt gospodarstwa domowego. Potrzebny był tu i teraz do przemieszczania się. Na kolejnym etapie życia zupełnie z pragmatycznych przyczyn pojawiła się potrzeba kolejnego auta, ja swoim nie chciałam się dzielić. I wtedy przyszła refleksja a może kupić takie auto, które coś z sobą niesie, nie będzie tylko sprzętem ale czymś więcej. I tak pojawiło się pierwsze auto z duszą a potem kolejne i kolejne. Samochód był źródłem przygód, socjalizował. Na początku był modelem klasycznym jeszcze nie zabytkowym. Coraz bardziej wchodząc w świat klasycznej motoryzacji poznawałam historię ludzi, automobili i zwracałam się w stronę zabytkowej motoryzacji. Brałam udział w zawodach, konkursowej  jeździe samochodowej, lubiłam rywalizację. Okazało się, że na takich zawodach doskonale trenuje się technikę jazdy, gdzie często byłam jedyną kobietą,  ale mnie to nie peszyło.

Zawsze zachęcam panie do udziału w zawodach, to miła odmiana a dodatkowo świetnie podnosi nasze zdolności jako kierowcy. Motoryzacji podporządkowałam codzienne życie, urlopy, plany na przyszłość. Podróżuję po europejskich muzeach samochodowych, wystawach i targach motoryzacyjnych. Widziałam już chyba wszystkie europejskie zabytkowe samochody i nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, ale ciągle uczę się i zachwycam motoryzacją.

Odkryłam, że w zabytkowej motoryzacji zatrzymana jest ulotna chwila – życie człowieka. Wynalazcy, inżynierowie, projektanci, mechanicy i ich życie, czas poświęcony na budowę samochodu. Dbałość o detale, piękne linie nieraz wyprzedające czasy, walka z prawami fizyki i wynikające z nich ograniczenia fantazji.  Za każdym samochodem stoi człowiek, musi nim kierować, musi go stworzyć. Samochody mają nazwiska: Mercedes-Benz, Porsche, Ford, Maybach, Rolls-Royce, Laurent i Clement, Bugatti, Peugeot…

Auto towarzyszy nam zaledwie 100 lat, może to jeszcze za mało, żeby zdobyć pełne nasze zaufanie. Kobiety coraz częściej korzystają z dobrodziejstw motoryzacji, coraz chętniej użytkują samochody. Jeszcze 20 lat temu nie było to takie oczywiste.

Kobiety są lepszymi kierowcami, są matkami, odpowiedzialne za siebie i rodzinę zawsze mają jej dobro na względzie. Jeżdżą odpowiedzialnie. Nie są piratami drogowymi, nie lubią rywalizacji. Może to jest przyczyną, że mało nas kobiet w motoryzacji. Wykorzystujemy samochód jako narzędzie, jeszcze mniej jest kobiet które dostrzegają duszę zabytkowej motoryzacji.

Cieszę się, że spotykam na zlotach, rajdach i paradach panie, jednak najczęściej są załogantami i pilotkami to panowie prowadza zabytkowe maszyny.  Ubolewam, że tak mało jest pań kierujących zabytkowymi pojazdami. Panowie pozwólcie nam prowadzić te piękne maszyny.

Kto może wymienić kolekcjonerkę aut zabytkowych, która pani skrywa drogocenną kolekcję? Jesteśmy towarzyszkami – ja zachęcam do bycia animatorkami. Weźmy kierownice w swoje ręce, to w końcu Berta Benz odbyła pierwszą jazdę testową samochodem, w dodatku pojechała z dziećmi w odwiedziny do teściowej (replika słynnego pierwszego automobilu znajduje się w Muzeum w Topaczu).  

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze