Z premedytacją zablokował przejazd drugiemu kierowcy. Twierdzi, że nie wie o co chodziło i prosi o pomoc
Zachowanie autora nagrania jest zrozumiałe, ale chyba trochę za bardzo ociera się o szeryfowanie. Najdziwniejsze jest to, że teraz udaje on, że nie wie, co takiego zrobił.
Autor nagrania jechał uliczkami jednokierunkowymi. Po skręceniu w kolejną z nich, natrafił na kierowcę Forda, który właśnie wycofał z parkingu i chciał pojechać pod prąd. Autor nagrania zablokował mu przejazd i nie chciał ruszyć, nawet kiedy drugi kierowca wysiadł z auta i zaczął coś krzyczeć.
Jazda pod prąd to wykroczenie jak każde inne i trudno dziwić się autorowi, że nie chciał ustępować miejsca komuś, kto zamierzał złamać prawo. Szkopuł w tym, że kierowca Forda chciał przejechać pod prąd jakieś 10 metrów. Miejsca na minięcie się samochodów było przy tym wystarczająco – ulica została zmieniona na jednokierunkową, żeby utrudnić ruch samochodów i wyznaczyć na „nadmiarowej” części asfaltu pas dla rowerów.
Nie jest specjalnie dziwne, że kierowca Forda chciał w takiej sytuacji przejechać te 10 metrów pod prąd, niż krążyć po okolicy (co wymuszało na nim tak zwane „uspokajanie ruchu”, jak aktywiści nazywają likwidowanie pasów ruchu). Autor musiał o tym wiedzieć, ale celowo zablokował mu drogę. Ponadto uciął nagranie, więc nie wiemy, jak sprawa się skończyła, a także wyciął dźwięk (chyba że nagrywa bez dźwięku, ale robi to niewiele osób). A teraz twierdzi w opisie, że nie rozumie o co chodziło kierowcy Forda i prosi o pomoc widzów w odczytaniu prześwietlonej światłami jego auta tablicy rejestracyjnej. Chce w ten sposób odegrać się na kierowcy Forda? Bo jakoś nie wierzymy, że jest aż tak oderwany od rzeczywistości, żeby nie rozumieć, o co chodziło w tej sytuacji.
Najnowsze
-
Minister Gawkowski stracił samochód za 100 tys. zł. Oszukali go metodą „na bliźniaka”
Funkcjonariusze CBŚP zatrzymali osoby należące do międzynarodowej grupy przestępczej, zajmującej się kradzieżą samochodów. Podczas działań służb udało się odzyskać kilka skradzionych pojazdów w tym Peugeota 5008, który, jak się okazało, należy do ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego. Ten podzielił się swoją historią w mediach społecznościowych. -
Ile samochód przejedzie na rezerwie? Ile pojadę z zasięgiem 0 km?
-
Znaki C-5 oraz D-3 wyglądają prawie identycznie, ale kierowca nie może ich pomylić
-
Będzie nowy odcinek drogi ekspresowej S10. Znamy datę otwarcia
-
Wyrzuciła papierosa z auta, napluła na zwracających jej uwagę, a potem nasłała agresora