Testy Mercedesów użytkowych na torze w Bednarach

Myślicie, że nie mamy w swojej redakcji kobiety, która czynnie, zawodowo jeździ ciężarówkami? Ku zdziwieniu kolegów dziennikarzy branżowych, którzy często nie mają prawa jazdy na ciężarówki, wysłałyśmy Kasię Hryń na testy dostawczych i ciężarowych Mercedesów, które odbyły się na torze w Bednarach pod Poznaniem.

Ach, co to był za dzień! Mercedes-Benz Polska udostępnił w Bednarach całą gamę pojazdów użytkowych przeznaczonych na polskie drogi. Wydarzenie odbyło się pod nazwą Mercedes-Benz All Star Experience i rzeczywiście, można było doświadczyc jazdy wszelkimi pojazdami dostawczymi i ciężarowymi. Prezentacja miała miejsce na terenie najnowocześniejszego i najbardziej profesjonalnie przygotowanego toru doskonalenia jazdy w kraju, ODTJ Bednary, po raz pierwszy na taką skalę. Stworzone tam „Sobiesław Zasada Centrum” to jedno z najnowocześniejszych centrów szkolenia kierowców w Europie.

Miałam przyjemność przetestować te auta za kierownicą, ponieważ na codzień pracuję jako kierowca ciężarówki i mam odpowiednie uprawnienia. Czekało na mnie kilkadziesiąt samochodów użytkowych koncernu Daimler, od niewielkiego Citana po off-roadowe Unimogi i od nowego ciągnika siodłowego Actros po samochody elektryczne i hybrydowe. Zatem jak spisują się na różnej nawierzchni oferowane w salonach Mercedesa vany, busy, terenówki oraz – najbardziej mnie interesujące – samochody ciężarowe?

Unimogi – samochody do zadań specjalnych
Na specjalnej trasie terenowej można było przejechać się komfortowym Mercedesem Viano. Silnik o pojemności 2,2 litra, 163 konie mechaniczne pod maską, skórzana tapicerka, szyberdach, wygodne fotele. A do tego napęd na cztery koła ze stałym ustawieniem 35 proc. mocy na przednią oś, dzięki czemu radzi sobie równie dobrze na drodze, co poza nią. W ślad za nim jadą seryjny Mercedes-Benz Sprinter 516 z zabudową brygadową dla sześciu pasażerów z prostą wywrotką, Sprinter 316 z seryjnym 163-konnym silnikiem 2,2 litra wyposażony w napęd na cztery koła firmy Oberaigner i kolejna trzystaszesnastka z zabudową warsztatową.

Ciekawostką był wyjątkowy Sprinter z napędem 6×6 firmy Oberaigner, którego polska premiera odbyła się właśnie na imprezie w Bednarach. Z pozoru zwykłe podwozie Mercedesa: seryjna kabina, seryjnie produkowana rama, 5-biegowa automatyczna skrzynia biegów i dwulitrowy 190-konny silnik V6. Tyle, że wyposażony w stały napęd 6×6 z możliwością blokady mechanizmu różnicowego osi tylnej i środkowej, a za dopłatą nawet przedniej. Z jeszcze trudniejszą trasą po sąsiedzku mierzyli się kierowcy samochodów specjalnie zaprojektowanych do pracy w najgorszych warunkach: Unimogi U5000 i U20.

Unimogi Mercedesa wzbudziły wśród wszystkich dziennikarzy szczególne zainteresowanie. Te auta do zadań specjalnych dzięki napędowi na wszystkie koła potrafią sprawnie poruszać się dosłownie w każdym terenie. Najnowocześniejsze rozwiązania techniczne zastosowane w Unimogach sprawiają, że samochody wjeżdżają i zjeżdżają z niemal pionowych ścian, nurzają się w głębokich bagnach i nie sprawia im to żadnej trudności.

Unimog U500
fot. Mercedes

U20 – najmniejszy z rodziny Mercedesa – zaskakuje niezwykle wąskim rozstawem osi (jedynie 2,7 metra), dzięki czemu potrafi zawrócić na nawet najciaśniejszych drogach, niczym osobówka. Jego starszy i silniejszy brat, U300 – dostępny również w wersjach 400 i 500 – idealnie nadaje się do potrzeb służb drogowych, m.in. z uwagi na możliwość przełożenia kierownicy z lewej na prawą stronę kabiny, co zdecydowanie ułatwia pracę przy koszeniu poboczy wzdłuż jezdni. Największe z grupy, U4000 i 5000, robią wrażenie nie tylko swoim potężnym wyglądem, ale i niebywałą sprawnością jazdy.

Unimog U5000
fot. Mercedes

Żadne grzęzawiska nie stanowią dla nich większego problemu, a to dzięki zastosowaniu osi portalowych i blokadzie mechanizmu różnicowego, który wyrównuje prędkość na każdej osi.

4X4 – czyli duże zabawki dla dużych dzieci
Auta 4×4 kojarzą się najczęściej z potężnymi SUV-ami, dającymi nieopisaną frajdę z jazdy off road. I tutaj pojawia się miłe zaskoczenie – identyczną jakość podróżowania zapewnią nam „zwykłe” busy oferowane przez Mercedesa, którymi nie wstyd zjechać z asfaltowej drogi. Modele Sprintera czy Vito pokonują błotnisty teren tak, jakby były tylko do tego stworzone. Wrażenia z jazdy nimi są fenomenalne.

Mercedes Sprinter
fot. Mercedes

Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o zamontowanych w nich systemach, które ułatwiają życie każdemu kierowcy: system start-stop pomaga w ekonomicznym i oszczędnym użytkowaniu auta poprzez rozłączanie zapłonu przy chwilowym zatrzymaniu, a asystent ruszania… ach, co tu dużo mówić, drogie panie, wreszcie bez strachu możemy zatrzymać się na każdym wzniesieniu, mając gwarancję, że auto nie cofnie się ani o centymetr przy ponownym ruszeniu!

Vany – niecodzienność w codzienności
Vany świetnie spisały się podczas testów na torze poślizgowym, a to wszystko za sprawą mechanizmu ABS – podstawie każdego bezpiecznego samochodu. Kiedy jedziesz Viano, zahamowanie i wyprowadzenie auta z niekontrolowanego poślizgu na oblodzonej lub mokrej nawierzchni staje się dziecinnie proste. Nagłe zatrzymanie osiągało pożądaną efektywność nawet przed nagle wyskakującymi na jezdni przeszkodami, jakie przygotowali na torze specjalnie dla nas instruktorzy ze szkoły Tomka Kuchara.

Osobny tor testowy przygotowano dla samochodów dostawczych. Najpierw łagodne wzniesienie, na którym można było przetestować nowe systemy wspomagające ruszanie pod górę. Zaraz za nimi skrzyżowanie, czyli idealne warunki do sprawdzenia funkcji Eco Start-Stop.
Chwilę później rozpędzam samochód i wjeżdżam na sporych rozmiarów sztuczne wzniesienie. Na jego szczycie zaczyna się płyta poślizgowa, czyli długi asfaltowy zjazd stale polewany wodą. Tuż za szczytem potężna siła wyrzuca tylne koła w bok, a przed maską wyrastają nagle trzy rzędy kurtyn wodnych. To tzw. szarpak, symulator poślizgu nadsterownego, czyli sytuacji, w której tylne koła na śliskiej nawierzchni próbują wyprzedzić przednie. Z kolei kurtyny to symulacja typowych nieprzewidzianych sytuacji na drodze: samochodu wyjeżdżającego z podporządkowanej drogi czy pieszego, który nagle wyskakuje na jezdnię. Potężne szarpnięcie, ale Vito pewnie trzyma się drogi i już po chwili jedzie dalej.

Przetestowałam też najmłodsze dziecko w rodzinie Mercedesa, niewielkiego i zwrotnego Citana – czekał na mnie wyjątkowo ciasny slalom. Kilkaset metrów od szarpaka po specjalnej okrągłej płycie poślizgowej niemal bez przerwy kręciły się też dwa Sprintery: jeden pusty, drugi obciążony 1,2 tony betonu. Oba radziły sobie z ekstremalnie trudnymi warunkami równie dobrze.

Mercedes Vito
fot. Mercedes

Ogromnym zaskoczeniem okazał się dla mnie własnie Citan. Test omijania pachołków przy dużych prędkościach zdał rewelacyjnie. Można powiedzieć, że auto ma zwinność jaszczurki, a bardzo krótka droga hamowania na śliskiej nawierzchni sprawia, że jazda nawet w ekstremalnych warunkach jest całkowicie bezstresowa.

Katarzyna Hryń w C 63 AMG Black Series.
fot. Mercedes

AMG – coś dla bardzo niegrzecznych dziewczynek
Do tej pory serce bije mi mocniej, kiedy tylko przypomnę sobie tę przejażdżkę. Nieekonomiczny potwór C 63 AMG po prostu przenosi w inny świat. Jest jak niebezpieczny kochanek, w którym całkowicie pragniemy się zatracić.

Otóż na głównym pasie trenerzy z AMG Driving Academy zabierali nas w przejażdżkę supersamochodami AMG Black Series. W całej Polsce jest takich maszyn ledwie kilka. Kilkaset koni mechanicznych pod maską i potężny moment obrotowy to dość, by dziennie zużyć sześć opon.

Elektryczne i hybrydowe
Obok stajni AMG czaiły się równie ciekawe auta.
– Wygląda jak smart, prawda? Ale nietypowy, bo to samochód czysto elektryczny. Takich aut jeszcze nie ma w sprzedaży, to najnowocześniejsza technologia. Na jednym ładowaniu przejedzie do 140 kilometrów. To dobry wynik, ale największa zaleta w tym, że ładowanie trwa zaledwie godzinę, a nie całą noc. Poza tym ma wszystkie zalety zwykłego smarta – opowiadał mi Jarosław Wołukanis z Mercedes-Benz Polska. Równie nowoczesny jest jeżdżący po sąsiedzku Fuso Canter w wersji EcoHybrid – z napędem hybrydowym. Posiada normalną automatyczną skrzynię biegów, jest równie zwrotny co jego klasyczny kuzyn z silnikiem spalinowym, sporą ładowność i nośność niemal 5 ton.

Waga ciężka…
O tym mogłabym pisać, pisać i pisać…Antos,Actros i Aros całkowicie skradły moje serce. W pierwszym rzędzie wsiadłam do Antosa w zabudowie potocznie zwanej solówką. Osobiście nie mam przekonania do ciężarówek z automatyczną skrzynią biegów, lecz w tym przypadku byłam mile zaskoczona jakością jazdy. Dzięki tarczy sprzęgłowej Antos nie jest typowym automatem, co pozwala na dowolną konfigurację metody zmiany biegów: automat, półautomat lub całkowity manual. Dość interesującym rozwiązaniem jest zastosowanie czterech biegów wstecznych. Oczywiście nie polecam sprawdzania maksymalnej prędkości tych 50 km/h, do których, jak podaje producent, możemy rozbujać maszynę na wstecznym. 10 km/h spokojnie wystarczy do szybszego i bezpiecznego cofnięcia pod rozładunek. Niestety przy wolnym omijaniu przeszkód automat sprawiał pewne trudności, a gaz zbyt szybko reagował na najdrobniejszy ruch pedału, ale może to tylko kwestia mojego przyzwyczajenia do manuali i nieco dłuższych ciągników.

Mercedes Actros
fot. Mercedes

Actrosa wypróbowałam w jeździe specjalnej: w ostrym, szybkim zakręcie, potem na śliskiej nawierzchni oraz w mikście, czyli na ostrym, śliskim zakręcie. Gwałtowny zakręt przy dość dużej prędkości Actros pokonuje bez groźby znalezienia się „do góry kołami” bądź wypadnięcia z drogi – wszystko dzięki systemowi bezpieczeństwa, która skutecznie stabilizuje pojazd. Ta próba nie dość, że efektownie wyglądała z perspektywy kierowcy, to jeszcze wzbudzała niemałe zainteresowanie wśród gapiów, ponieważ przy takim pokonywaniu zakrętu auto po prostu paliło gumę. Mimo wszystko nie  polecam próbować tego w domu – tego oraz jeżdżenia ciągnikiem siodłowym bez obciążenia, a właśnie takie mieliśmy do dyspozycji.

Do kolejnego testu – ominięcia Actrosem przeszkody przy dużej prędkości na mokrej nawierzchni – zostałam zaproszona tylko dlatego, że  jako nieliczna z dziennikarzy mam prawo jazdy kat. C i E.  Uwierzcie mi, że nigdy, przenigdy nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji poza torem. Jazda odbyła się najpierw przy wyłączonym, a potem włączonym systemie bezpieczeństwa, w który samochód jest fabrycznie zaopatrzony.  Celem jazdy było zademonstrowanie efektywności opracowanego przez Mercedesa mechanizmu wspomagającego. Podczas próby autem dosłownie miotało w każdą stronę (co prawda, jak wcześniej wspomniałam, ciągnik nie był obciążony i w takim wypadku zawsze, ale to zawsze będzie się prowadził bardzo źle). Zamontowany system działa praktycznie bez ingerencji kierowcy, wyręczając go podczas opanowywania samochodu w trakcie poślizgu. I tu wielki ukłon w stronę techników Mercedesa, którzy idealnie dopracowali opisywany mechanizm. Bez niego jazda w takich warunkach jest skazana na porażkę.

Budowlana waga ciężka
fot. Mercedes

Po emocjonującym teście przesiadłam się na auta budowlane i w tym kontekście, drogie panie, rada – nigdy nie pokazujcie mężczyznom, że umiecie nieco więcej, niż by się tego po was spodziewano. Dano mi do testowania Aroca, który nie ma nowoczesnego wspomagania kierownicy. Nie znaczy to, że prowadziło się go źle, wręcz przeciwnie – bardzo dobrze. Pozytywnie zaskoczył mnie tryb wybujania, kiedy to jednym przyciskiem możemy wyprowadzić auto z zakopania – wreszcie koniec linek i szukania ciągnika rolniczego, który może wyprowadzić ciężarówkę, kiedy już na dobre utkniemy na grząskim gruncie. Komfort kabiny oceniłabym tutaj na 5 (w skali 1 do 6). Zmieści się w niej kilka damskich ciuchów, kosmetyków i butów, więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyście i wy mogły jeździć takimi autami.

Wielkie (nie)kontrolowane bum…
Na koniec dnia jeden z instruktorów pokazał nam system „200 metrów”, czyli radarowe wykrywanie przeszkód. Układ samodzielnie stwierdzi, że przeszkoda jest zbyt blisko, po czym zaczyna działać: na początku ogranicza gaz, potem awaryjnie hamuje. Niestety, czasem nie działa prawidłowo, ale pamiętajmy, że komputer nie zwalnia nas z myślenia. Na pewno jest to kolejny istotny krok w kierunku poprawy bezpieczeństwa na drodze.

– Active Brake Assistance za pomocą radaru monitoruje do 200 metrów drogi przed pojazdem. Jeśli wykryje nieruchomą przeszkodę lub pojazd jadący tym samym pasem ruchu, a kierowca nie będzie reagował, wyświetli w kabinie sygnał ostrzegawczy. Jeśli i to nie pomoże, ściszy muzykę i wyciszy zestaw głośnomówiący. Jeśli kierowca nadal będzie rozkojarzony, system automatycznie odłączy pedał gazu, a w końcu uruchomi hamulce, najpierw na 50, potem na 100 procent mocy – opowiada Marek Wawer. Rozpędza obciążonego ponad 20 tonami betonu Actrosa z naczepą do 50 kilometrów na godzinę i kieruje go wprost na pozostawiony na poboczu ciągnik, nowego Arocsa 1840LS. ABA uruchamia wszystkie alarmy, jednak przeszkoda zbliża się coraz bardziej. Nim w ostatniej chwili kierowca omija zawalidrogę, z ust pasażerów mimowolnie wyrywa się okrzyk przerażenia. Gdyby nie wyjątkowo dobrze zaprojektowany system ESP, taki manewr mógłby spowodować wywrócenie lub złamanie zestawu.

fot. Mercedes

Jako że do tej pory byłam sceptycznie nastawiona do wszystkich nowości komputerowych w samochodach użytkowych, to teraz z całą pewnością mogę stwierdzić jedno – ten dzień w Bednarach (za sprawą przetestowania kilku systemów zamontowanych w autach Mercedesa) zmienił moje podejście do nowinek technicznych i nawet nieco do automatycznej skrzyni biegów – w końcu spisywała się całkiem nieźle. Podsumowując wszystkie testy, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że firma Mercedes za sprawę priorytetową uznaje bezpieczeństwo jazdy każdym autem tej marki, co z pewnością przełoży się na pozytywne oceny potencjalnych kierowców tych aut.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze