Test Suzuki Swift Sport Hybrid – idealny sposób na pokonywanie zakrętów z uśmiechem na twarzy?
Jeśli szukacie niewielkiego samochodu do miasta, ze sportowym pazurem nie tylko w wyglądzie, ale też w stylu prowadzenia, to… być może właśnie znaleźliście coś dla siebie. Właśnie te cechy to moje pierwsze skojarzenia, jakie pojawiają się w głowie po teście Suzuki Swift Sport Hybrid z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1.4 BoosterJet i manualną, sześciobiegową skrzynią.
Świetne właściwości jezdne
To właśnie sposób prowadzenia Swift Sport jest fenomenem tego modelu. W mig przypomniałam sobie, że przecież wersja Suzuki Swift S1600 swego czasu nieźle namieszała w motorsporcie. I choć obecna wersja Sport aż tak zadziorna jak S1600 nie jest, to musicie wiedzieć, że nadal prowadzi się jak rasowa rajdóweczka – ten samochód dzięki swojej wadze, krótkiemu skokowi zawieszenia i świetnemu wyważeniu, jest niezwykle precyzyjny i naprawdę dynamiczny, dając sporo frajdy. I spokojnie możecie pokonywać zakręty bez większego ujęcia gazu, wiedząc, że Swift Sport pojedzie dokładnie tam, gdzie tego chcecie. Do tego zapomniana już trochę w topowych wersjach, manualna skrzynia biegów, która pozwala nam na większą kontrolę nad samochodem i jego zachowaniem i, co najważniejsze, w której biegi wchodzą naprawdę wzorowo, a długość przełożeń świetnie pasuja do charakteru Swifta Sport.
Co napędza Swifta Sport?
Jednak nie tylko dobrze zestopniowana skrzynia biegów będzie nam przypominać o charakterze tego samochodu, ale przede wszystkim silnik 1.4 BoosterJet z turbosprężarką i intercoolerem o mocy 129 KM, który pozwala nam na świetne przyspieszanie już od niskich obrotów. Dla porównania – w tradycyjnym Suzuki Swift do dyspozycji mamy silnik 1.2 o mocy zaledwie 83 KM. No i maksymalny moment obrotowy 235 Nm w wersji Sport też jest całkiem niezłą wartością do kompletu. Różnica wyraźna, ale to trochę mało, jak na wersję ze znaczkiem „sport”na klapie. Niestety wraz z liftingiem moc spadła o 11 KM, chociaż maksymalny moment wzrósł o 5 Nm.
Czy dostaliśmy coś w zamian? Dopisek „hybrid”, co w przypadku modeli Suzuki nie oznacza prawdziwej hybrydy, a jedynie układ mild hybrid, składający się z rozrusznika zintegrowanego z alternatorem, malutkiej baterii litowo-jonowej oraz instalacji o napięciu 48V. W teorii technologia ta ma wspomagać silnik spalinowy i poprawiać reakcję na gaz. W praktyce trudno to wyczuć, szczególnie że system nie zadziała, jeśli mamy za mało energii w baterii lub włączyliśmy klimatyzację.
Dodanie układu mild hybrid podywższyło wagę Swifta Sport o 50 kg. Może nie dużo, chociaż przez to auto przekroczyło tonę masy własnej (1020 kg), ale w połączeniu z niższą mocą pogorszyło przyspieszenie do 100 km/h o równą sekundę. Teraz trwa to 9,1 s, więc o sportowych wrażeniach podczas wciskania gazu możecie zapomnieć.
A co wobec tego wizualnie odróżnia zwykłego Swifta od wersji Sport?
Cóż, nie da się ukryć, że Swift Sport jest o wiele bardziej drapieżny i rasowy od zwykłej wersji. Przede wszystkim to widoczny na pierwszy rzut oka poszerzony wlot powietrza i dużo bardziej masywne zderzaki zarówno z przodu, jak i z tyłu. Z tyłu pozytywnie zaskakują i nadają sportowego charakteru także dwie końcówki układu wydechowego – o dziwo nie są żadnymi atrapami (niestety brzmią jakby były). Pazura nadaje też spojler zamontowany nad tylną szybą.
Do tego modelu dedykowane są też 17-calowe aluminiowe felgi. Jednak najwięcej różnic i designerskich detali, świadczących o ostrzejszym charakterze tego samochodu, znajdziemy wewnątrz. Zamontowano tam bowiem fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, które mają naprawdę niezłe trzymanie boczne i co ważne – są wygodne. Zgodnie zaś z zasadą, że czerwone jest szybsze, we wnętrzu znajdziemy wiele czerwonych akcentów, jak choćby tarcza obrotomierza, przeszycia na sportowej, spłaszczonej u dołu kierownicy, czy listwy dekoracyjne na kokpicie, środkowej konsoli i uchwyty w drzwiach. Generalnie całość jest dość prosta stylistycznie i wykonana z raczej niskiej jakości twardych materiałów, ale zarazem ciekawa i będziecie mieli poczucie, że jednak w tym wnętrzu się dzieje dość sporo.
Nie zapomniano też o nowoczesnych systemach
Standardem w nowych samochodach na rynku są całe pakiety systemów bezpieczeństwa. Nie inaczej stało się też w Suzuki Swift Sport, które zostało wyposażone w układ reagowania przedkolizyjnego, który da wam znać dość piskliwym i na pewno zwracającym uwagę dźwiękiem o tym, że zbyt szybko zbliżacie się do poprzedzającego pojazdu lub pieszego. W najbardziej ekstremalnych przypadkach system ten uruchamia układ wspomagania hamowania lub z pełną mocą aktywuje układ hamulcowy. Równie piskliwy dźwięk pojawi się, gdy zdecydujecie się opuścić swój pas ruchu – za to z kolei jest odpowiedzialny system Lane Departure Prevention. W Swift Sport znajdziemy też system rozpoznawania znaków drogowych, tempomat adaptacyjny, asystenta świateł drogowych, czy system ostrzegania o ruchu poprzecznym z tyłu pojazdu, automatyczną klimatyzację, system multimedialny (dość prosty, ale zarazem intuicyjny) z kamerą cofania. Jednym słowem wszystko czego dusza zapragnie i właściwie wszystko już w standardzie. Jedyne, za co będziecie musieli dopłacić, to lakiery metaliczne – odrobinę ponad dwa tysiące i lakiery dwukolorowe – troszkę ponad trzy tysiące.
Łącznie więc ta przyjemność będzie was kosztowała 89 500 zł jeśli nie będziecie szaleć z lakierami, a już ponad 90 tysięcy, jeśli jednak szaleństwa wam w głowie. Za samochód sprawiający sporo frajdy, ale jednak miejski (ciężko raczej wyjechać gdzieś dalej z bagażnikiem o pojemności 265 litrów) i o niezbyt imponującej mocy to niemało. Czy ja bym go kupiła? Cóż.. jeździ świetnie i pobudza emocje, ale hot hatchowego, zadziornego charakteru mu brak, a przecież do tej grupy samochodów właśnie Suzuki Swift Sport aspiruje. Jak dla mnie jest jednak zbyt grzeczny, a szkoda, bo potencjał ma duży.
Na plus:
+ niska waga i świetne wyważenie samego samochodu
+ świetne właściwości jezdne
+ design nadwozia ze sportowymi detalami
Na minus:
– zbyt grzeczny i zbyt wolny jak na sportowy wóz
– dość wysoka cena
– niskiej jakości materiały wykończenia wnętrza
Najnowsze
-
BMW Skytop – limitowany luksusowy roadster na specjalne zamówienie
BMW Skytop to najnowszy, ściśle limitowany model niemieckiej marki, który zadebiutował na imprezie Concorso d'Eleganza Villa d'Este 2024 na jeziorem Como. Pierwotnie, BMW nie miało w planach produkcji seryjnej, jednak pozytywny odzew publiczności zmienił decyzję. -
Prototyp Renault Twingo zaprezentowany w Paryżu
-
Mini Hatch po kuracji u AC Schnitzer
-
Audi A3 Sportback TFSI e
-
Lexus ES obchodzi 35. urodziny – opis modelu i dane techniczne
Zostaw komentarz: